Rozdział 47.

1.1K 139 34
                                    

Chizuka patrzyła na mnie wyczekująco, a ja westchnąłem w duchu, bo naprawdę nie wiedziałem co jej poradzić. W końcu posłałem jej lekki uśmiech i powiedziałem:

- Myślę, że powinnaś dać mu jakiś znak, że ci zależy. Jin jest inteligentny więc chyba coś zauważy. Spróbuj go lepiej poznać, dowiedz się co lubi, jaką jest osobą. Najważniejsze jest żebyś nie była nachalna, bo wiem, że to raczej go zniechęci.

Jimin patrzył na mnie z uśmiechem, a dziewczyna skinęła głową.

- Masz rację, nie chcę się mu narzucać.- odparła cicho. Westchnęła i wstała z łóżka.

- Już wychodzisz? - spytał zaskoczony Jimin. - Nie wyrzucam cię.

Dziewczyna tylko się uśmiechnęła i powiedziała spokojnie:

- Myślę, że pójdę spotkać się z Jinem.- spojrzała na mnie.- Dziękuję za radę.

- Nie ma za co.- odpowiedziałem. Myliłem się co do niej. Teraz wcale nie czułem zazdrości, nawet nie pamiętałem już z jakiego powodu byłem taki zagniewany. - Zawsze ci pomogę, jeśli będę potrafił.- obiecałem jej.

Chizuka pożegnała się, a Jimin poszedł ją odprowadzić. Przez chwilę stałem przy oknie, a potem stanąłem blisko drzwi. Gdy tylko chłopak wszedł do pokoju, objąłem go od tyłu, a on zaskoczony, pisnął cicho. Zacząłem go lekko łaskotać, słysząc jak zanosi się ze śmiechu.

- Jungkookie, puść mniee...- jęknął.- Brzuch mnie boli ze śmiechu.

Uśmiechnąłem się i wypuściłem go z ramion, a gdy spojrzał na mnie tym swoim przepięknym uśmiechem, poczułem ciepło w sercu. Lubiłem gdy patrzył na mnie w ten sposób. Wtedy miałem poczucie, że jesteśmy tylko my, a świat nie ma dla nas znaczenia. Jimin patrzył na mnie długą chwilę, a potem odwrócił się i skierował do biurka. Patrzyłem jak wyciąga swój pamiętnik i zaczyna coś pisać. Byłem naprawdę ciekawy jakie myśli skrywają te zapisane kartki papieru, ale nie mogłem go prosić, aby ujawnił mi swoje najskrytsze tajemnice. Nawet jeśli należeliśmy do siebie nawzajem, to jakaś strefa, gdzie nie miałem możliwości wstępu, musiała być. Jimin zwierzał mi się gdy cierpiał, ale nigdy nie odważyłbym się czytać jego pamiętnika.

- Jiminnie, wszystko w porządku? - spytałem go cicho, nie ruszając się z miejsca.

Chłopak tylko skinął głową, a potem odłożył długopis i odwrócił się w moją stronę. Uśmiechał się do mnie ciepło, a potem szepnął:

- Podejdź bliżej, chcę ci coś powiedzieć...

Zbliżyłem się, a gdy przed nim stanąłem, chłopak objął moje ręce swoimi i spojrzał w moje oczy. Jego uważne oczy lustrowały moją twarz, a ja czekałem cierpliwie na jego słowa. W końcu uśmiechnął się do mnie i wyszeptał:

- W twoich oczach widzę głęboką miłość, którą do mnie żywisz, a to spojrzenie będzie mnie prześladować aż do śmierci. Aż do końca, Jungkookie...

Moje serce zaczęło bić jak szalone, a oddech stał się szybszy. Nie potrafiłem się uspokoić po tym co mi powiedział. Jimin westchnął i wstał, aby objąć mnie ramionami. Czułem jego ciepło przy sobie, a gdy popatrzyłem w jego oczy, zauważyłem jego poruszenie. Miałem wrażenie, że nasza więź w jakiś sposób znowu została umocniona. Chłopak przytulał mnie mocno, lecz gdy zacząłem nagle drżeć, odsunął się i zapytał cicho:

- Zimno ci, kochanie? Może potrzebujesz tego?

Nachylił się w moją stronę, a ja automatycznie zamknąłem oczy. Po sekundzie poczułem jego usta na swoim czole, a gdy uchyliłem oczy, patrzył na mnie kuszącym wzrokiem. Przygryzł lekko wargę, a ja odwróciłem wzrok. Czułem, że pomiędzy nami znów pojawia się magnetycznie przyciąganie. Jednak nie chciałem teraz niszczyć tego nastroju, jaki się wytworzył.

- Aniołku, chodźmy do kuchni.- powiedziałem.

- Do kuchni? - spytał, zaskoczony.- Chcesz w kuchni...- zaczął, a ja pokręciłem szybko głową.

- Nie, nie o tym mówię. - odpowiedziałem, lekko przestraszony jego zapędem.  A może wcale nie to miał na myśli? Widocznie się dobrze nie zrozumieliśmy w tej sprawie, lecz nie miałem zamiaru tego tłumaczyć. Nie chciałem żeby pomyślał, iż przez cały czas zależy mi tylko na doznaniach cielesnych. - Może ugotujemy coś do jedzenia? - zaproponowałem, lecz w jednym momencie cała radość z niego uleciała. - Co..powiedziałem coś nie tak?

Jimin westchnął.

- Nie.- mruknął, lecz usłyszałem w jego głosie lekki smutek. - Nie mam ochoty na jedzenie.

Zmarszczyłem brwi, a potem spytałem:

- O czym mi nie mówisz, Jiminnie? Wiem, że coś ukrywasz.

Chłopak przyglądał mi się bez mrugnięcia okiem.

- Tak myślisz? - rzucił i spojrzał w stronę okna. Wzruszył lekko ramionami, a potem szepnął cicho: - To nieważne, po prostu...

- Powiedz mi.- poprosiłem go spokojnie. - Możesz mi powiedzieć wszystko.

Jimin nie odpowiedział, dlatego podszedłem do niego i dotknąłem jego ramienia. Chłopak odwrócił się, a w jego oczach malował się ból. Czułem się źle z powodu tego, że proponowałem coś takiego. Ale skąd mogłem wiedzieć, że propozycja wspólnego gotowania otworzy jego stare rany?

- Wiesz, że mnie obrażali z powodu mojego wyglądu, Jungkookie.- powiedział.- To dlatego głodziłem się, a gdy wracałem do domu jadłem, ile mogłem. Potem wymiotowałem wszystko, a po tym czułem się tak fatalnie, że nie byłem w stanie normalnie funkcjonować. Tak było co dzień. Męczyłem się, a niejedzenie i zbytnie pochłanianie pokarmów jednocześnie było jak błędne koło, a ja nie mogłem się z tego wydostać. W tamtym czasie chciałem tylko spokoju. O niczym nie marzyłem tak jak o tym żeby wszyscy dali mi spokój. Chciałem być normalny, mieć szczęśliwe życie, ale to nie było możliwe...

- Przepraszam..- szepnąłem, lecz pokręcił głową i dotknął mojej twarzy. Czułem jego dłoń błądzącą po mojej skórze.

- Nie przepraszaj mnie, bo nie masz za co. Dzięki tobie czuję się dobrze, jestem szczęśliwy. Ale...to wspomnienie wróciło tak nagle, a ja nadal mam obawy, aby jeść. Boję się.

Przytuliłem go do siebie mocniej i szepnąłem w jego włosy:

- Aniołku, jesteś śliczny. Nie musisz się bać, że przytyjesz. Nie musisz się bać, że źle wyglądasz. Dla mnie jesteś piękny i cudowny. Nie zmieniaj się i bądź sobą. Takiego cię właśnie kocham.

Jimin drżał lekko w moich ramionach, a potem westchnął i objął mnie mocniej. Długo staliśmy w uścisku chłonąc swoje ciepło i bliskość. Jego obecność powodowała w moim sercu czułość i radość z faktu, że mam przy sobie kogoś tak wspaniałego.

- Obiecujesz, że zjesz? - spytałem blondyna cicho.

- Dobrze, spróbuję.- powiedział cicho. Spojrzał w moje oczy z lekkim uśmiechem, a potem pozwolił mi się odsunąć. Chwyciłem go za rękę, lecz nie ruszył się z miejsca. Przygryzł usta, jakby się nad czymś intensywnie zastanawiając, aż w końcu wyrwałem go z tego odrętwienia całując w policzek. Jimin uniósł wzrok, a ja złożyłem na jego ustach lekki pocałunek. Chłopak przyciągnął mnie bliżej, a ja poddałem się mu bez wahania.

******************************************************************************************

Nie wiem, dlaczego napisałam, ale tak wyszło. Planowałam napisać jeszcze może z trzy- cztery rozdziały i koniec, ale jeszcze nie wiem jakie będzie zakończenie. Zakładam, że chcecie więcej;)



Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz