Nie pamiętam jak długo leżeliśmy na łóżku tylko patrząc na siebie i chłonąc ciepło swoich ciał. Jimin zamykał oczy, czując napływ senności, dlatego wstałem pospiesznie i trochę posprzątałem w pokoju. Potem dotknąłem jego nagiego ramienia i szepnąłem cicho:
- Jiminnie, chodź wziąć prysznic, a potem możemy iść spać.
Chłopak popatrzył na mnie i skinął głową. Potem usiadł bardzo powoli, a gdy usiłował wstać, na jego twarzy pojawił się lekki ból. Momentalnie znalazłem się przy nim i pomogłem mu się podnieść.
- Bardzo boli? - spytałem, lecz pokręcił głową. Widocznie nie mówił mi całej prawdy, bo szedł ostrożnie, a jego nogi lekko drżały. Dotarliśmy do łazienki, a ja podprowadziłem go prosto do kabiny prysznicowej. Potem wszedłem za nim do środka i zamknąłem drzwi. Jimin patrzył na mnie z uśmiechem, lecz wyraźnie cierpiał. - Przepraszam.- powiedziałem cicho.
- Nie masz za co, Jungkookie.- zaprotestował i stanął tuż przede mną.- Jutro poczuję się lepiej.
Odkręciłem ciepłą wodę i przez chwilę patrzyłem jak spływa na ciało Jimina oraz jego jasne włosy. Chłopak przytulił się do mojego brzucha, a ja objąłem go w pasie, aby nie upadł. Trzymał się dzielnie, lecz wyglądało na to, że takie przeżycie zupełnie go wykończyło. Delikatnie umyłem jego ciało, a potem zająłem się sobą. Jimin wzdychał co chwilę, lecz był szczęśliwy w tym momencie. Pocałował mnie delikatnie, a ja zamknąłem oczy i oddałem pocałunek bardzo powoli. Chłopak położył dłoń na moich plecach, a gdy popatrzył w moje oczy, uśmiechał się.
- Kocham cię.- szepnął cicho. - Ale teraz marzę tylko o śnie.
Przymknął oczy, a ja zakręciłem wodę. Staliśmy przytuleni do siebie, a gdy nagle zaczął drżeć z powodu chłodu, pocałowałem go w szyję. Jimin otworzył oczy i powiedział:
- Mógłbym stać tutaj całą wieczność.- dotknął mojego policzka.- Wiesz...jesteś bardzo ostrożny więc nie cierpiałem, chcę żebyś wiedział.
Wziąłem oddech, a potem skinąłem głową. Bałem się, że naprawdę mogłem mu niechcący wyrządzić krzywdę.
- Wiem, że się o mnie martwisz, ale naprawdę dobrze się czuję.- zaznaczył, ciągle na mnie patrząc.
- Jiminnie, zawsze będę się o ciebie troszczyć.- szepnąłem cicho.- To się nigdy nie zmieni.
Chłopak uśmiechnął się, a potem oparł o moje ramię. Uznałem, że czas najwyższy pójść spać. Wyszedłem z kabiny i owinąłem się ręcznikiem wokół bioder, a potem podałem blondynowi ręcznik. Jimin wytarł się pospiesznie, a ja w tym czasie poszedłem po jego piżamę. Co prawda był dopiero październik, lecz noce bywały chłodne. Jednak miałem nadzieję, że dziś nie będzie mu zimno. Siła mojej miłości rozgrzeje go i da poczucie, że jest bezpieczny.
Gdy wróciłem do łazienki, Jimin czekał na mnie opierając się o kabinę. Pomogłem mu włożyć piżamę, a potem zaprowadziłem do pokoju.
- Połóż się, a ja pójdę się ubrać.- poprosiłem go.
- Wracaj szybko.- odparł, posyłając mi ciepły uśmiech.
Pospieszyłem się i przebrałem w tempie błyskawicznym. Potem wyszedłem z łazienki i udałem się do mojego aniołka. Jimin wcale nie spał tylko ścielił łóżko.
- Mogłem to zrobić wcześniej.- zauważyłem, lecz tylko się uśmiechnął. Podszedłem do niego i wyjąłem mu kołdrę z rąk, a potem wyjąłem z szafy nową i świeżą. Zostawiłem chłopaka samego, zajętego układaniem naszego legowiska, a sam powróciłem do łazienki i wrzuciłem brudną pościel do kosza na pranie.
Jimin leżał na boku gdy wróciłem i czekał na mnie. Położyłem się obok niego, a chłopak natychmiast wtulił się we mnie. Ciągle jeszcze czułem jego ciepło.
- Czuję się jak nowo narodzony.- szepnął cicho.- Tak jakby moje poprzednie życie wcale się nie liczyło. Tak jakby złe wspomnienia straciły ważność.
Słuchałem go, bo wydawało mi się, że jego głos jest jakiś inny. Nasza bliskość i więź pogłębiła się bardziej niż przypuszczałem. Teraz byliśmy dla siebie najważniejsi, a żaden koszmar nie mógł nas rozdzielić.
- Myślisz, że...złe wspomnienia kiedyś znikną? - spytałem go cicho, a gdy poczułem jego rękę blisko siebie, chwyciłem ją i przysunąłem do swego serca. Jimin milczał przez chwilę, a potem powiedział:
- Nie wiem, chyba nigdy tak do końca nie znikną.
Tak właśnie podejrzewałem. Chociażby się bardzo starał pozbyć tych przeżyć, które sprawiły mu tyle bólu i cierpienia, nie był w stanie zupełnie o nich zapomnieć. Zwłaszcza po ostatnich silnych emocjach, których doświadczył podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym.
- Najważniejsze, że teraz jesteś szczęśliwy.- odpowiedziałem, trzymając jego ciepłą dłoń. Jimin uścisnął moje palce, a potem nachylił się nade mną. Widziałem jego oczy, które spoglądały na mnie badawczo.
- Jestem bardzo szczęśliwy, Jungkookie.- powiedział cicho. Jego łagodny oddech owiał delikatnie moją twarz, aż zadrżałem lekko. Potem przysunąłem go bliżej siebie i złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek. Jimin westchnął, a potem położył głowę na mojej piersi i zamknął oczy.- Śpij dobrze, kochanie.
- Ty śpij lepiej, aniołku.- szepnąłem, całując go w czoło na dobranoc.
***************************
Obudziłem się wcześnie rano, a gdy spojrzałem w bok, dostrzegłem śliczną twarz Jimina śpiącego przy mnie. Miał lekko uchylone usta, a jego spokojny oddech sprawił, że byłem spokojny. Miałem nadzieję, że nic nie zakłócało jego snu. Pocałowałem go delikatnie, a gdy się odsunąłem, dostrzegłem jak powoli się wybudza. Otworzył swoje oczy, a potem spojrzał prosto na mnie. Uśmiechnąłem się do niego, a chłopak szczęśliwy, że mnie widzi, odpowiedział tym samym. Nie spuszczał ze mnie wzroku, a potem powiedział:
- Pocałuj mnie.
Nie wahałem się ani sekundy. Przyciągnąłem go do siebie, a gdy mocniej poruszyłem jego ciałem, usłyszałem jego cichy jęk.
- Przepraszam, Jiminnie.- szepnąłem, patrząc na niego z niepokojem. Jeśli nie będzie mógł chodzić to przez cały dzień będę go nosić na rękach.
- Nie szkodzi.- odparł i zamknął oczy. Całowałem go delikatnie, bez pośpiechu. - Czuję się jakbym jeszcze śnił.- szepnął, w przerwach pomiędzy łapaniem powietrza.
- Co ci się śniło? - spytałem i musnąłem jego usta.
Jimin objął mnie za szyję, a potem ugryzł mnie lekko. Zadrżałem na tak czuły gest z jego strony.
- Przeżywałem to ponownie, Jungkookie. Tyle, że we śnie.- wyszeptał wprost do mojego ucha.- To tak jakbyśmy..zrobili to dwa razy.
Nie mogłem złapać tchu, a gdy zaczął błądzić pod moją koszulką, mój puls nagle przyspieszył. Ale Jimin powinien odpocząć, nie chciałem go przecież wykończyć.
- Jiminnie, może...jesteś głodny? - spytałem, a chłopak roześmiał się głośno. Uśmiechnąłem się do niego i pogłaskałem jego włosy. Były takie miękkie, aż zanurzyłem w nich rękę głębiej. Bawiłem się jego włosami, dopóki nie podniósł się na łokciach. Potem pociągnął mnie ku sobie, a ja położyłem się na jego brzuchu, patrząc mu w oczy.
- Dzisiaj nic mnie nie boli.- oświadczył, a ja odetchnąłem z ulgi.- Jestem pewny, że już nie będzie.
- Cieszę się, aniołku.- mruknąłem.- A teraz chodźmy na śniadanie.
Jimin chwycił moją rękę, a ja pociągnąłem go za sobą.
***********************************************************************************************
Wybaczcie, że taki nudny;/ Nie wiedziałam co napisać, ale następne już będą trochę bardziej dramowe;)

CZYTASZ
Czerwone kakao
FanfictionDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...