Rozdział 27.

1.3K 148 26
                                    

Od spotkania u Jina minął tydzień, a stan psychiczny Jimina pogarszał się z dnia na dzień. Starałem się jakoś go rozbawić, ale moje żarty przestały na niego działać. Chłopak chodził przygaszony i wyglądał tak jakby się czegoś bardzo bał. Pytałem co się dzieje, ale na moje pytanie, chował się w sobie i milczał. W takich sytuacjach byłem bezradny. Bałem się o niego po raz kolejny. Na dodatek męczyły mnie sny. Sny o jego śmierci.

Tej nocy śniłem znowu. Zły sen przerodził się w koszmar, a ja nie mogłem się z niego wydostać. Czułem, że jest bardzo źle.

****************

Jimin, gdzie jesteś?! Mój głośny krzyk niósł się wśród drzew. Liście poruszyły się jak gdyby dając mi znak, w którą stronę powinienem się kierować. Stawiałem kroki ostrożnie, a gdy napotkałem wielki dąb byłem pewien, że to niedaleko. Nagle zacząłem biec. Moje nogi bolały, a w płucach czułem pieczenie. Łzy paliły moje gardło, lecz nie przerwałem tego biegu. Biegu o jego życie. Za późno. Dotarłem o wiele za późno. Uniosłem wzrok, a potem zacząłem wrzeszczeć jak opętany. Jimin wisiał wysoko w górze, a jego szyja była obwiązana sznurem. Głowa chłopaka zwisała luźno, lecz dostrzegłem jego ponure oczy. Patrzyły na mnie. Krzyknąłem ponownie, czując jak świat zamazuje mi się przed oczami...

*************

- Obudź się, Jungkook.- głos mojego brata wybudził mnie ze snu.- Zbudź się.

Otworzyłem oczy i w ciemności dostrzegłem jego twarz. Natychmiast odsunąłem kołdrę i mocno wtuliłem się w niego. Mój brat był zaskoczony tak spontaniczną reakcją, lecz przytulił mnie do siebie. Czułem jak zaczynam płakać. Nie potrafiłem pozbyć się obrazu wiszącego Jimina.

- Już dobrze, to tylko sen.- Junghyun spojrzał na mnie. Był lekko zaniepokojony tym, że tak nagle płaczę.- Jungkook? Chcesz mi o tym powiedzieć?

- Hyung...Jimin..- jęknąłem.- On..wisiał w tym lesie, a ja przybiegłem za późno. Nie zdążyłem go uratować..

Junghyun chwycił mnie za ramiona, a potem powiedział:

- To tylko sen, Jiminowi nic nie jest. Na pewno teraz śpi. Ty też powinieneś.

Pokręciłem głową.

- Gdzie mój telefon? Muszę się upewnić.

Mój brat był zdumiony moją paniką.

- Popadasz w paranoję. Obudzisz go, Jungkook.- zaznaczył, lecz ja go nie słuchałem. Rzuciłem się w poszukiwaniu telefonu, a potem wykręciłem numer Lyn.

- Halo? - usłyszałem kobiecy głos.- Kto mówi?

- To ja, Jungkook.- powiedziałem w miarę spokojnie.- Przepraszam, że tak późno, ale..czy Jimin...

- Jimin jest chory.- oznajmiła, a ja poczułem jak mój puls przyspiesza.- Jest w łazience i wymiotuje.- westchnęła.- Nie spałam, pilnuję go cały czas.

- Śniłem koszmar i musiałem się upewnić, że nim mu nie jest.- wyjaśniłem.

- Rozumiem cię, ale mam na niego oko. - zapewniła mnie.- Idź spać, jest dosyć późno. Jutro możesz go odwiedzić, jeśli nie obawiasz się zarazić.

- Przyjdę, obiecuję. - powiedziałem i rozłączyłem się.

Junghyun tylko na mnie patrzył.

- To naprawdę było konieczne? - spytał.

- Musiałem, hyung.- szepnąłem, a potem odłożyłem telefon na stolik.- Dzięki, że mnie pocieszasz. Doceniam to.

Mój brat westchnął, a potem zostawił mnie samego. Jednak długo nie mogłem spać, nadal myśląc o martwych oczach Jimina.

Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz