Rozdział 54.

1K 124 135
                                    

Wróciłem do domu, ale ciągle nie mogłem przestać myśleć o Jiminie. Tak bardzo się o niego martwiłem, zupełnie jakby serce miało mi zaraz wyskoczyć z piersi. Westchnąłem i popatrzyłem na króliki. Luna i Tori zachowywały się jak dwie najlepsze przyjaciółki. Uśmiechnąłem się na ten uroczy widok i zbliżyłem do klatki, aby mieć na nie lepszy wzrok. Luna podskoczyła gdy przyłożyłem rękę do jej nosa, a malutka Tori zazdrosna o mnie, nadstawiła uszy. Roześmiałem się cicho. Były rozbrajające.

Nie byłem głodny, bo z nerwów o chłopaka i tak bym niczego nie przełknął. Chciałem tylko wiedzieć co mu jest. Położyłem się na łóżku i spojrzałem w sufit. Ostrożnie dotknąłem pościeli, przypominając sobie wszystkie czułe chwile jakie z nim spędziłem. Pamiętałem co wyczytałem z jego pamiętnika, te szczere słowa, którymi opisywał nasze zbliżenie. Nie mogłem spokojnie oddychać gdy miałem poczucie, że on to tak silnie przeżywał. Zresztą, ja sam czułem wtedy strach, że zrobię mu krzywdę. Jimin nie dbał o siebie, dlatego to ja musiałem zatroszczyć się o niego.

Nie miałem pojęcia co bym zrobił gdyby się okazało, że jest poważnie chory. Nie dopuszczałem do siebie tak strasznych myśli. Mimo, iż Jimin wyglądał spokojnie to w głębi siebie musiał czuć niepokój o swoje zdrowie. Taehyung miał rację, czasem niepotrzebnie panikowałem. Musiałem mieć nadzieję, że wszystko się ułoży.

*******

Pobiegłem do domu Jimina późnym popołudniem, gdyż wyniki już musiały być. Chłopak otworzył mi drzwi z lekkim uśmiechem, a ja natychmiast go przytuliłem do siebie.

- Jungkookie, nie duś mnie.- wyszeptał więc puściłem go i spojrzałem na jego oczy.- Nie martw się, wszystko będzie dobrze.

Odetchnąłem z ulgą. Co za szczęście, że nic mu nie groziło.

- Wiesz już, dlaczego tak się czułeś? - spytałem go.- Czy lekarz ci powiedział skąd był ten ból głowy?

Jimin skinął ostrożnie i pociągnął mnie za rękę do swojego pokoju. Poszedłem z nim, a potem spojrzałem na niego, ale patrzył na okno.

- Po prostu..to przez stres.- powiedział cicho i spokojnie.- Nic mi nie jest, tylko..muszę odpocząć i przestać się martwić.

Dlaczego miałem wrażenie, że jest coś jeszcze? Dobrze go znałem i doskonale wiedziałem kiedy nie mówił całej prawdy. Poznawałem to po sposobie w jaki mówił. Teraz też tak było. Coś ukrywał.

- Jiminnie, popatrz na mnie.- poprosiłem go cicho, a gdy się odwrócił i na mnie spojrzał w jego oczach dostrzegłem spokój. Może..byłem w błędzie? - Nie okłamujesz mnie, prawda? Jesteś zdrowy?

Jimin uśmiechnął się i podszedł, aby mnie przytulić. Objąłem go ramionami i przez długi czas staliśmy tylko się przytulając. Mimo jego słów, czułem jakiś niepokój.

*********

Przez najbliższe dni Jimin odpoczywał, a gdy któregoś dnia przyszedłem do niego, otworzyła mi Lyn. Uśmiechnęła się słabo na mój widok i wpuściła mnie do środka. Dlaczego tak się zachowywała?

- Dobrze się czujesz? - spytałem ją ostrożnie.

Popatrzyła na mnie płaczliwie.

- Jak możesz mnie o to pytać, Jungkook? - mruknęła.- Przecież moje dziecko jest chore.

Z zaskoczenia, aż stanąłem. Jej dziecko? Spojrzałem na jej bladą twarz.

- Ale...jesteś pewna? - spytałem.- Robiłaś badania?

Lyn spojrzała na mnie zdumiona i lekko zszokowana.

- Nie, źle mnie zrozumiałeś.- dotknęła swojego brzucha.- Nie mówię o moim maleństwie. Mam na myśli Jimina.

Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz