Rozdział 18.

1.4K 160 64
                                    

Przychodziłem do Jimina codziennie. Chłopak przez cały czas brał tabletki uspokajające, dlatego był wyciszony i trochę senny. Starał się uśmiechać na mój widok, ale czułem, iż przymusza się do tego. Chciałem żeby wyzdrowiał, lecz jak do tej pory nic nie wskazywało na to, że tak się stanie. Wystarczył jedynie moment spuszczenia go z oczu, a Jimin zaczynał płakać. Prosił mnie żebym go nie zostawiał. Widocznie nadal bał się, że zmory szpitalne mogą go nawiedzić i dostanie ataku. Trwałem blisko niego, lecz z każdym dniem było mi trudniej go zostawić. Jimin nie chciał mnie puścić. Wobec tego postanowiłem na jakiś czas wprowadzić się do niego, dopóki nie poczuje się lepiej.

Lyn oczywiście przystała na to, bo dzięki mojej pomocy mogła wrócić do pracy. Była mi naprawdę wdzięczna za troskę. A ja byłem szczęśliwy móc przebywać z nim przez cały czas, nawet nocą. Jimin tulił się do mnie, tak jakby więcej miał mnie nie zobaczyć. Budził się w środku nocy i wymuszał na mnie obietnicę, że go nie zostawię. Pod żadnym pozorem nie wolno mi odejść. Zapewniałem, że to się nie stanie, lecz musiałem długo go przekonywać, bo trudno mi było go uspokoić. Te ciągłe zapewnienia, że będzie dobrze przestały działać. Pragnąłem tylko żeby czas zrobił swoje i jakoś naprawił jego psychikę.

Taehyung odwiedził Jimina i przyniósł mu dużo owoców. Blondyn ucieszył się i zjadł trochę, a Tae przytulał go i pocieszał, że nie zostawi swojego przyjaciela. Wydawało mi się, że optymizm chłopaka podziałał, bo potem Jimin był w lepszym nastroju. Natomiast Jin i Namjoon postanowili przyjść później. Zbytnie męczenie chłopaka mogło się źle skończyć. Jimin wybaczył Namjoonowi, ale wspomnienia, które go dręczyły były na tyle silne, że mogły spowodować jego panikę. Czułem, że będzie lepiej gdy skończą się wakacje i wrócimy do szkoły. Przynajmniej tak pocieszałem się w trudnych chwilach.

*****************

Gdy któregoś ranka leżeliśmy obok siebie, Jimin poprosił mnie żebym mu coś zaśpiewał. Uśmiechnąłem się i przymknąłem oczy, a potem zacząłem nucić melodyjną piosenkę.

Chłopak słuchał mnie z uwagą, a gdy ucichłem i spojrzałem na niego, jego oczy wypełniły się łzami. Otarłem je kciukiem i szepnąłem cicho:

- Jiminnie, pomiędzy nami tak się nie stanie. Nie rozstaniemy się.

Blondyn patrzył na mnie smutno, a potem zamknął oczy. Słyszałem jak oddycha lekko.

- Po prostu..poczułem się źle.- wyjaśnił.

- Przepraszam, nie chciałem cię zasmucić.- odparłem, a gdy otworzył swoje oczy, nachyliłem się nad nim.- Kocham twoje oczy.- szepnąłem i pocałowałem jego powieki.- Kocham twój nos.- złożyłem lekki pocałunek.- Kocham twoje usta.- musnąłem go delikatnie, a gdy ponownie na niego spojrzałem, patrzył na mnie z czułością. Westchnął cicho i przygarnął mnie bliżej. Czułem jak całuje mnie delikatnie, lecz nie zamknąłem oczu. Chciałem na niego patrzeć. Jimin przyglądał mi się szeroko otwartymi oczami, a gdy pogłębiłem pocałunek, jęknął cicho. Zamknął oczy i objął mnie za szyję. Oparłem się na poduszce, a potem przesunąłem tak, że prawie na nim leżałem. Wzdychał pode mną, a gdy ostrożnie dotknąłem jego brzucha, natychmiast mnie odepchnął. W jego oczach czaił się lęk.

- Co się stało? - szepnąłem cicho, głaszcząc go po policzku.

- Nie wiem, Jungkookie.- wydawał się zdezorientowany.- Nagle zacząłem się bać.

Patrzyłem na niego z troską, lecz chłopak obrócił się na bok. Miałem wrażenie, że ta walka z bólem wyczerpuje go i wysysa z niego całą energię. O ile jeszcze jakąś miał.

- Nie przejmuj się, to tylko chwilowe.- zapewniłem go i dotknąłem jego pleców.- Jeśli teraz płaczesz to zrób to na moim ramieniu. - poprosiłem go.

Jimin odwrócił się na plecy, ale jego oczy były suche.

- Nie płaczę.- szepnął.- Nie mam już łez. Zastanawiam się tylko, dlaczego..

Pogłaskałem go po włosach. Czułem, że odpręża się trochę, a gdy ponownie przytulił się do mnie jego ciało było ciepłe.

- Jeśli boję się twojego dotyku, to nigdy nie będę w stanie być blisko ciebie.- powiedział z bólem.- Nigdy nam się nie uda, Jungkookie.

Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się do niego.

- Masz jakąś blokadę, a ja sprawię, że ją złamiesz.- obiecałem, a on tylko mi się przyglądał.- Potrzebujesz dużo czasu. Poczekam tak długo, ile będzie trzeba.

Jimin nic nie powiedział, jedynie westchnął. Jego delikatny oddech owiał moją szyję. Na chwilę zapomniałem o całym świecie i wspomnieniami wróciłem do naszych wspólnych romantycznych chwil. Doskonale pamiętałem jakie między nami było przyciąganie. On też to czuł. Wiedziałem, że nie zapomniał, tak po prostu. Może pragnął tego w tym momencie, lecz strach przed czymś nieznanym paraliżował jego zmysły i dlatego mnie odpychał. Jakim sposobem mogłem zapewnić Jimina, że go nie skrzywdzę? Pragnąłem jedynie naszego szczęścia.

- O czym myślisz? - szepnął i uniósł się trochę, aby spojrzeć na moją twarz. Gdy uśmiechnąłem się do niego czule, chłopak zmieszany cofnął się na swoją stronę. Przesunąłem się bliżej i poprosiłem:

- Przypomnij sobie chwile gdy byliśmy szczęśliwi. Tak bezgranicznie, nie myśleliśmy o niczym, jedynie czuliśmy.

Jimin zamknął oczy, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

- Pamiętam, to było tak dawno...- szepnął cicho.

Przygryzłem wargę, bo nagle poczułem mrowienie w ciele. Rozchodziło się wewnątrz mnie, a gdy dotknąłem swojego brzucha był gorący. Czułem, że to nie jest dobry moment, ale nie mogłem nad tym zapanować. Westchnąłem trochę głośniej niż zwykle, a Jimin otworzył oczy. Patrzył na mnie z uśmiechem, a ja starałem się nie ruszać. Z trudem wykrztusiłem:

- Muszę na moment wyjść.

W jego oczach pojawiła się panika, jak zawsze gdy to mówiłem. Chwycił mnie mocno za rękę.

- Nie idź, obiecałeś.- powiedział.

- Ale..- zacząłem, lecz pociągnął mnie bliżej siebie i objął moją szyję. Dotknął mnie nosem, a ja zadrżałem. Był tak blisko mnie, lecz nie mogłem wykonać żadnego ruchu.- Jiminnie, proszę...- jęknąłem cicho.

Chłopak pocałował mnie w szyję, a ja zamknąłem oczy. Ciepło rozchodziło się po mnie falami. Mój oddech przyspieszył, a dłonie zaczęły się trząść. Z trudem odsunąłem go od siebie. Jimin przymknął oczy, a ja pomyślałem, że teraz muszę wyplątać się z jego uścisku.

- Pocałuj mnie..- poprosił cicho.

Wziąłem oddech i szepnąłem:

- Nie panuję nad sobą..muszę...iść.

Chłopak pociągnął mnie mocno i przywarł do mnie ustami. Jego zapach oszołomił mnie na chwilę. Jimin jęknął cicho i wsunął dłonie pod moją koszulkę. Czułem jak dotyka mojej gorącej skóry, a potem chwyta oddech. Moje serce waliło jak szalone. Wbrew sobie odsunąłem się od Jimina, a chłopak spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem. Wydawał się w pełni odprężony, czego nie mogłem powiedzieć o sobie. Jego usta pozostały lekko uchylone, ale dałem radę zapanować nad silnym odruchem pocałowania go.

- Dotknij mnie teraz.- szepnął cicho i przymknął oczy.

Miałem wrażenie, że zaraz wybuchnę. Ostrożnie podwinąłem jego koszulkę i pogłaskałem jego nagi brzuch. Jimin jęknął coś cicho, ale wyglądało na to, że wcale nie z powodu bólu. Nim zdążyłem wykonać jeszcze jakiś ruch, który mógłby mieć fatalne konsekwencje, tak po prostu wyskoczyłem z łóżka i wybiegłem na korytarz, pozostawiając go z rozczarowaniem i jakimś niedosytem.

**********************************************************************************************

Nie wiem czy to się dobrze czyta, ale...opisywanie ich romansu daje mi jakąś radość;)


Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz