47

15.9K 603 84
                                    

~z perspektywy Caroline~
-Gdzie idziemy? - spytałam Luke'a.

-Zobaczysz. - odpowiedział szybko.
Po przedarciu się przez gałęzie dotarliśmy w przepiękne miejsce.

-Wow. - skomentowałam rozglądając się. Byliśmy na ogromnej polanie, ale nie byle jakiej, bo wszędzie dookoła rosły piękne różnokolorowe kwiatki.

-Słyszałem, że lubisz kwiatki -uśmiechnął się.
Pobiegłam do niego i przytuliłam go mocno.

-Moja mama kochała kwiaty. -szepnęłam, kiedy usiedliśmy na kocu.

-Wiem. - położył swoją głowę na moich kolanach.

~ z perspektywy Mike'a~
-Jak było ?- spytałem przyjaciela.

-Zajebiście. - rozmarzył się Luke.

-To fajnie. - zaśmiałem się - A teraz spać, bo jutro kolejny dzień treningu.

-Oj, Mirinda da nam niezły wycisk. - jęknął brunet.

~ następnego dnia,  perspektywa Caroline~
-No byłam z nim na tej randce. - rozmawiałam właśnie z Emilly przez telefon.

-I jak? - spytała przyjaciółka.

-Mega... - westchnęłam ubierając na siebie strój piłkarski.

-To się cieszę laska. Spadam, ćwicz tam. Eluwina. - pożegnała się ciemnowłosa.

Odłożyłam telefon i pobiegłam przed hotel, gdzie czekali już na mnie inni.

-Caroline miałaś być tu 15 minut temu. Wszyscy czekaliśmy. - trenerka spojrzała na mnie groźnie.

-Upsik? Gadałam z przyjaciółką przez telefon. - wzruszyłam ramionami.
Wszyscy zaśmiali się, a w tym Luke i Mike.

-Co za odwaga. Przebiegnij dookoła hotel trzy razy za karę. Jazda! - Mirinda zagwizdała gwizdkiem, a ja niestety musiałam biec.

~ z perspektywy Markusa~
-Biedna Caroline... - stwierdziłem.

-No tak. - przyznał Cody. -  Podoba ci się?

-Że ona? Nie... Może trochę? - przyznałem.

-To zrób wszystko, żeby była twoja. -poradził mi brat.

-A co z tym jej Lukas'em? - spytałem przypominając sobie ostatnią rozmowę z Caroline.

-Nie są przecież razem. Działaj brachu. - Cody poklepał mnie po plecach i odszedł do Livii.

-Ok... - westchnąłem i podszedłem do spoconej i zdyszanej Caro.

-Masz wodę Markus? - spytała.

-Mam. - podałem jej butelkę z piciem i przyjrzałem się jej.

-Co jest? Wiem, że jestem spocona i wogole. - przetarła ręką swoje mokre czoło.

-Dasz się gdzieś zaprosić? - spytałem niepewnie.

-Wiesz... Mark... Lubię cię, ale...

-Ale lubisz bardziej Luke'a. - dokończyłem.
Brunetka uśmiechnęła się i poszła do swojego brata.

-Jeszcze będziesz moja Caroline Wilson.- warknęłam.

~ z perspektywy Caroline~
Żal mi trochę Markusa, bo chłopak jest fajny, ale jako przyjaciel.

-O czym myślisz? - spytał Luke obejmując mnie od tyłu.

-O niczym... - odpowiedziałam szybko.

-Teraz robimy 100 pompek i 100 przysiadów. Dalej! - rozkazała trenerka.

-Myślałem, że to obóz sportowy, a nie obóz wykończenia Michaela. - jęknął Mike.

-Nie marudź. - pokazałam bratu język i wzięłam się za robienie pompek.

~ z perspektywy Markusa~
-Jak to, nie chce się umówić z tobą? - nie dowierzał Cody.

-Woli Luke'a. - zacisnąłem pięści powstrzymując gniew.

-To co teraz zrobisz? - spytała Livia.

-Już wiem, ale musicie mi w tym pomóc. - uśmiechnąłem się chytrze.

~ z perspektywy Caroline~
-Koniec roboty na dziś! Do jutra! - pożegnała się z nami trenerka, a my udaliśmy się do hotelu.

-Jutro impreza z okazji ostatniego dnia obozu! - powiedziała głośno Livia - Klub "Za rogiem", wstęp bezpłatny. Zapraszamy wszystkich!!

-Słyszałaś? - spytał Luke.

-No. Idziemy? - uśmiechnęłam się.

-No pewka. Tam gdzie jest impreza tam i Luke. - zaśmiał się chłopak.
Uderzyłam go lekko w pierś łokciem i weszłam do swojego apartamentu.

~ z perspektywy Luke'a~
-Dzisiaj imprezka! -krzyknąłem głośno.

-Ciszej! - jęknął Mike.

-Szykuj się stary na balangę. Mam ochotę tak się schlać. - uśmiechnąłem się.

-Tylko z umiarem. - zaśmiał się Michael.

-Fajny żart. Przecież mnie znasz.

-Oj znam, znam. Widziałem cię nago nawet. - przyznał Mike - Car będzie miała czym się bawić.

-Ha, ha. - pokazałem mu środkowy palec.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Napiszcie czy wam się podoba :D i wpadajcie przeczytać moją drugą książkę.

You Are My Crazy Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz