Poszedłem do łazienki i oparłem się czołem o lustro. Czułem w sobie płonący ogień, lecz nie potrafiłem go ugasić. Dlaczego akurat teraz znowu poczułem burzę w swoim ciele? Tak bardzo starałem się panować nad emocjami, ale bliskość Jimina sprawiała, że mój rozsądek nagle się wyłączał. Byłem całkowicie zdany na niego. Chłopak miał w sobie czystą niewinność, a ja obiecałem sobie, że nigdy mu jej nie odbiorę w taki sposób. Chciałem żeby pozostał taki jak najdłużej. Był moim aniołkiem, moim kochanym Jiminnie.
- Jungkookie, otwórz drzwi.- usłyszałem cichy głos. Chłopak stał za drzwiami, a gdy nie odpowiedziałem, zaczął uderzać pięściami w ramę.- Błagam, otwórz...
Przestraszyłem się, że zrobi sobie krzywdę więc pospieszyłem do drzwi i przekręciłem klucz. Jimin stał w przejściu i parzył na mnie trochę zasmucony.
- Masz mnie już dość.- szepnął.
Zaskoczony, pokręciłem głową.
- Nie, co ty wygadujesz.- zaprzeczyłem szybko. Jak miałem mu wyjaśnić, że mam w sobie ogień i tylko on może go zgasić? - Jiminnie, musimy porozmawiać.- oznajmiłem tylko i pociągnąłem go za rękę. Poszedłem do salonu, mając nadzieję, że nic się nie wydarzy. Jimin milczał, a gdy posadziłem go na kanapie i zająłem miejsce naprzeciw niego, popatrzył na mnie zdumiony.
- Co się dzieje? Dlaczego tu jesteśmy? - spytał przyciszonym głosem.
Westchnąłem i oparłem się wygodnie. Przez chwilę przyglądałem mu się uważnie, a zaskoczony Jimin nie spuszczał ze mnie wzroku. Wstał i niepewnie zbliżył się do mnie. Usiadł obok i przytulił się do mojego ramienia. Starałem się oddychać normalnie, a gdy byłem w miarę opanowany, powiedziałem cicho:
- Sprawiasz, że nie mogę normalnie funkcjonować. Moje ciało pragnie ciebie, a ja....- zawahałem się, a potem poczułem jak chłopak całuje mój kark. Zadrżałem mocno i spojrzałem na niego.- Nie rób tego, proszę cię. To się źle skończy..nie chcę żebyś cierpiał.
Jimin zacisnął usta i odwrócił wzrok. Wiedziałem, że czuje się żałośnie gdy go obwiniam o to wszystko. Ja sam miałem poczucie, że trochę się pogubiłem w tym wszystkim.
- Nie chcesz żebym cię całował? - wyszeptał z żalem, a potem popatrzył na mnie pustym wzrokiem.- Dobrze, więcej nie będę. Skoro nie chcesz to...dam ci spokój.
Po tych słowach odsunął się ode mnie i poszedł na górę. Czułem się okropnie. Gdy nagle zniknął mi z oczu, miałem wrażenie, że zacznę płakać. Nie powinienem postępować wobec niego w taki sposób. Powinienem pozwolić mu na wszystko czego chciał, bo tylko tak był w stanie zapomnieć ostatnie straszne przeżycia. Ale było już za późno. Siedziałem przez chwilę zupełnie nieruchomo, bo nagle coś sobie przypomniałem. Głos Jimina brzmiał jakoś inaczej, jakby chłopak stracił ostatnią nadzieję. Natychmiast pobiegłem do pokoju, ale był pusty. Z lękiem w sercu poszedłem do łazienki gdy wtem usłyszałem cichy hałas. Gwałtownie otworzyłem drzwi.
Jimin stał przed lustrem, które było całkowicie zniszczone. Dłoń chłopaka była w czerwieni, a na podłogę spływała strużka krwi. Przerażony, patrzyłem jak po jego pięknych oczach płyną łzy. Blondyn szlochał, a ja oniemiały miałem wrażenie, że to koszmarny sen.
- Jiminnie! - krzyknąłem i podbiegłem do niego.- Dlaczego to zrobiłeś?
Chłopak odwrócił się w moją stronę z rozpaczliwym wzrokiem.
- Nienawidzę cię! - krzyknął głośno.- Rozumiesz? Nienawidzę...- osunął się na podłogę, płacząc z bólu. Skulił się jak od mocnego ciosu, a ja ukląkłem przed nim. Jego ciałem wstrząsały dreszcze, a w jego ręce znalazły się odłamki szkła. Ostrożnie podniosłem jego dłoń i przyjrzałem się jej.
CZYTASZ
Czerwone kakao
FanficDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...