Rozdział 28.

1.4K 151 45
                                    

Dzięki mojej opiece Jimin szybko wrócił do zdrowia. Cieszyłem się z tego, bo jego dobry humor wracał. Spędzaliśmy dnie na nauce i rozmowach, a ja przyłapywałem się na tym, że coraz bardziej go kocham. Opowiadał mi o swoim smutnym dzieciństwie oraz pustce, jaką czuł gdy dowiedział się, że ma tylko mamę. Spytałem go czy gdyby miał kiedyś okazję poznać ojca to czy byłby w stanie mu wybaczyć.

- Nie. Myślę, że nie potrafiłbym tego zrobić.- mruknął, a potem spojrzał na mnie.- Za to co zrobił mamie nienawidzę tego człowieka. Gdyby nie on to...

Nie musiał kończyć tego zdania. Nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić co czuje w tym momencie. Żal? Smutek? Rozgoryczenie i złość? Jeden rzut oka na jego twarz upewnił mnie co do tego, że chociażby Jimin kogoś nienawidził to mimo to nie potrafi długo trzymać urazy. Taki już był. Spokojny i wrażliwy. Zbyt wrażliwy na ten okrutny świat, który tak bardzo go doświadczał.

- Jiminnie, dziękuję za to, że się urodziłeś.- powiedziałem i pocałowałem jego usta. Chłopak objął mnie ramionami, a potem trwaliśmy tak przytuleni, dopóki  nie wróciłem do siebie. Jimin obiecywał, że będzie brał leki, pomimo tego, że wcale nie chciał. Rozumiałem go, ale jak na razie to było jedyne wyjście, aby jakoś oszukiwał swoją chorobę.

****************************

Lyn zdradziła mi w tajemnicy, że trzynastego października są urodziny Jimina. Zapamiętałem tą ważną datę i postanowiłem rozejrzeć się w poszukiwaniu prezentu, bo czas płynął nieubłaganie szybko. Jimin wydawał się spokojny i opanowany, a gdy tylko mnie widział, na jego twarzy pojawiał się uśmiech radości. Taehyung też to zauważył i spytał mnie czy zbliżyliśmy się do siebie aż tak bardzo. Milczałem, bo co mogłem mu powiedzieć? Odkąd Jimin dostał tamtego ataku, niczego nie próbowałem, bojąc się, że złe wspomnienia nagle wrócą. Ale to nie znaczyło, że całkowicie zrezygnowałem. Czekałem jedynie na odpowiednią chwilę, lecz jak do tej pory taka się nie nadarzyła. Aż do czasu jego urodzin.

Nie potrafiłem znaleźć odpowiedniego prezentu więc sam postanowiłem coś wymyślić. To musiało być coś z głębi serca, coś co będzie mu o mnie przypominało codziennie. Przejrzałem kilkadziesiąt stron w internecie i w końcu znalazłem. Było idealne.

****************

Wyznałem Taehyungowi, że Jimin ma urodziny. Przyjaciel natychmiast pobiegł do sklepu i powrócił z kolorowym tortem w dłoni. Parsknąłem śmiechem i mruknąłem, że chłopak czeka na nas nad rzeką Han. Nie rozumiałem dlaczego chciał się tam spotkać, ale obiecałem mu, że przyjdziemy.

- Myślisz, że mu się spodoba? - zapytał Taehyung, patrząc z niepokojem na prezent.- Może nie lubi słodyczy?

- Lubi, zapewniam cię.- odpowiedziałem.- Już nie pamiętasz zielonego kakaa?

- Ach, racja! - wykrzyknął i zamachał dłońmi.

- Uważaj na tort.- poprosiłem go.- Jimin nie oczekuje od nas prezentów, chce tylko żebyśmy przyszli.

Taehyung westchnął i powiedział:

- Jest naprawdę najbardziej ciepłą i wrażliwą osobą jaką znam. 

- Jest moim aniołem.- szepnąłem, a przyjaciel popatrzył na mnie z uśmiechem.

- Czy wy już...?

Spiorunowałem go wzrokiem.

- Hej, już ci mówiłem żebyś przestał o to pytać.- mruknąłem.- Czemu jesteś taki ciekawski, Tae?

- Taki mój urok.- mruknął skromnie, a ja zacząłem się głośno śmiać.- Yoona mnie uwielbia gdy tak z nią żartuję. Zresztą, nie tylko wtedy...

Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz