Od spotkania u Jina minął tydzień, a stan psychiczny Jimina pogarszał się z dnia na dzień. Starałem się jakoś go rozbawić, ale moje żarty przestały na niego działać. Chłopak chodził przygaszony i wyglądał tak jakby się czegoś bardzo bał. Pytałem co się dzieje, ale na moje pytanie, chował się w sobie i milczał. W takich sytuacjach byłem bezradny. Bałem się o niego po raz kolejny. Na dodatek męczyły mnie sny. Sny o jego śmierci.
Tej nocy śniłem znowu. Zły sen przerodził się w koszmar, a ja nie mogłem się z niego wydostać. Czułem, że jest bardzo źle.
****************
Jimin, gdzie jesteś?! Mój głośny krzyk niósł się wśród drzew. Liście poruszyły się jak gdyby dając mi znak, w którą stronę powinienem się kierować. Stawiałem kroki ostrożnie, a gdy napotkałem wielki dąb byłem pewien, że to niedaleko. Nagle zacząłem biec. Moje nogi bolały, a w płucach czułem pieczenie. Łzy paliły moje gardło, lecz nie przerwałem tego biegu. Biegu o jego życie. Za późno. Dotarłem o wiele za późno. Uniosłem wzrok, a potem zacząłem wrzeszczeć jak opętany. Jimin wisiał wysoko w górze, a jego szyja była obwiązana sznurem. Głowa chłopaka zwisała luźno, lecz dostrzegłem jego ponure oczy. Patrzyły na mnie. Krzyknąłem ponownie, czując jak świat zamazuje mi się przed oczami...
*************
- Obudź się, Jungkook.- głos mojego brata wybudził mnie ze snu.- Zbudź się.
Otworzyłem oczy i w ciemności dostrzegłem jego twarz. Natychmiast odsunąłem kołdrę i mocno wtuliłem się w niego. Mój brat był zaskoczony tak spontaniczną reakcją, lecz przytulił mnie do siebie. Czułem jak zaczynam płakać. Nie potrafiłem pozbyć się obrazu wiszącego Jimina.
- Już dobrze, to tylko sen.- Junghyun spojrzał na mnie. Był lekko zaniepokojony tym, że tak nagle płaczę.- Jungkook? Chcesz mi o tym powiedzieć?
- Hyung...Jimin..- jęknąłem.- On..wisiał w tym lesie, a ja przybiegłem za późno. Nie zdążyłem go uratować..
Junghyun chwycił mnie za ramiona, a potem powiedział:
- To tylko sen, Jiminowi nic nie jest. Na pewno teraz śpi. Ty też powinieneś.
Pokręciłem głową.
- Gdzie mój telefon? Muszę się upewnić.
Mój brat był zdumiony moją paniką.
- Popadasz w paranoję. Obudzisz go, Jungkook.- zaznaczył, lecz ja go nie słuchałem. Rzuciłem się w poszukiwaniu telefonu, a potem wykręciłem numer Lyn.
- Halo? - usłyszałem kobiecy głos.- Kto mówi?
- To ja, Jungkook.- powiedziałem w miarę spokojnie.- Przepraszam, że tak późno, ale..czy Jimin...
- Jimin jest chory.- oznajmiła, a ja poczułem jak mój puls przyspiesza.- Jest w łazience i wymiotuje.- westchnęła.- Nie spałam, pilnuję go cały czas.
- Śniłem koszmar i musiałem się upewnić, że nim mu nie jest.- wyjaśniłem.
- Rozumiem cię, ale mam na niego oko. - zapewniła mnie.- Idź spać, jest dosyć późno. Jutro możesz go odwiedzić, jeśli nie obawiasz się zarazić.
- Przyjdę, obiecuję. - powiedziałem i rozłączyłem się.
Junghyun tylko na mnie patrzył.
- To naprawdę było konieczne? - spytał.
- Musiałem, hyung.- szepnąłem, a potem odłożyłem telefon na stolik.- Dzięki, że mnie pocieszasz. Doceniam to.
Mój brat westchnął, a potem zostawił mnie samego. Jednak długo nie mogłem spać, nadal myśląc o martwych oczach Jimina.
CZYTASZ
Czerwone kakao
FanfictionDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...