Mój oddech przyspieszył, a serce przeszył silny ból. To co przeczytałem na stronie tego ''szpitala'' było niewiarygodne. Spojrzałem na oniemiałego Jina.
- Czy to na pewno ten szpital? - zapytałem, chociaż doskonale zdawałem sobie sprawę, że tak jest w istocie. Kogo próbowałem oszukać? Po prostu nie chciałem wierzyć, że to wszystko jest możliwe.
- Powiecie nam w końcu co się dzieje? - przerwał Taehyung.
Jin poprosił, aby przysunęli się bliżej niego, a potem pokazał im stronę.
- Sami zobaczcie.- szepnął cicho.
Tae wpatrywał się w komputer przerażony, a Namjoon wydał zaskoczony okrzyk.
- Co...co to znaczy? Co to ma być, do cholery? - przeklął Tae, a ja popatrzyłem na niego zdumiony. Sam miałem chęć krzyczeć, ale się powstrzymałem. Szok nie pozwolił mi jeszcze otrząsnąć się z tego wszystkiego.
W końcu Jin przesunął stronę powoli i wyczytał z niej cichym głosem:
- Ci ''lekarze'' zajmują się dziećmi, które mają choroby psychiczne. Robią na nich eksperymenty medyczne, aby się przekonać jak zareaguje ich umysł. Torturują je psychicznie. To...- zmarszczył brwi, a potem dodał: - Jest ich trzydzieści, a każde dziecko ma odpowiedni numer.- nagle popatrzył na mnie.- Jimin to numer dwadzieścia siedem.
Nie mogłem tego słuchać. Czułem jak narasta we mnie gniew.
- Co jeszcze, Jin? - wyszeptałem z lekko ściśniętym gardłem.
Chłopak przełknął ślinę, a potem kontynuował:
- Lekarz, który odpowiada za to wszystko nazywa się Seo.
Drgnąłem na dźwięk tego nazwiska. Lyn przecież wspominała, że to terapeuta Jimina. Jak on mógł...Nagle wszystko stało się dla mnie jasne. Poradził Lyn, aby umieściła tam Jimina, po to, aby mógł go torturować. I naprawdę sądził, że nikt nie zwróci na to uwagi?
- Ale..jak to możliwe, że nikt nie zainteresował się tymi dziećmi? - spytał Taehyung.- Przecież one też mają rodziny.
Jin pokręcił powoli głową.
- Te dzieci...są z sierocińca.- szepnął cicho.- Nikt się nimi nie przejmuje.
- Musimy coś zrobić.- powiedział Namjoon, a ja go natychmiast poparłem.
- Tak i to zaraz.- niemal panikowałem na samą myśl, że mój bezbronny Jimin musi tak bardzo cierpieć. Pragnął wyleczyć się z choroby, a zamiast tego trafił do piekła. Pewnie bał się i przechodził ogromny ból. Nigdy nie wybaczę tym, którzy mu to zrobili. I to na dodatek ludzie, których zadaniem była opieka nad słabszymi, a zamiast tego zdecydowali się bawić czyimś życiem.
- Musimy zadzwonić na policję.- powiedział Tae, a ja pokręciłem głową.
- Najpierw idziemy do Lyn.- zdecydowałem.- Musimy jej wszystko powiedzieć, a potem pojechać do tego szpitala. Jeśli nas nie wpuszczą to zadzwonimy po policję.
***************
- Nie! To jest niemożliwe! - krzyknęła Lyn, gdy opowiedzieliśmy jej o tym czego się dowiedzieliśmy.- To nie może być prawda, Jungkook.
Jin poprosił, aby spojrzała na stronę szpitala. Kobieta wzięła oddech, a potem przeczytała wskazaną stronę. Jej oczy rozszerzyły się w przerażeniu, a potem nagle zaczęła płakać.
- Gdzie ja go wysłałam..nie..to...- łkała cicho.- Muszę tam jechać. Muszę wyciągnąć moje dziecko..
- Jedziemy z tobą.- zarządziłem.- Jimin nie może dłużej czekać. Proszę, nie płacz i bądź dzielna.

CZYTASZ
Czerwone kakao
Fiksi PenggemarDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...