38

15.5K 714 27
                                    

~ z perspektywy Luke'a~
-Wow... - powiedziała Caroline, kiedy wysiedliśmy z samolotu i poszliśmy na krótki spacer. Nadal nie wiem jakim cudem udało jej się przemieścić tu tego psopodobnego zwierza.
Nie dziwię się też jej reakcji, bo nie na codzień ma się takie widoki. Ogromna wieża Eiffla na tle wschodzącego słońca.

-Mikeyy, pojedziemy na wieżę Eiffla, prawda? - Caro zrobiła maślane oczy do brata.

-No ba. - uśmiechnął się do niej w lusterku.
Pokręciłem głową z rozbawienia.

-Nie podsłuchuj Lukasie. - warknęła brunetka. Nie lubię za bardzo, kiedy mówi się do mnie Lukas. Może to głupie, ale cóż.

-Nie podsłuchuje. Po prostu mówiłaś głośno to usłyszałem. - wyszczerzyłem się.

-Pedał. - prychnęła pod nosem.

-Chcesz się przekonać, że nie? - złapałem ją za nadgarstki i przybliżyłem się do niej.

-Ej, ej, ej. Bez takich. Nie bijce się. - powiedziała Rose.
Że też musiała mi przeszkodzić...
Caro wyrwała swoje ręce i rozgladała się dookoła.

-A oto hotel mojej cioci. - uśmiechnęła się Rose pokazując palcem. Zobaczyłem wysoooki budynek, który wyglądał na zaniedbany, ale to tylko pozory. Ciotka Rose jest bardzo bogata.

-Jesteście! - z wielkiej kamienicy wyszła wysoka kobieta z rozłożonymi rękami ubrana w długi biały płaszcz. Miała ciemne włosy i opaloną twarz. Najdziwniejsze było to, że miała czarne oczy.

-Ciociu! - Rosie przywitała się z ciotką uściskiem - To Caroline, Luke, Mike i Emilly, moi przyjaciele.

-Och. Miło mi was poznać. -powiedziała z wyraźnym francuskim akcentem. - Chcecie u mnie przenocować, czy jedziecie do hotelu?

-Zdecydownie hotel. - powiedziała czarnowłosa. Wcześniej mówiła nam o tym, jak wścibska potrafi być jej ciotka.

-Znam kilka, ale ten naprzeciwko jest najlepszy. - przyznała kobieta z uśmiechem.

Wzruszyłem ramionami i poszedłem z Mike'iem zanosić walizki. Niestety nasze tymczasowe mieszkania były na czwartym piętrze, a w tym 'najlepszym' hotelu nie było windy, więc trochę się zmęczyłem.

-Co tak dyszesz Lukey? Czyżbyś się zmęczył? - spytała ze śmiechem Caroline.

-Nie. - zaprzeczyłem próbując uspokoić przyspieszony oddech. Tym razem był on spowodowany wysiłkiem, nie żadną dziewczyną.
Car podeszła do mnie i wskoczyła mi na barana. Niestety z braku sił padłem na ziemię, a ona na mnie.

-Jednak się trochę zmęczyłeś. -przyznała czachrając mi włosy. Jęknąłem z rezygnacją.

-Moje biedne plecy... I włosy. - szepnąłem.

-Wstawaj leniu! - podniosła się ze mnie i popchnęła mnie lekko.

-Zabije cię w nocy. - stwierdziłem.

-Pewnie. Jestem ciekawa, a teraz chodź tu i się kładź.
Wstałem pojękując i położyłem się na brzuchu na łóżku. Brunetka usiadła na mnie rozkrokiem i zaczęła mnie masować.

-Kurwa, rób tak częściej. - szepnąłem.
Jej ręce serio działają cuda. Ciary mnie przechodzą na samą myśl, jak wodzi nimi po moich mięśniach.

-Starczy. - wstała ze mnie i podeszła do szafy.

-Co robisz? - spytałem podpierając ręką głowę.

-Rozpakowuje się. Nie widać? - prychnęła. Zaśmiałem się i nie wiedząc jak i kiedy zasnąłem.

~ z perspektywy Caroline~
-Luke... Gadam do ciebie od dziesięciu minut, a ty nie reagujesz. - warknęłam podchodząc do łóżka - Aha. Nie no spoko śpij.

-Gotowi na Francję? - spytał Michael wchodząc do mieszkania.

-Ja tak, on nie. - pokazałam na bruneta.

Mike uśmiechnął się przebiegle i podszedł do przyjaciela.

-Co chcesz mu zrobić? - spytałam szeptem.

Blondyn popchnął Luke'a i chłopak stoczył się na podłogę.

-Ała! - krzyknął budząc się -Przerwałeś mi piękny sen.

-Jaki niby, stary? - spytał Michael z uśmiechem.

-Śniła mi się ona. Naga. - wskazał na mnie palcem.

-Nie martw się. Taki widok zobaczysz tylko w snach. - prychnęłam.

================================

You Are My Crazy Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz