~ z perspektywy Caroline~
-Na pewno zabrałaś wszystko? - spytał mnie Mike po raz chyba setny.-Na pewno braciszku. - westchnęłam. Czasem z tą swoją troską mnie denerwuje.
-Samolot do Los Angeles wylatuje za 10 minut - odezwał się głos stuardesy.
-Szybko chodźmy już. - popędziła nas Rose.
-Idę do łazienki. Za moment wracam. - zostawiłam walizkę Michael'owi i ruszyłam do toalety. Po załatwieniu swojej potrzeby umyłam ręce, kiedy w lustrze pojawił się jakiś mężczyzna. Szybko odwróciłam się przyjmując pozycję do obrony. Facet miał ciemne włosy i lekki zarost, a jego oczy dziwnie lśniły.
-Witaj laleczko. Twój tatuś się za tobą stęsknił i kazał mi po ciebie przyjechać. - mężczyzna uśmiechnął się chytrze pocierając swoje dłonie.
-Nie dzięki pajacu. Mam ojca w dupie tak samo jak ciebie. Z łaski swojej spierdalaj stąd. Nie widzisz, że to łazienka dla kobiet? - prychnęłam.
-Oj dziewczynko. Nie mam czasu na takie zabawy. Idziemy. - koleś podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękę.
-Odjeb się! - krzyknęłam. Szybko zrobiłam salto wykręcając mu przy tym dłoń, ale to nie poskutkowało. Mężczyzna tylko syknął z bólu i spowrotem rzucił się na mnie.
-Ej Ej Ej! - krzyknął Luke podwijając rękawy - Zostaw ją w spokoju!
-To słodkie, że chłoptaś przyszedł cię uratować, ale nie mamy czasu. Zbieramy się śliczna. - ten chory pojeb znów próbował mnie złapać za rękę, ale Lukey szybko pojawił się przede mną osłaniając mnie swoim ciałem.
-Nie trzeba Luke. Sama dam sobie radę. - zacisnęłam dłonie w pięści.
-Wyjdziesz po dobroci? - spytał Lukas gościa.
Mężczyzna tylko prychnął, więc brunet postanowił zareagować. Szybko podszedł do mężczyzny i zaczął okładać go pięściami.-Dobra ćwoku starczy. Nie chcemy mieć żadnych problemów z policją. Zmywajmy się stąd. - złapałam go za rękę i szybko opuściliśmy łazienkę zostawiając faceta leżącego pod umywalką z krwawiącym nosem.
~ z perspektywy Mike'a~
-Kiedyś jej dam po dupie - stwierdziłem.-Michael... Patrz idą. - pokazała Emilly palcem.
-Co ci się stało? - zapytałem siostrę. Zauważyłem na jej nadgarstkach czerwone ślady. - Luke, to ty jej to zrobiłeś? Kocham cię jak brata, ale jeśli skrzywdziłeś moją małą siostrzyczkę...
-Nie, nie. - zaprzeczył szybko brązowooki. - Jakiś facet chciał ją porwać.
-Spokojnie chłopcy. Już wszystko dobrze. Wracajmy do domu. - popchnęłam ich w stronę samolotu.
~ z perspektywy Luke'a~
Minął tydzień od naszego powrotu do Los Angeles. Codziennie spotykałem się z Mike'iem na wspólnej grze w nogę, kosza czy na XBOX'ie. Nie widziałem dawno Caroline. Po prostu jakoś nie było okazji, aby nawet porozmawiać, co mnie trochę smuci.-Siema stary. - przywitałem się z Mike'iem siadając na jego kanapie.
-Siema. - blondyn usiadł obok mnie, a na jego kolanach usadowiła się Emilly, której brzuch był już lekko zaokrąglony. Czasem mu zazdroszczę. Dziewczyna, dziecko w drodze... A ja? Ja mam tylko tą dziwną relację z Caro, a pro po Caro to właśnie zeszła do nas.
~ z perspektywy Caroline~
-Kurde, czy Mike nie potrafi siedzieć ciszej? - jęknęłam wstając z łóżka. Postanowiam sprawdzić, co on takiego jakże ciekawego robi, więc weszłam do salonu, a tam zastałam moją przyjaciółkę, braciszka i Luke'a. Wzruszyłam ramionami, po czym usiadłam obok bruneta.-Co robicie ciule? - spytałam. Em zaśmiała się i uderzyła mnie w głowę.
-Nie mówi się tak do swojej BFFF. - Emilly założyła ręce na piersi i odwróciła się do mnie tyłem.
-Oj siorka. - uśmiechnęłam się i przewróciłam ją z kolan brata, że leżała na moich kolanach głową.
-Bo ci napluje do oka. - zagroziła ze śmiechem.
-Oj oj. - pokazałam jej język.
-Wiecie co? Czasami to ja się was boję. - stwierdził Luke.
-I dobrze. - prychnęłam.
-Chodź na kolana. - poprosił brunet robiąc oczy jak kot z Shreka.
-I nie mów, że nie wypada! - zaśpiewała głośno Emilly.
-Luke idziemy stąd? - zaproponował Mike.
-Nieeee. - usiadłam Luke'owi na kolanach.
-Chyba wolę zostać stary. - zaśmiał się Lukey.
- Chodź na górę. - Em chwyciła swojego chłopaka za rękę. Spojrzała na mnie i na Luke'a i puściła nam oczko.
-Jędza! - krzyknęłam do przyjaciółki.
-Poszli się ruchać, prawda? - spytał Lukas głaszcząc mnie po policzku.
-Oj poszli. Tylko niech mi drugiego bratanka nie robią. - zaśmiałam się.
-Jak chcesz, to ja też mogę ci takiego zrobić. - mruknął mi do ucha brązowooki.
-Debil. - uderzyłam go lekko w pierś łokciem.
-Ała? - zrobił smutną minę i położył się na kanapie.
-Upsik? - zaśmiałam się kładąc obok niego.
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°

CZYTASZ
You Are My Crazy Bad Girl
Teen Fiction-Powiedz szczerze... Na prawdę nie da się ze mną wytrzymać? - spojrzałam niepewnie w jego ciemne tęczówki. -Szczerze? Czasami na prawdę nie, ale i tak jesteś moją złą dziewczynką. - uśmiechnął się ukazując dwa słodkie dołeczki. Słodkie? O Boże, co...