-Jak było na wycieczce kruszyno? - spytała babcia nalewając do kubków kakałko na moje życzenie.
-Fajnie. - uśmiechnęłam się do niej siadając przy stole. Nadal gnębi mnie ta dziwna sytuacja z Lukey'em.
-Na pewno fajnie? Bo masz smutną minę. - powiedziała kładąc naczynia na stole.
-Trochę się zjebało między mną, a Luke'iem. - przyznałam bawiąc się palcami u rąk.Nawet przy niej nie hamowałam się z przekleństwami.
-Co jest? Czyżby wasza nienawiść uległa zniszczeniu? - zaśmiała się staruszka. Od razu przypomniałam sobie śmieszną sytuację.
~wspomnienie~
-Nie złapiesz mnie ciołku! - krzyknęła głośno brunetka. Dziesięciolatka weszła na najwyższe drzewo. Po chwili dobiegł do niej ciemnowłosy chłopiec.-Złaź! - krzyknął patrząc na koleżankę z dołu.
-Idź sobie Luke! - warknęła brązowowłosa pokazując mu środkowy palec.
Chłopiec chytrze się uśmiechnął i pobiegł dokądś. Dziesięciolatka zeszła ostrożnie z wysokiego drzewa, ale przed nią stanęła babcia z rękoma założonymi na piersiach. Zza babci wyłonił się Luke uśmiechając się podle.-Do domu Caroline, ale już! - rozkazała babcia.
-Caroline?
-Przepraszam. Zamyśliłam się. - przyznałam.
-Jesteś taka jak twoja matka. Ona zawsze chodziła z głową w chmurach. - stwierdziła babcia.
-Car! - do kuchni wbiegła zmachana blondynka.
-Lilko, a gdzie kolega? - spytała babcia.
-Poszedł do domu. - siostra wdrapała się na moje kolana, a ja lekko ją przytuliłam.-Opowiesz nam coś o mamie? -poprosiłam.
-Cóż... Stephanie była leniwa. Do tego stopnia, że potrafiła cały dzień spędzić leżąc w łóżku. Z niego wyciągały ją tylko dwa słowa: naleśniki i James. - westchnęła osiemdziesięciolatka.
-Jaki był tata? - spytała Lily wpatrując się w babcie.
-Tata? Och, James był porządnym chłopakiem. Dobrze się uczył, grał w szkolnej drużynie piłki nożnej. Był cierpliwy, punktualny... -opowiadała babcia.
-Wiesz babciu... Czasem chciałabym móc zobaczyć tatusia. - przyznała sześciolatka wtulając swoją głowę w moją szyję.
-Żeby to wszystko było takie łatwe Lily. - szepnęła staruszka.
W tej chwili wpadłam na pomysł.-Babciu. Biorę Lile i lecimy do domu. Muszę załatwić jedną sprawę. - powiedziałam wstając.
Wsiadłam z młodszą siostrą do samochodu Mike'a, po czym wyciągnęłam z kieszeni telefon.-Luke?
-Tak?
-Możesz mi pomóc. Proszę dupku.
-Jasne różyczko. Będę za 10 minut.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon do kieszeni. W tym najbardziej lubiłam Luke'a, bo mogłam zawsze na niego liczyć. Kiedy dzwoniłam do niego on rzucał wszystko, co robił w danej chwili tylko po to, aby mi pomóc. Wiem, że nienawidzimy się, ale czasem warto prosić o pomóc nawet własnego wroga. Teraz mam mieszane uczucia co do niego.Nie traktujemy się już raczej tak srogo.
-Caro, jest Mike w domu? - spytała Lily.
-Jest sis. - zaparkowałam w wielkim garażu i poszłam z Lily do domu.
-Mikey wróciłyśmy! - powiadomiłam brata.
-Mike! - krzyknęła Lila biegnąc do blondyna.
-Siska! - zaśmiał się Michael. Był on strasznym kretynem, ale go kocham. W końcu to mój jedyny pojebany braciszek.
-Wychodzę z Luke'iem. Mam coś do załatwienia. - powiedziałam odkładając jego kluczyki od samochodu.
-Idziecie się ruchać? - spytał wprost blondyn patrząc na mnie.
-Nie kretynie! - zaprzeczyłam szybko uderzając go w brzuch.
-Dobrze, dobrze. - podniósł ręce w geście poddania. Zaśmiałam się z jego miny. Wyglądał jak lama, która właśnie przeżuwa trawę.
Pocałowałam brata w policzek i wyszłam z domu zastając tam Luke'a.-W czym mam ci pomóc księżniczko? - spytał posyłając mi cudowny uśmieszek. To nim zwabia do siebie te wszystkie puste lale.
-Musisz pójść ze mną do ojca.
◎⊙◎⊙◎⊙◎⊙◎⊙◎⊙◎⊙◎⊙◎⊙
16 rozdział za nami! Miłego czytania!

CZYTASZ
You Are My Crazy Bad Girl
Подростковая литература-Powiedz szczerze... Na prawdę nie da się ze mną wytrzymać? - spojrzałam niepewnie w jego ciemne tęczówki. -Szczerze? Czasami na prawdę nie, ale i tak jesteś moją złą dziewczynką. - uśmiechnął się ukazując dwa słodkie dołeczki. Słodkie? O Boże, co...