Rozdział 57.

1.2K 129 93
                                        

Jedyne co słyszałem to głośny oddech Jimina leżącego pode mną. Wsunąłem rękę pod jego sweter, a chłopak natychmiast wciągnął powietrze.

- Błagam, Jungkookie..- jęknął cicho. Jego skóra niemal płonęła, a ja nagle poczułem jak kręci mi się w głowie od nadmiaru emocji. - Odsuń się ode mnie.- szepnął cicho.

- Nie, nie mogę.- mruknąłem i nachyliłem się, aby pocałować jego delikatne ciało. - Chodźmy na górę..

- Nie! - krzyknął chłopak, a gdy spojrzałem na niego, wydawał się lekko zaniepokojony.

- Co się dzieje? - spytałem ostrożnie.

Jimin oddychał z trudem, dlatego zjechałem ręką na pasek od jego spodni i usiłowałem go rozpiąć. Chłopak przesunął się pode mną więc zaprzestałem działań i uniosłem wzrok.

- Zaraz mi przejdzie, nic nie rób.- wyszeptał, ale tym stwierdzeniem tylko mnie rozbawił.

- A co z obietnicą, że mi się oddasz? - spytałem, patrząc w jego duże oczy.

- Ale..jeszcze nie ma świąt.- mruknął pod nosem.

Był taki kochany, zupełnie nie rozumiał, że chcę go w tym momencie.

- Jiminnie, nie wytrzymam tak długo.- mruknąłem i pocałowałem go czule. 

Jimin westchnął, a potem pociągnął mnie za włosy, abym na niego spojrzał.

- Ale musisz mnie zanieść do łóżka.- rzucił z pociągającym uśmiechem.

Parsknąłem śmiechem i skinąłem głową. Podniosłem się, a potem wsunąłem dłonie pod jego plecy i uniosłem do góry. Jimin jęknął cicho, a gdy go przytuliłem do siebie, poczułem jego gorąco. Był tak rozpalony jakby miał gorączkę. Może płonął z miłości do mnie, co wcale nie było takie niemożliwe.

- Jungkookie..- szepnął cicho, a gdy otworzyłem drzwi do pokoju, spojrzałem na niego z uśmiechem. -...chcesz zamianę?

Na moment zatrzymałem się na środku pokoju. Nie miałem pojęcia, że naprawdę to jest możliwe. Czy chciałem?

- Ja..- patrzyłem w jego spokojne oczy, a potem pocałowałem go w czoło.- Spróbujmy, aniołku.

Hmm...aniołkiem na pewno teraz nie będzie, ale w moich oczach pozostanie tą samą kochaną osobą co zawsze.

Jimin przygryzł usta, a potem stanął na lekko chwiejących nogach i zaczął szukać czegoś w szafce. Usiłowałem zapanować nad swoim oddechem, ale wystarczyło, że sobie wyobraziłem jak on...nie, to było za dużo. Mój puls wariował, a gdy chłopak odwrócił się do mnie z lekkim uśmiechem, pomyślałem, że to najpiękniejszy widok jakiego dziś mogłem doświadczyć.

- Jesteś pewny, że..

- Ty też musisz być pewny, bo ja..- zawahał się, a potem dodał: - Nie wiem, czy potrafię. Ale obiecuję, że cię nie zranię.

Uśmiechnąłem się do niego i przemierzyłem pokój, aby złapać go w objęcia. Jimin przytulił się do mnie, a potem uniósł głowę. Pocałowałem go mocno, tym samym wywołując jego zduszony jęk, który poruszył moje serce i ciało. Spokojnie przesunęliśmy się w stronę łóżka, a potem usiadłem na wygodnym materacu, a Jimin na moich kolanach. Całował mnie z całą swoją czułością, jaką w sobie miał więc po chwili całkowicie się odprężyłem i poddałem mu bez wahania. Jego dłonie błądziły po moich plecach, a gdy na moment odchyliłem głowę, poczułem jego delikatne pocałunki na szyi i brzuchu. Jimin zdjął moją koszulkę, a ja sięgnąłem do jego spodni, odpinając je i ostrożnie jeżdżąc dłonią w pobliżu jego bokserek. Chłopak jęknął cicho, a potem popchnął mnie na poduszkę i wsunął się między moje nogi. Patrzyłem na niego z góry, czując zachwyt w jego spojrzeniu. Nie bałem się. Mógł mnie zranić, ale nie dbałem o to. Liczyło się tylko to, że to był on.

Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz