Rozdział 17.

1.4K 170 71
                                        

Doktor Hoon przybył kilka minut po telefonie Lyn. Mama Jimina zadzwoniła po niego natychmiast, gdyż chłopak nie potrafił się uspokoić. Trzymał się mnie kurczowo i nie chciał puścić. Lyn i mężczyzna musieli siłą odciągnąć go ode mnie, a gdy Jimin zaczął krzyczeć, lekarz poprosił, abyśmy wyszli z pokoju. Potem zaaplikował chłopakowi zastrzyk uspokajający. Gdy wyszedł na korytarz i spojrzał na mnie, jego twarz wydawała się być zmęczona.

- Jimin nie zaśnie, dopóki cię nie zobaczy. - poinformował mnie doktor Hoon.- Musisz pójść do niego.

Skinąłem głową i nie patrząc na Lyn, wszedłem do pokoju blondyna. Jimin leżał na łóżku kompletnie opadły z sił, a gdy mnie zobaczył jego oczy wypełniły się łzami. Ułożyłem się obok niego i chwyciłem go za rękę. Drżała lekko, dlatego mocno uścisnąłem jego palce, chcąc dodać mu otuchy.

- Jiminnie, pamiętasz? - spytałem cicho, aby się upewnić, że to nie był sen.

- Wszystko.- szepnął i pociągnął nosem, aby powstrzymać łzy.- Pamiętam co ci zrobiłem, Jungkookie.

Patrzyłem na niego z niepokojem i lekkim zaskoczeniem.

- Co takiego? - spytałem ostrożnie. Jego oczy wydawały się błądzić po mojej twarzy. 

- Powiedziałem ci takie okropne rzeczy...- zaczął łkać, a potem ukrył twarz w dłoniach.- Nigdy sobie nie wybaczę, że zadałem ci ból...

Odsunąłem jego ręce od twarzy i otarłem płynące łzy. Patrzyłem na niego z czułością pomieszaną ze smutkiem.

- Jiminnie, najważniejsze jest to, że odzyskałeś siebie. Wiem, że to boli, ale..- zamilkłem, bo nagle przytulił się do mnie. Czułem jak jego ciało drży, a głos urywa się gdy mówi.

- Wszystko..jest przeciw nam, Jungkookie...nie możemy być razem.

Gdy to oświadczył poczułem jakiś chłód. Moje ciało nagle stało się zimne i sztywne. Nie spodziewałem się, że będzie chciał rozstania. Dlaczego znowu to się działo? Czemu akurat teraz?

- Nie, posłuchaj mnie.- powiedziałem stanowczo i odsunąłem się, aby na mnie spojrzał.- To co się wydarzyło było dla ciebie potworne. Dla nas wszystkich to była tragedia. Twoja mama bała się, że cię straciła, a ja...nie mogłem normalnie żyć gdy tak bardzo cierpiałeś.- zamilkłem, a Jimin patrzył prosto w moje oczy. - Jeśli naprawdę chcesz ze mną zerwać to musisz wiedzieć, że nigdy się na to nie zgodzę. Nie mam zamiaru tracić najważniejszej osoby w moim życiu.

Chłopak czekał na ciąg dalszy, a gdy milczałem, po prostu oznajmił:

- Nie zmusisz mnie, Jungkookie. Ja...prędzej czy później odejdę.

- Nie, nie pozwolę ci.- mruknąłem, a potem nachyliłem się nad nim. Patrzył na mnie boleśnie.- Kocham cię.- szepnąłem i pocałowałem go gwałtownie. Jimin jęknął cicho, a potem oddał pocałunek. Płakał niemal cały czas, a ja całowałem go po mokrej twarzy, czując, że sytuacja wymyka się spod kontroli. To wszystko, te straszne tortury zmieniły jego sposób myślenia. Nie mogłem pogodzić się z tym, że Jimin rozważa koniec nas. Nie mogłem pozwolić na to, aby zrobił to sobie i nam.

- Proszę, Jungkookie.- usłyszałem jak stara się coś powiedzieć więc odsunąłem się, dając mu więcej przestrzeni. Patrzył na mnie z miłością, lecz jednocześnie jakąś tęsknotą.- Bardzo za tobą tęskniłem...- szepnął cicho.- Ja..myślałem, że więcej cię nie zobaczę i umrę tam, w tym szpitalu. Ale coś trzymało mnie przy życiu...- zamknął na chwilę oczy, jakby wracając do tamtego momentu. - Nawet gdy straciłem wspomnienia to..wiem, co robiłem i..pamiętam twoje spojrzenie. Zawiodłem cię, Jungkookie.

Czerwone kakaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz