Epilog

1.8K 197 102
                                    

Zima zbliżała się wielkimi krokami, a wraz z nią koniec roku. Zastanawiałem się usilnie jak potoczy się moje życie w przyszłości. Dotąd nie przejmowałem się tym, lecz czas płynął nieubłaganie. Wiedziałem, że moja pasja i zamiłowanie do muzyki jest nierozerwalna i kiedyś uda mi się zabłyszczeć na scenie. 

Dziś był dzień w którym chciałem chociaż na moment cofnąć się do przeszłości i spojrzeć wstecz. Wiele się zmieniło, ale wiele dobrych rzeczy czeka mnie jeszcze każdego nowego dnia. 

Nagle przypomniałem sobie tą chwilę, kiedy Jimin podarował mi list, a moje serce biło niesamowicie szybko z powodu strachu, który ogarnął moje ciało. Bałem się wtedy, że naprawdę to jest dzień w którym go stracę. Jego piękne wyznanie miłości czułem nawet w tym momencie. I dlatego postanowiłem dać mu odpowiedź. Usiadłem przy biurku i głęboko się zamyśliłem nad właściwymi słowami. Chciałem mu przekazać wszystko co najważniejsze.

              Kochany Jiminnie

dopóki cię nie spotkałem nie wiedziałem czym jest prawdziwa miłość, nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo można czuć tak silne uczucie. W momencie gdy pojawiłeś się przede mną nagle zapragnąłem cię chronić. Udawałem przed sobą, że to uczucie to jedynie przyjaźń, lecz raz po raz przyłapywałem się, że jestem w błędzie. Widok twojej ślicznej twarzy i oczu powodował ciepło w moim sercu. Moje dotychczasowe zwyczajne dni wypełniły się myślami o tobie. Bałem się gdy widziałem jak bardzo cierpisz, jak płaczesz w samotności. Chciałem być przy tobie i nadal bardzo chcę. Nie zostawię cię, nigdy nie odejdę. Twój widok cieszy moje oczy i wywołuje głębokie szczęście. Nie potrafię być na ciebie zły, nie umiem zapanować nad sobą gdy jesteś tak blisko mnie. W twoich ramionach jestem bezbronny, sprawiasz, iż kocham całym sobą. Kocham cię bardziej niż samego siebie i zawsze będę cię chronić. Wystarczy mi twój cudowny uśmiech, abym poczuł w sercu iskrę radości. Zawsze będę walczyć o ciebie, nie poddam się mimo trudności i twojej choroby. Pamiętaj, że możesz na mnie polegać i prosić mnie o wszystko czego potrzebujesz. Kocham cię, aniołku.

                                                                       twój Jungkookie

Włożyłem list do niedużej koperty i wyszedłem z pokoju. Moja mama szykowała się do wyjścia, a gdy mnie dostrzegła, posłała mi szeroki uśmiech.

- Dokąd idziesz, mamo? - spytałem ją, zaskoczony. Na zewnątrz było zimno, zaczął sypać śnieg.

- Ach, jestem umówiona z Lyn.- oznajmiła, a ja uśmiechnąłem się lekko.  - Przy okazji, dzwoniła do mnie z informacją, że Jimin poszedł nad rzekę. Podobno chce się z tobą spotkać.

Zadrżałem lekko, bo pogoda nie była idealna na spacery. Zbyt zimno. 

- Przecież zamarznie.- mruknąłem, a mama posłała mi czuły uśmiech.

- W takim razie się pospiesz.- oznajmiła i mrugnęła do mnie.

Zaskakiwała mnie z dnia na dzień. Nie dość, że zaakceptowała Jimina, to jeszcze zaprzyjaźniła się z Lyn i teraz umawiały się na babskie spotkania. Wszystko wokół ulegało zmianom, ale czułem, że taka jest właściwa kolej rzeczy. Ubrałem się szybko i pobiegłem nad rzekę Han.

Śnieg sypał w moje oczy, a gdy dostrzegłem stojącego Jimina patrzącego prosto w dal, natychmiast ruszyłem w jego stronę. Chłopak odwrócił się, zupełnie jakby wyczuwał moją obecność.

- Gdzie masz rękawiczki? - spytałem i pociągnąłem go ku sobie. Włożyłem jego zimne dłonie do kieszeni swojego płaszcza i spojrzałem na jego śliczną twarz. Uśmiechał się. - Jiminnie, dlaczego wyszedłeś z domu w tak chłodny dzień? Chcesz złapać grypę?

Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz