~ Z perspektywy Caroline~
-A może tego właśnie chce? - przejechałam palcem po jego umięśnionej klacie.-Za dużo ludzi kochanie. - stwierdził rozglądając się.
Wzruszyłam ramionami i pobiegłam do brata. Luke uśmiechnął się, a po chwili znalazł się obok nas. Wskoczyłam brunetowi na barki, bo zaczął iść głębiej, a z tego powodu, że jestem niższa to już utonęłabym tam.- Idź spowrotem. - poprosiłam, a może jednak rozkazałam.
Ten debil zaśmiał się i szedł jeszcze głębiej.-Lukas! - wydarłam się tak głośno, że podpłynął do nas Michael.
-Co jest? - spytał trochę zaniepokojony.
-On chce żebym utonęła. - pokazałam palcem na bruneta.-Chodź. - Mike wziął mnie na swoje barki, a ja pokazałam środkowy palec Lukey'owi, który szedł za nami.
-Jeszcze się z tobą policzę. - poruszył dziwnie brwiami.
-Pierdol się Lukas. - mocniej trzymałam się głowy brata.
-Oj będę. Z tobą. - mruknął brązowooki.
-Braciszek mnie uratuje. - uśmiechnęłam się do Mike'a. - Prawda, Mikey?
-Oczywiście. - zgodził się, po czym postawił mnie bezpiecznie na ziemi.
-Może odwiedzimy apartamenty innych obozowiczów? - zaproponowałam.
-Dobry pomysł siorka. - przytaknął Mike.
~ z perspektywy Luke'a~
-Luke, pukasz? - spytał Michael.-Pukać to ja mogę Caroline. - uśmiechnąłem się do brunetki, a ta tylko prychnęła pod nosem. Jeszcze będzie moja.
Staliśmy właśnie jak dupy przed drzwiami innych uczestników sportowego obozu i oczywiście to ja muszę pukać.
-Cześć? - w drzwiach stanęła wysoka brunetka z niebieskimi pasemkami.
-Hej. Jestem Luke, a to moi przyjaciele. Ta brzydka to Caroline, a ten obok to Mike. - przywitałem się.
-Luke, bo nie będę z tobą spała. - pogroziła mi Caro zakładając ręce pod piersi.
-Nieee tylko nie too. Będę grzeczny. - zrobiłem słodką minę ukazując dwa dołeczki.
-Cokolwiek. - mruknęła brązowooka.
-Wejdźcie. - powiedziała dziewczyna.
Jej apartament był bardzo podobny do naszego, tylko ten miał trzy pokoje.
-Mieszkasz tu sama? - zapytałem z ciekawości.
-Jeszcze jest Cody i Hannah. Zapomniałam się przedstawić, jestem Livia. Możecie mówić Liv.
-Ładnie tu mają. - stwierdziła Caroline rozglądając się. - Prawda Michael?
-Tak, tak. - burknął chłopak.
-Przecież wiesz, że Emilly nie mogła lecieć z nami. To niebezpieczne jak jest w ciąży. - westchnęłam.
-Wiem... - Mike lekko się uśmiechnął. Ta cała Liv cały czas się na mnie gapiła, co widać nie podobało się Caroline. Czyżby suczka była zazdrosna?
-Miło było poznać, ale my już idziemy. Widzimy się jutro. Pa. - Car wzięła mnie i Mike'a za ręce i siłą wyprowadziła z mieszkania Livii.
-Sunia zazdrosna? - zapytałem z uśmiechem.
-Ta sunia mówi, że śpisz na podłodze. - warknęła brunetka.
-Nie-e?
~ z perspektywy Caroline~
Ta cała Livia nawet spoko się wydawała dopóki nie zaczęła się gapić na Luke'a jakby chciała go rozebrać. Dobra jest przystojny i wogóle no, ale...-Na podłogę. - pokazałam palcem.
-Ale tam jest niewygodnie. - jęczał Luke.
-Trudno. Zawsze możesz iść do Liv. -warknęłam. Kurwa przecież my nawet razem nie jesteśmy. Co ja odpierdalam?
-Nie chce. - brunet wpełznął pod pierzynę i ułożył się obok mnie obejmując mnie na tzw. łyżeczkę.
-Niech ci będzie, ale to tylko dlatego, że jesteś ciepły, a mi jest zawsze zimno. - wtuliłam się w chłopaka.
-Musimy już spać? - spytał chłopak wodząc ręką po moich plecach.
-Tak. Jutro ćwiczenia, więc mam zamiar wypocząć. - stwierdziłam.
-Wypoczniesz w inny sposób... - Lukey zaczął całować moje ramię. Po chwili pocałunkami zszedł wyżej na moje policzki, czoło, a nawet usta. Najpierw były to tylko niewinne buziaki, a potem zaczęliśmy toczyć walkę o dominację, ale to on wygrał. Chuj ma po prostu wprawę i tyle.
-Spać Lukey. - mruknęłam.
-Yhym. - brunet jak gdyby nic dalej obdarowywał mnie pocałunkami, a jego dłonie były już chyba wszędzie na moim ciele.
-Starczy. Dobranoc. - cmoknęłam go w policzek i odsunęłam się od niego.
××××××××××××××××××××××××××××××××
CZYTASZ
You Are My Crazy Bad Girl
Teen Fiction-Powiedz szczerze... Na prawdę nie da się ze mną wytrzymać? - spojrzałam niepewnie w jego ciemne tęczówki. -Szczerze? Czasami na prawdę nie, ale i tak jesteś moją złą dziewczynką. - uśmiechnął się ukazując dwa słodkie dołeczki. Słodkie? O Boże, co...