Rozdział 7.

1.2K 160 56
                                        

 - Wczoraj rozmawiałam z Jiminem.- powiedziała Lyn przez telefon.- Powiedział, że wszystko dobrze.

- Nie odbiera moich telefonów.- mruknąłem do słuchawki.- Po prostu się martwię czy wszystko w porządku.

- Spróbuj jeszcze raz.- poprosiła mnie jego mama.- Jestem pewna, że nic się nie dzieje.

Westchnąłem i podziękowałem jej.

- Czy...mogłabyś do niego pojechać? - zapytałem.- Muszę mieć pewność, że dobrze go traktują. Proszę.

Lyn obiecała, że jutro rano pojedzie do szpitala. Odetchnąłem z ulgi, bo mój nieuzasadniony niepokój o Jimina był doprawdy zadziwiający. Czułem się źle z myślą, że nie mogę go zobaczyć.

Spróbowałem skontaktować się z chłopakiem, ale tak jak podejrzewałem po prostu nie odbierał. Jego telefon milczał, a ja zaczynałem wpadać w panikę. Miałem nadzieję, że Lyn jutro zadzwoni z dobrymi wieściami.

************

Moje nadzieje rozwiały się w momencie gdy powiedziała mi, że nie wpuszczono jej do środka.

- Jak to w ogóle możliwe? - spytałem, oburzony.- Masz prawo zobaczyć się z nim, Lyn.

- Wiem, ale...lekarz prowadzący Jimina drobiazgowo mi wyjaśnił, że nie powinnam przerywać jego leczenia w trakcie.- mruknęła. Dosłyszałem w jej głosie jakieś wahanie. Bardzo mnie to zaniepokoiło.

- Jeżeli ciebie nie wpuścili to mnie też nie pozwolą wejść.- powiedziałem, a ona przytaknęła.- To jest mocno podejrzane. - zaznaczyłem.

- Doktor Seo, który jest terapeutą Jimina polecił mi ten szpital. Wyrażał się o nim jak najlepiej.- poinformowała mnie spokojnie.- Wierzę, że wie co robi.

Nawet jeśli ona mu ufała, to ja nie. Za tym kryło się coś więcej. Poza tym Jimin był smutny gdy ze mną rozmawiał wcześniej. Nie miałem złudzeń, że ta terapia działa. Tylko pogarszała jego stan.

- Jeśli znowu nie uda mi się z nim porozmawiać, to obiecuję, że go stamtąd wyciągnę.- zaznaczyłem, a Lyn usiłowała zaprotestować.

- To dla jego dobra, Jungkook. Proszę cię...

- Błagam, posłuchaj mnie. - poprosiłem ją łagodnie.- Jimin nie czuje się tam dobrze. Wiem to, bo doskonale go znam i potrafię przejrzeć kiedy jest z nim dobrze.

Lyn wahała się, aż w końcu powiedziała:

- Dobrze, skoro tak stawiasz sprawę. Poczekaj jeszcze trochę.

Pożegnałem się z nią, a potem pobiegłem na zajęcia.

**************

Taehyung przyglądał mi się uważnie gdy krążyłem z telefonem w ręce i usiłowałem dodzwonić się do Jimina. 

- Nadal nie odbiera? - spytał mnie cicho, a ja po prostu rozłączyłem się. Wiedziałem jaki będzie rezultat moich starań.

- Dłużej nie będę czekać, Tae.- oznajmiłem, a potem wyciągnąłem walizkę i zacząłem się pakować.

- Co robisz? - zapytał zaskoczony chłopak i usiadł na łóżku.

- To co widzisz.- odparłem.- Wracam do domu, a potem jadę po niego.

- Ale...- zaczął z wahaniem, a potem spytał: - Rzucisz to tak po prostu? Został jeszcze tydzień. Potem możemy wracać.

Spojrzałem na niego, a potem westchnąłem zmęczony tą sytuacją.

- Potem może być za późno.- szepnąłem cicho.

Taehyung podniósł się i poszedł moim śladem. Patrzyłem jak wrzuca ubrania do torby, a gdy skończył pakowanie, spojrzał w moje oczy.

Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz