Rozdział 32.

1.4K 149 39
                                    

Nie mogłem oderwać oczu od jedzącego Jimina. Chłopak skupił się na śniadaniu, a ja nagle zastygłem z pałeczkami w dłoni. Jego widok był radością moich oczu. W końcu chłopak podniósł wzrok i popatrzył na mnie trochę zaskoczony.

 - Nie jesteś głodny? - spytał mnie. Jego piękne oczy patrzyły na moją twarz, a ja uśmiechnąłem się do niego.

- Zostałem zaczarowany.- mruknąłem, a on roześmiał się cicho. Przez chwilę jedliśmy w milczeniu i błogiej ciszy. Co jakiś czas rzucałem na niego okiem, aby się upewnić, że naprawdę wszystko w porządku.- Jiminnie?

Chłopak spojrzał na mnie, lecz zanim zdążyłem zadać pytanie, oświadczył:

- Jeśli znowu mnie spytasz jak się czuję to obiecuję, że cię ukarzę.

Przygryzłem usta i szepnąłem cicho:

- W jaki sposób?

Jimin odstawił miskę, a potem wstał i powoli zbliżył się do mnie. Nie spuszczałem z niego oczu, a gdy nagle usiadł mi na kolanach, poczułem przypływ uczuć. Blondyn nachylił się nade mną i musnął lekko moje usta. Uśmiechał się do mnie delikatnie, a ja objąłem go w pasie. Jego obecność sprawiała, że czułem głębokie szczęście. Jimin patrzył w moje oczy, a potem dotknął moich włosów. Bawił się chwilę, a potem usłyszeliśmy telefon. Ktoś do mnie dzwonił i to z samego rana. Niechętnie pozwoliłem zejść Jiminowi, a potem poszedłem do pokoju.

- Halo? - mruknąłem, bo spodziewałem się, że to Taehyung. Wcale się nie pomyliłem.

- Czyżbym cię obudził? - spytał.- Nie brzmisz zbyt miło.

- Ach, wybacz.- odparłem, trochę łagodniej.- Jimin jest u mnie więc..rozumiesz.

Taehyung roześmiał się do słuchawki.

- No, tak. Wszystko jasne. Mogę wpaść?

Przytaknąłem, a potem spytałem go jak spędza weekend.

- Więc...Yoona była ze mną na randce, ale potem musiała wracać do domu. Nie chciałem żeby jej rodzice coś sobie pomyśleli.

- Przecież jesteście dorośli.- zauważyłem, lecz tylko westchnął.

- Zasady dobrego wychowania tak nakazują, Kook.- poinformował mnie, a ja roześmiałem się głośno.

- Już dawno złamaliście wszystkie zasady.- mruknąłem.- Dobra, będziemy czekać, do zobaczenia.

- Na razie.- rozłączył się.

Gdy wróciłem do kuchni, Jimin zmywał po śniadaniu. Objąłem go od tyłu i przytuliłem się do jego ramienia.

- Taehyung nas odwiedzi.- powiedziałem cicho, a potem pocałowałem go w kark. Zadrżał lekko, po czym odłożył miskę i odwrócił się do mnie.

- Muszę wziąć tabletki, Jungkookie.- szepnął.

- Wszystko w porządku? Złe myśli cię nie dręczą?- spytałem, przyjrzawszy się mu uważnie.

- Nie, jest dobrze.- odparł. Przyłożył czoło do mojego i długą chwilę patrzył prosto w moje oczy.- Po prostu nie chcę nagle dostać ataku. Zaraz wrócę.

Patrzyłem jak się oddala, a potem dokończyłem zmywanie. Westchnąłem, bo długo nie wracał. Może popadałem w paranoję, lecz za każdym razem gdy był smutny albo płakał, czułem jak bardzo drżę o niego. Jimin był wrażliwy i zbyt kruchy dla tego świata.

Czekałem jeszcze kilka minut, a gdy się pojawił, odetchnąłem z ulgi. Widocznie trochę wyolbrzymiałem swój lęk. Chłopak uśmiechał się do mnie, a potem zapytał co będziemy robić.

Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz