Doktor Hoon przybył kilka minut po telefonie Lyn. Mama Jimina zadzwoniła po niego natychmiast, gdyż chłopak nie potrafił się uspokoić. Trzymał się mnie kurczowo i nie chciał puścić. Lyn i mężczyzna musieli siłą odciągnąć go ode mnie, a gdy Jimin zaczął krzyczeć, lekarz poprosił, abyśmy wyszli z pokoju. Potem zaaplikował chłopakowi zastrzyk uspokajający. Gdy wyszedł na korytarz i spojrzał na mnie, jego twarz wydawała się być zmęczona.
- Jimin nie zaśnie, dopóki cię nie zobaczy. - poinformował mnie doktor Hoon.- Musisz pójść do niego.
Skinąłem głową i nie patrząc na Lyn, wszedłem do pokoju blondyna. Jimin leżał na łóżku kompletnie opadły z sił, a gdy mnie zobaczył jego oczy wypełniły się łzami. Ułożyłem się obok niego i chwyciłem go za rękę. Drżała lekko, dlatego mocno uścisnąłem jego palce, chcąc dodać mu otuchy.
- Jiminnie, pamiętasz? - spytałem cicho, aby się upewnić, że to nie był sen.
- Wszystko.- szepnął i pociągnął nosem, aby powstrzymać łzy.- Pamiętam co ci zrobiłem, Jungkookie.
Patrzyłem na niego z niepokojem i lekkim zaskoczeniem.
- Co takiego? - spytałem ostrożnie. Jego oczy wydawały się błądzić po mojej twarzy.
- Powiedziałem ci takie okropne rzeczy...- zaczął łkać, a potem ukrył twarz w dłoniach.- Nigdy sobie nie wybaczę, że zadałem ci ból...
Odsunąłem jego ręce od twarzy i otarłem płynące łzy. Patrzyłem na niego z czułością pomieszaną ze smutkiem.
- Jiminnie, najważniejsze jest to, że odzyskałeś siebie. Wiem, że to boli, ale..- zamilkłem, bo nagle przytulił się do mnie. Czułem jak jego ciało drży, a głos urywa się gdy mówi.
- Wszystko..jest przeciw nam, Jungkookie...nie możemy być razem.
Gdy to oświadczył poczułem jakiś chłód. Moje ciało nagle stało się zimne i sztywne. Nie spodziewałem się, że będzie chciał rozstania. Dlaczego znowu to się działo? Czemu akurat teraz?
- Nie, posłuchaj mnie.- powiedziałem stanowczo i odsunąłem się, aby na mnie spojrzał.- To co się wydarzyło było dla ciebie potworne. Dla nas wszystkich to była tragedia. Twoja mama bała się, że cię straciła, a ja...nie mogłem normalnie żyć gdy tak bardzo cierpiałeś.- zamilkłem, a Jimin patrzył prosto w moje oczy. - Jeśli naprawdę chcesz ze mną zerwać to musisz wiedzieć, że nigdy się na to nie zgodzę. Nie mam zamiaru tracić najważniejszej osoby w moim życiu.
Chłopak czekał na ciąg dalszy, a gdy milczałem, po prostu oznajmił:
- Nie zmusisz mnie, Jungkookie. Ja...prędzej czy później odejdę.
- Nie, nie pozwolę ci.- mruknąłem, a potem nachyliłem się nad nim. Patrzył na mnie boleśnie.- Kocham cię.- szepnąłem i pocałowałem go gwałtownie. Jimin jęknął cicho, a potem oddał pocałunek. Płakał niemal cały czas, a ja całowałem go po mokrej twarzy, czując, że sytuacja wymyka się spod kontroli. To wszystko, te straszne tortury zmieniły jego sposób myślenia. Nie mogłem pogodzić się z tym, że Jimin rozważa koniec nas. Nie mogłem pozwolić na to, aby zrobił to sobie i nam.
- Proszę, Jungkookie.- usłyszałem jak stara się coś powiedzieć więc odsunąłem się, dając mu więcej przestrzeni. Patrzył na mnie z miłością, lecz jednocześnie jakąś tęsknotą.- Bardzo za tobą tęskniłem...- szepnął cicho.- Ja..myślałem, że więcej cię nie zobaczę i umrę tam, w tym szpitalu. Ale coś trzymało mnie przy życiu...- zamknął na chwilę oczy, jakby wracając do tamtego momentu. - Nawet gdy straciłem wspomnienia to..wiem, co robiłem i..pamiętam twoje spojrzenie. Zawiodłem cię, Jungkookie.

CZYTASZ
Czerwone kakao
FanfictionDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...