~ z perspektywy Caroline~
-Caro, zaprowadziłem Lily do babci. - powiedział Mike wchodząc do mojego pokoju.
-Okey. - mruknęłam zamykając walizkę. Kurna tyle tego napchałam, że aby ją zamknąć musiałam na niej usiąść.
-Ile ty tego zabrałaś? - zaśmiał się blondyn.
-Śmiej się śmiej... - prychnęłam.
-Daj mi. Ja ją poniosę. - Michael przejął ode mnie walizkę i poszedł sobie. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam włosy, które zostawiłam rozpuszczone. Miałam na sobie crop top z wierzą Eiffla i czerne zwykłe krótkie spodenki. Na nogi wsunęłam tenisówki, a na nos przeciwsłoneczne okulary. Spojrzałam na swój brzuch. Nadal nie mogę uwierzyć i przyzwyczaić się z myślą, że moja przyjaciółka jest w ciąży z moim bratem. Nagle za mną pojawił się Luke.
-No 2/10. - skomentował mój wygląd.
-Ja za to tobie nie dałabym nawet 1. - prychnęłam.
-Oj tam. Nie kłam, wiem że jestem przystojny. - poprawił przed lustrem swoją grzywkę.
-Ale głupi jak cep. Nie wiem jak mogę cię ko... Lubić. - poprawiłam szybko.
-Wszyscy mnie lubią, a teraz chodź księżniczko. - Lukey wziął mnie na swoje bary i zaprowadził do samochodu, który był własnością mamy Rose. Jadę ja, Mike, Luke, Rose i Em. Aż dziwne, że Michael jej pozwolił. Ostatnio dba o nią bardziej niż o mnie i Lily razem wzięte. Może to dobrze?
Mamy zamiar dojechać na lotnisko, a tam o ile zdążymy wsiąść w samolot. Mike mówił, że powinniśmy zdążyć, a z nim to różnie bywa.-Włącz rap Michael. - powiedziałam z uśmiechem. Brat mnie posłuchał i włączył płytę. Jechaliśmy dalej w stronę lotniska śpiewając piosenki.
~ z perspektywy Luke'a~
Caroline zasnęła jakieś pół godziny temu z słuchawkami na uszach. Nie wiem co mam robić, bo nudzi mi się. Mike prowadzi, Emilly czyta gazetę, Rose siedzi z komórką w rękach, a ja patrzę przez okno. Z transu wybudził mnie dźwięk mojego telefonu.-Halo?
-Synu, mówiłem ci, że nie masz tam jechać!
-Ojcze, jestem pełnoletni i mogę robić co chcę. Nie potrzebuję na to twojej zgody. - zdenerwowany rozłączyłem się.
Mam dość takiego życia.-Co chciał? - spytał Mike patrząc na mnie w lusterku.
-Kurwa ani mi nie mów. Kazał mi wrócić. - warknęłam.
-Miej go w dupie. - stwierdziła Rose.
-Też tak zrobię. - westchnąłem. Czy ja nie mogę mieć normalnego ojca?
~ z perspektywy Caroline~
Obudziły mnie wstrząsy samochodu.-Co jest kurwa? - spytałam otwierając oczy.
-Paliwo się skończyło. - szepnął Mike.
-Przecież mówiłeś, że wystarczy. - jęknęłam.
-Miało starczyć. - złapał się za głowę.
-Dobra spokojnie. - uspokoiłam wszystkich - Rozpalmy tu ognisko.
-W lesie? - spytała Rose - Brr...
To nie tak, że wystarczyło jeszcze pół godziny i byli byśmy na pokładzie.
-Damy radę. Mike idziesz na najbliższą stację po paliwo, Rose idziesz po jakieś gałęzie, Luke i Em znajdźcie jakieś ładne miejsce, a ja rozejrzę się. - powidziałam głośno.
Od zawsze lubię dominować i rządzić.
Wszyscy pokiwali głowami i poszli w las, a ja stanęłam na drodzę.-Kurwa w tym zadupiu nie jeżdżą żadne samochody? - jęknęłam. W oddali zobaczyłam dwa żółte światła samochodowe. Odetchnęłam głęboko i wystawiłam rękę.
-Zatrzymaj się! Halo! - krzyczałam. Samochód na szczęście się zatrzymał i z niego wyszedł niski mężczyzna z kozią brodą i małymi oczami.
-Co panienka tu robi sama? - spytał gładząc się po brodzie.
-Ma pan może pożyczyć paliwo? Albo podwieźć mnie i moich znajomych na lotnisko? - zapytałam.
-Mogę was podwieźć, ale coś za coś - przysunął się do mnie.
-Spierdalaj zboczeńcu! - kopnęłam go w krocze i uderzyłam z dłoni w twarz, po czym uciekłam w las. Słyszałam jeszcze jak głośno klnie. Dobrze, że zabrałam telefon, bo on chociaż trochę rozświetlał mi drogę. Usłyszałam szelest, więc szybko odwróciłam się. Zauważyłam małego wilcza.
Podeszłam do niego wyciągając rękę. Wiem, że nie powinnam, ale był taki słodki.-Nie zrobię ci krzywdy. - szepnęłam. Zwierzę skuliło się, a ja je podniosłam. Może to głupie i nieodpowiedzialne, ale wzięłam go ze sobą i poszłam szukać przyjaciół. Gdyby nie ja, mały zostałby pogryziony lub potrącony przez samochód. Trochę słuchałam na biologi.
************************************

CZYTASZ
You Are My Crazy Bad Girl
Teen Fiction-Powiedz szczerze... Na prawdę nie da się ze mną wytrzymać? - spojrzałam niepewnie w jego ciemne tęczówki. -Szczerze? Czasami na prawdę nie, ale i tak jesteś moją złą dziewczynką. - uśmiechnął się ukazując dwa słodkie dołeczki. Słodkie? O Boże, co...