Rozdział 10.

1.2K 160 64
                                    

Doktor Seo oraz jego pracownicy trafili do aresztu, gdzie mieli oczekiwać na wyrok. Postawiono im zarzuty znęcania się nad dziećmi, a miejsce wykonywania tortur zamknięto. Telewizja nagłośniła całą sprawę, a zranione dzieci trafiły pod fachową opiekę.

Natomiast Jimin przebywał w szpitalu, gdzie podano mu kroplówkę, ponieważ jego organizm był wykończony. Musieli go głodzić i karmić jedynie pigułkami. Lyn nie odstępowała go na krok, a ja siedziałem przy jego łóżku, aż poczułem zmęczenie. Patrzyłem na jego bladą i mizerną twarz oraz dotykałem jego zimnej ręki. Starałem się być silny, ale widok leżącego chłopaka w takim stanie sprawiał, że czułem dławiący płacz. Taehyung, Namjoon i Jin siedzieli na korytarzu oczekując jakiś dobrych wieści. Niestety, stan Jimina był nie najlepszy. Mój kochany aniołek nie budził się.

Zastanawiałem się co zrobię gdy już się obudzi. Lekarz oświadczył, że jego stan fizyczny poprawia się z dnia na dzień, ale problem był w jego psychice. Tortury psychiczne mogły uszkodzić jego umysł i nie wiadomo było jaki miały na niego wpływ. Miałem nadzieję, że Jimin był silny i nie dał się złamać. Ale wiedziałem, że jest wrażliwy, a wcześniejsze złe doświadczenia mogły pogorszyć jego stan emocjonalny. Lyn wzięła wolne w pracy, aby siedzieć w szpitalu. Ta sytuacja ją wykańczała, ale starała się jak mogła. Wyznała mi, że lekarz nadzorujący Jimina polecił jej dobrego terapeutę. Miałem wątpliwości, ale kobieta zapewniła mnie, że to jego dobry znajomy i bez obaw może mu powierzyć swoje dziecko. Musiałem jej zaufać.

******

Kolejne dni przesiedziałem w sali, czekając na jakąkolwiek poprawę. Jimin był taki blady, aż mnie wystraszył jego niezdrowy wygląd. Siedziałem przy nim i trzymałem jego chudą dłoń w swojej. Czułem, że był kuty igłą, bo jego nadgarstek miał ślady nakłuć. Martwiłem się o niego bardzo. Gładziłem jego twarz i przeczesywałem jasne włosy, byle tylko poczuć jego bliskość. Nie reagował na mnie w żaden sposób, ale to było normalne w jego sytuacji. Tak bardzo za nim tęskniłem. Nic nie mogłem zrobić, jedynie czekać. Chciałem żeby już otworzył swoje śliczne oczy i popatrzył na mnie. Chciałem go zapewnić, że już jest bezpieczny i nic mu nie grozi. Ale on ciągle spał.

***********

W końcu lekarz powiedział, że Jimin może wrócić do domu. Jego ciało było w dobrej formie więc nie było powodu, aby dłużej go trzymać w tym miejscu. Nie chciał się obudzić, bo jego umysł był uszkodzony. Według zaleceń lekarza, Jimin powinien się obudzić, jeśli poczuje się w miarę bezpiecznie, czyli w momencie gdy wróci do domu. Lyn westchnęła na takie spostrzeżenie, ale chyba się ucieszyła, że nie musi dłużej jeździć do szpitala.

Z moją pomocą zawiozła Jimina do domu, a potem niosąc go na rękach skierowała się do jego pokoju. Otworzyłem jej drzwi i wszedłem za nią. Patrzyłem jak delikatnie kładzie chłopaka na łóżku, a potem przykrywa kołdrą. Gdy się odwróciła jej oczy wydawały się smutne.

- Miejmy nadzieję, że to zadziała.- mruknęła.

- Jestem pewny, że wkrótce się obudzi.- zapewniłem ją.- Nie martw się, ważne, że jest bezpieczny.

Posłała mi wdzięczny uśmiech.

- Tak, masz całkowitą rację. To jest w tej chwili najważniejsze.- odparła.

- Zostanę z nim.- obiecałem, a Lyn zmęczona przetarła powieki i powiedziała:

- W takim razie prześpię się chwilę. Gdyby coś się działo, obudź mnie.- poprosiła, a potem wyszła, zostawiając mnie z Jiminem.

Zbliżyłem się do jego łóżka i chwyciłem jego chłodną rękę. Nie wiedziałem, dlaczego ciągle jest taka zimna. Bałem się, że chłopak nagle się rozchoruje. Mocno uścisnąłem jego palce, lecz nie zareagował. Jego twarz była spokojna w tym momencie, tak jakby doskonale wiedział, że znajduje się u siebie. Nachyliłem się nad jego twarzą i szepnąłem cicho:

- Jiminnie...tak bardzo mi cię brakowało. Tęskniłem za tobą, a moje serce bolało.

Dotknąłem jego włosów i przez chwilę przeczesywałem je delikatnie. Usłyszałem jak poruszył się nieznacznie więc uważniej przyjrzałem się jego twarzy. Chłopak ciągle spał, jak gdyby stracił wszystkie swoje siły i całą energię. Westchnąłem, czując jak bardzo go potrzebuję. 

- Proszę, obudź się..- poprosiłem go cicho.- Otwórz swoje oczy i popatrz na mnie. Proszę, Jiminnie.

Jimin jęknął coś przez sen, a ja zaskoczony czekałem. Czekałem, aż się obudzi. Moje myśli krążyły wokół niego. Starałem się przekazać mu swoją miłość i siłę. Ciągle trzymałem jego dłoń, aż w końcu zrobiła się odrobinę cieplejsza. Nie chciałem myśleć, jak bardzo jest mu zimno. Pewnie cierpiał nawet podczas snu, a myśl, że nie może się wyrwać z koszmaru tylko mnie dobijała bardziej. Co miałem zrobić, żeby poczuł się lepiej? 

- Proszę, Jiminnie...- szepnąłem prosto w jego usta. - Obudź się. Nie chcę dłużej czekać. To zbyt trudne dla mnie, błagam cię.

Nie byłem pewny jak to się stało, ale nagle poczułem, że jego ciało zaczyna się ruszać. Jimin zaczął szybciej oddychać, a potem tak zupełnie naturalnie otworzył oczy i spojrzał prosto na mnie. Ja też patrzyłem na niego, a moje oczy wypełniły się łzami. Czułem, że przestaję widzieć z powodu tych licznych łez. Otarłem szybko twarz i szepnąłem:

- Jesteś tu...

Jimin wydawał się zdezorientowany, a potem zamrugał oczami. Widocznie nie miał pojęcia co się tak naprawdę stało i jakim cudem wrócił do domu. Usiłował się podnieść, ale pokręciłem głową.

- Odpocznij, proszę...

Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku, a potem spytał mnie cicho:

- Kim jesteś?

Myślałem, że źle usłyszałem. Początkowo nie wychwyciłem tej niepewności w jego głosie, dopiero potem ją zauważyłem. Patrzyłem na niego trochę oszołomiony, a gdy czekał na moją odpowiedź, z trudem wykrztusiłem:

- Nie pamiętasz mnie?

Jimin zmarszczył lekko czoło, a potem powoli pokręcił głową. Jak to w ogóle było możliwe? Jak mógł mnie zapomnieć? Łączyło nas tak wiele, jak to się stało, że mnie zapomniał? Usiłowałem się uspokoić, ale czułem, że sytuacja jest fatalna. Jeżeli naprawdę mnie zapomniał, to...nic nie mogłem zrobić. Byłem dla niego obcą osobą w tym momencie.

- Niemożliwe, na pewno zaraz sobie przypomnisz.- przekonywałem go spokojnie. Uśmiechnąłem się do niego ciepło, ale nie zareagował.

- Ja...nie wiem, co się stało.- wyszeptał, a potem ponownie na mnie popatrzył.- To...powiesz mi, kim jesteś i co tu robisz?

Poczułem się tak, jakby mnie uderzył. Nie miałem prawa obwiniać go o to wszystko, ale to co się teraz stało załamało mnie jeszcze bardziej. 

- Jiminnie..- zacząłem, ale widząc jego zaskoczony wzrok, nagle zamilkłem.

Chłopak patrzył na mnie nieufnie, a potem spytał:

- Dlaczego tak do mnie mówisz? Mam na imię Jimin. - oświadczył.

Poczułem, że za chwilę zacznę krzyczeć albo płakać. A może obie te rzeczy naraz. 

******************************************************************************************

Jest tragicznie, prawda? Przygotujcie sobie dużo chusteczek;/

Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz