Nie mogłem oderwać oczu od jedzącego Jimina. Chłopak skupił się na śniadaniu, a ja nagle zastygłem z pałeczkami w dłoni. Jego widok był radością moich oczu. W końcu chłopak podniósł wzrok i popatrzył na mnie trochę zaskoczony.
- Nie jesteś głodny? - spytał mnie. Jego piękne oczy patrzyły na moją twarz, a ja uśmiechnąłem się do niego.
- Zostałem zaczarowany.- mruknąłem, a on roześmiał się cicho. Przez chwilę jedliśmy w milczeniu i błogiej ciszy. Co jakiś czas rzucałem na niego okiem, aby się upewnić, że naprawdę wszystko w porządku.- Jiminnie?
Chłopak spojrzał na mnie, lecz zanim zdążyłem zadać pytanie, oświadczył:
- Jeśli znowu mnie spytasz jak się czuję to obiecuję, że cię ukarzę.
Przygryzłem usta i szepnąłem cicho:
- W jaki sposób?
Jimin odstawił miskę, a potem wstał i powoli zbliżył się do mnie. Nie spuszczałem z niego oczu, a gdy nagle usiadł mi na kolanach, poczułem przypływ uczuć. Blondyn nachylił się nade mną i musnął lekko moje usta. Uśmiechał się do mnie delikatnie, a ja objąłem go w pasie. Jego obecność sprawiała, że czułem głębokie szczęście. Jimin patrzył w moje oczy, a potem dotknął moich włosów. Bawił się chwilę, a potem usłyszeliśmy telefon. Ktoś do mnie dzwonił i to z samego rana. Niechętnie pozwoliłem zejść Jiminowi, a potem poszedłem do pokoju.
- Halo? - mruknąłem, bo spodziewałem się, że to Taehyung. Wcale się nie pomyliłem.
- Czyżbym cię obudził? - spytał.- Nie brzmisz zbyt miło.
- Ach, wybacz.- odparłem, trochę łagodniej.- Jimin jest u mnie więc..rozumiesz.
Taehyung roześmiał się do słuchawki.
- No, tak. Wszystko jasne. Mogę wpaść?
Przytaknąłem, a potem spytałem go jak spędza weekend.
- Więc...Yoona była ze mną na randce, ale potem musiała wracać do domu. Nie chciałem żeby jej rodzice coś sobie pomyśleli.
- Przecież jesteście dorośli.- zauważyłem, lecz tylko westchnął.
- Zasady dobrego wychowania tak nakazują, Kook.- poinformował mnie, a ja roześmiałem się głośno.
- Już dawno złamaliście wszystkie zasady.- mruknąłem.- Dobra, będziemy czekać, do zobaczenia.
- Na razie.- rozłączył się.
Gdy wróciłem do kuchni, Jimin zmywał po śniadaniu. Objąłem go od tyłu i przytuliłem się do jego ramienia.
- Taehyung nas odwiedzi.- powiedziałem cicho, a potem pocałowałem go w kark. Zadrżał lekko, po czym odłożył miskę i odwrócił się do mnie.
- Muszę wziąć tabletki, Jungkookie.- szepnął.
- Wszystko w porządku? Złe myśli cię nie dręczą?- spytałem, przyjrzawszy się mu uważnie.
- Nie, jest dobrze.- odparł. Przyłożył czoło do mojego i długą chwilę patrzył prosto w moje oczy.- Po prostu nie chcę nagle dostać ataku. Zaraz wrócę.
Patrzyłem jak się oddala, a potem dokończyłem zmywanie. Westchnąłem, bo długo nie wracał. Może popadałem w paranoję, lecz za każdym razem gdy był smutny albo płakał, czułem jak bardzo drżę o niego. Jimin był wrażliwy i zbyt kruchy dla tego świata.
Czekałem jeszcze kilka minut, a gdy się pojawił, odetchnąłem z ulgi. Widocznie trochę wyolbrzymiałem swój lęk. Chłopak uśmiechał się do mnie, a potem zapytał co będziemy robić.
CZYTASZ
Czerwone kakao
FanfictionDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...