~z perspektywy Caroline~
-Gdzie idziemy? - spytałam Luke'a.-Zobaczysz. - odpowiedział szybko.
Po przedarciu się przez gałęzie dotarliśmy w przepiękne miejsce.-Wow. - skomentowałam rozglądając się. Byliśmy na ogromnej polanie, ale nie byle jakiej, bo wszędzie dookoła rosły piękne różnokolorowe kwiatki.
-Słyszałem, że lubisz kwiatki -uśmiechnął się.
Pobiegłam do niego i przytuliłam go mocno.-Moja mama kochała kwiaty. -szepnęłam, kiedy usiedliśmy na kocu.
-Wiem. - położył swoją głowę na moich kolanach.
~ z perspektywy Mike'a~
-Jak było ?- spytałem przyjaciela.-Zajebiście. - rozmarzył się Luke.
-To fajnie. - zaśmiałem się - A teraz spać, bo jutro kolejny dzień treningu.
-Oj, Mirinda da nam niezły wycisk. - jęknął brunet.
~ następnego dnia, perspektywa Caroline~
-No byłam z nim na tej randce. - rozmawiałam właśnie z Emilly przez telefon.-I jak? - spytała przyjaciółka.
-Mega... - westchnęłam ubierając na siebie strój piłkarski.
-To się cieszę laska. Spadam, ćwicz tam. Eluwina. - pożegnała się ciemnowłosa.
Odłożyłam telefon i pobiegłam przed hotel, gdzie czekali już na mnie inni.
-Caroline miałaś być tu 15 minut temu. Wszyscy czekaliśmy. - trenerka spojrzała na mnie groźnie.
-Upsik? Gadałam z przyjaciółką przez telefon. - wzruszyłam ramionami.
Wszyscy zaśmiali się, a w tym Luke i Mike.-Co za odwaga. Przebiegnij dookoła hotel trzy razy za karę. Jazda! - Mirinda zagwizdała gwizdkiem, a ja niestety musiałam biec.
~ z perspektywy Markusa~
-Biedna Caroline... - stwierdziłem.-No tak. - przyznał Cody. - Podoba ci się?
-Że ona? Nie... Może trochę? - przyznałem.
-To zrób wszystko, żeby była twoja. -poradził mi brat.
-A co z tym jej Lukas'em? - spytałem przypominając sobie ostatnią rozmowę z Caroline.
-Nie są przecież razem. Działaj brachu. - Cody poklepał mnie po plecach i odszedł do Livii.
-Ok... - westchnąłem i podszedłem do spoconej i zdyszanej Caro.
-Masz wodę Markus? - spytała.
-Mam. - podałem jej butelkę z piciem i przyjrzałem się jej.
-Co jest? Wiem, że jestem spocona i wogole. - przetarła ręką swoje mokre czoło.
-Dasz się gdzieś zaprosić? - spytałem niepewnie.
-Wiesz... Mark... Lubię cię, ale...
-Ale lubisz bardziej Luke'a. - dokończyłem.
Brunetka uśmiechnęła się i poszła do swojego brata.-Jeszcze będziesz moja Caroline Wilson.- warknęłam.
~ z perspektywy Caroline~
Żal mi trochę Markusa, bo chłopak jest fajny, ale jako przyjaciel.-O czym myślisz? - spytał Luke obejmując mnie od tyłu.
-O niczym... - odpowiedziałam szybko.
-Teraz robimy 100 pompek i 100 przysiadów. Dalej! - rozkazała trenerka.
-Myślałem, że to obóz sportowy, a nie obóz wykończenia Michaela. - jęknął Mike.
-Nie marudź. - pokazałam bratu język i wzięłam się za robienie pompek.
~ z perspektywy Markusa~
-Jak to, nie chce się umówić z tobą? - nie dowierzał Cody.-Woli Luke'a. - zacisnąłem pięści powstrzymując gniew.
-To co teraz zrobisz? - spytała Livia.
-Już wiem, ale musicie mi w tym pomóc. - uśmiechnąłem się chytrze.
~ z perspektywy Caroline~
-Koniec roboty na dziś! Do jutra! - pożegnała się z nami trenerka, a my udaliśmy się do hotelu.-Jutro impreza z okazji ostatniego dnia obozu! - powiedziała głośno Livia - Klub "Za rogiem", wstęp bezpłatny. Zapraszamy wszystkich!!
-Słyszałaś? - spytał Luke.
-No. Idziemy? - uśmiechnęłam się.
-No pewka. Tam gdzie jest impreza tam i Luke. - zaśmiał się chłopak.
Uderzyłam go lekko w pierś łokciem i weszłam do swojego apartamentu.~ z perspektywy Luke'a~
-Dzisiaj imprezka! -krzyknąłem głośno.-Ciszej! - jęknął Mike.
-Szykuj się stary na balangę. Mam ochotę tak się schlać. - uśmiechnąłem się.
-Tylko z umiarem. - zaśmiał się Michael.
-Fajny żart. Przecież mnie znasz.
-Oj znam, znam. Widziałem cię nago nawet. - przyznał Mike - Car będzie miała czym się bawić.
-Ha, ha. - pokazałem mu środkowy palec.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Napiszcie czy wam się podoba :D i wpadajcie przeczytać moją drugą książkę.

CZYTASZ
You Are My Crazy Bad Girl
أدب المراهقين-Powiedz szczerze... Na prawdę nie da się ze mną wytrzymać? - spojrzałam niepewnie w jego ciemne tęczówki. -Szczerze? Czasami na prawdę nie, ale i tak jesteś moją złą dziewczynką. - uśmiechnął się ukazując dwa słodkie dołeczki. Słodkie? O Boże, co...