Lyn wpuściła mnie bez słowa do domu. Czułem, że to dla niej trudne, bo pewnie już o wszystkim wiedziała. Jednak gdy ją zapytałem o zachowanie Jimina, była trochę zaskoczona.
- Wiem, że będzie za tobą bardzo tęsknił gdy wyjedzie..- zaczęła, lecz ja jej przerwałem.
- Jimin nie powiedział ci, że chce mnie zostawić? - spytałem.- Nie powiedział ci tego?
Kobieta zmarszczyła brwi, a potem spytała ostrożnie:
- Zostawić? Co masz na myśli?
- Chce zerwać ze mną.- oznajmiłem, a ona otworzyła szeroko oczy w zdumieniu. Więc nie wiedziała. Ukrył przed nią prawdę.
- Jungkook, to niemożliwe.- szepnęła, patrząc prosto w moje oczy.- Przecież cię kocha, dlaczego miałby...
- Robi to dla ciebie, Lyn.- odpowiedziałem. Patrzyła na mnie, a ja spokojnie wyjaśniłem jej wszystko. Starałem się, aby mój głos nie drżał, bo nie chciałem jej pokazywać jak bardzo mnie to boli. - Tylko ty jesteś w stanie przekonać go żeby został.- dodałem cicho.
Lyn westchnęła, a potem usiadła na kanapie. Patrzyłem na nią dłuższą chwilę, bo wydawała się być zmęczona. Zauważyłem, że jest trochę blada. Gdy podniosła na mnie wzrok, czekałem cierpliwie na to co powie.
- Obawiam się, że ten wyjazd...może nie wypalić. - powiedziała nagle, a ja zaskoczony stałem w miejscu. - Chodzi o to, że nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji, a zresztą..ostatnio nie czuję się dobrze i za parę dni idę na badania kontrolne.
Gdy tylko to powiedziała, usłyszałem na schodach kroki Jimina. Wiedziałem, że to on. Nie musiałem się nawet odwracać w jego stronę.
- Mamo? - szepnął na tyle głośno, że spojrzała w jego stronę. - O czym mówisz? Co to za badania?
Popatrzyłem na niego, lecz nie patrzył na mnie. Jego wzrok był skierowany na Lyn. Kobieta uśmiechnęła się do niego, a potem wyjaśniła:
- Nie martw się niepotrzebnie, kochanie. To nic wielkiego. Na pewno wszystko będzie dobrze.
Jimin przygryzł usta, a ja nagle zapragnąłem pobiec prosto w jego ramiona. Tęskniłem okropnie, lecz nie mogłem być teraz z nim. Odrzucał mnie.
- Aniołku, to nie ze mną powinieneś teraz rozmawiać.- powiedziała ciepło i spojrzała w moją stronę. Ja natomiast nie odrywałem oczu od Jimina. Chciałem żeby na mnie spojrzał, chociaż raz.
Chłopak wahał się, lecz pokręcił tylko głową, a potem odwrócił się i ruszył po schodach, do pokoju. Nie wahając się dłużej, pobiegłem za nim.
- Jiminnie, proszę.- powiedziałem i starałem się złapać go za ramię, lecz szybko zamknął drzwi i przekręcił klucz.- Nie odejdę. Będę tu czekać tak długo, aż mnie wpuścisz.
Jimin nie odpowiedział. Słyszałem jak stawia ciche kroki w pokoju, lecz nie wydał nawet najmniejszego dźwięku. Zapukałem do drzwi, a potem zacząłem w nie mocno uderzać.
- Proszę cię. Wpuść mnie.- błagałem go, a mój głos zaczął się łamać.- Potrzebuję cię teraz, błagam, otwórz.
- Odejdź.- odpowiedział cicho. Stał przy drzwiach, a ja słyszałem jak płacze cicho.- Proszę, odejdź.
Czułem jak moje serce łamie się po raz kolejny. Gdybym miał dość siły to rozwaliłbym te drzwi, byle tylko dostać się do niego. Pragnąłem jego dotyku i ciepła. To niesamowicie bolało, gdy miałem świadomość, iż stoi po drugiej stronie.
- Jiminnie, otwórz.- poprosiłem go ostatni raz. Nie otworzył, a ja poddałem się i zostawiłem go samego.
Lyn była zasmucona tym wszystkim i obwiniała się o to, że niszczy szczęście Jimina. Pokręciłem tylko głową i wyszedłem.
*************************
Spacerowałem ulicami, a moje serce przepełniała pustka. Od kiedy wszystko się tak nagle drastycznie zmieniło? Czemu znowu musieliśmy cierpieć? Czy nie dość już było tych wszystkich łez i żalu?
Musiałem odpędzić te wszystkie myśli, dlatego zacząłem biec. Biegłem, dopóki przestałem czuć cokolwiek.
Czułem jak brak mi tchu, lecz nie przestałem.Oddychałem szybko i urywanie, ale mimo to nie przerywałem tego morderczego biegu. Ledwo dawałem radę się poruszać, ale widocznie potrzebowałem na jakiś czas przestać myśleć. Gdy znalazłem się w parku, w pobliżu mojego domu, byłem zmuszony usiąść na chwilę. Nie dawałem rady iść. Moje serce szalało od nadmiaru emocji, a ciało było całe spocone. Włosy miałem mokre, lecz nie zwracałem na to uwagi. Chłodny wiatr owiewał moją twarz, a ja odchyliłem się na ławce i zamknąłem oczy na jakiś czas.
Gdy wróciłem do domu pierwsze co zrobiłem to poszedłem do kuchni i wypiłem butelkę wody. Potrzebowałem wyciszyć swój umysł, lecz gdy doprowadziłem się do porządku i położyłem na łóżku, moje myśli znowu pobiegły prosto do niego. Po raz kolejny nie mogłem wypędzić go ze swojej głowy, chociażbym bardzo chciał. Po prostu nie mogłem.
**************************************
Jimin znowu nie przyszedł do szkoły. Taehyung pytał mnie jak poszła rozmowa z Lyn, a ja powiedziałem mu wszystko. O tym, że wyjazd jeszcze nie jest pewny, też. Przyjaciel zastanawiał się, dlaczego w takim razie Jimin mnie unika. To było dobre pytanie, lecz nie znałem na nie odpowiedzi.
Po szkole, poszedłem nad rzekę Han. Może skoro Jimin nie chce mnie wpuścić do domu, to uda mi się jakoś go tu złapać? Nie byłem specjalnie zaskoczony, gdy dostrzegłem jego sylwetkę. Siedział i wpatrywał się w niebo.
Westchnąłem, a potem spokojnie ruszyłem w jego stronę. Chłopak nie poruszył się ani o milimetr, chociaż pewnie wiedział, że tu jestem. Usiadłem obok niego i popatrzyłem na jego profil. Jimin nic nie powiedział, nie spojrzał na mnie, nie poruszył się. Wyglądał zupełnie jak posąg. Zastanawiałem się, co się dzieje. Dlaczego traktuje mnie w ten sposób? Może naprawdę chciał to wszystko zakończyć? Dlaczego rezygnował ze swojego szczęścia, naszej miłości?
Popatrzyłem na jego dłonie, a potem wyciągnąłem rękę i położyłem na jego. Czułem jak moje palce drżą, lecz nie wycofałem się. Jeśli sądziłem, że jego dotyk sprawi, iż trochę się uspokoję, to byłem w błędzie. Zamiast poczuć się lepiej, zacząłem nagle płakać. Starałem się panować nad łzami, lecz nadaremnie. Jimin poruszył się i mocniej chwycił moją drżącą rękę, a potem spojrzał na mnie przestraszony. Natychmiast odwróciłem wzrok, aby nie oglądał moich łez. Nie musiał tego widzieć.
- Jungkookie, nie płacz.- szepnął cicho. - Proszę, nie płacz.
Starałem się nie płakać, ale nie potrafiłem. Moim ciałem wstrząsały dreszcze, a potem przestałem cokolwiek widzieć z powody licznych łez, które zamazywały mi widoczność. Otarłem twarz szybkim ruchem, lecz mimo to nie potrafiłem się uspokoić. Jimin przysunął się bliżej mnie, a ja przymknąłem oczy. Czułem jego ciało tuż przy swoim, lecz zabraniałem sobie go dotykać. Gdybym to zrobił to nie mógłbym odejść. Nie potrafiłbym tego zrobić.
- Nie płacz.- poprosił mnie znowu, a ja odwróciłem się do niego i spojrzałem w jego smutne oczy. Jimin patrzył na mnie boleśnie, a potem rozłączył nasze dłonie. Pokręciłem głową i przytuliłem go do siebie. Był sztywny jak kamień. Dlaczego to się działo? Moje łzy nie zdążyły obeschnąć, bo znowu popłynęły następne.- Jungkookie, nie płacz.
- Czy tylko to potrafisz mi powiedzieć? - szepnąłem cicho, nie puszczając jego ciała. - Naprawdę jesteś w stanie powiedzieć mi tylko to?
Jimin odsunął się ode mnie, a potem wstał i zaczął biec. Byłem załamany, gdy tak nagle mnie zostawił. Chyba wolałbym umrzeć.
***************************************************************************************
Płaczę, płaczę i płaczę....wy też? :/
![](https://img.wattpad.com/cover/101540451-288-k552108.jpg)
CZYTASZ
Czerwone kakao
FanfictionDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...