Wróciłem do domu kompletnie załamany. Junghyun patrzył na mnie zaskoczony, a ja tylko machnąłem ręką, aby nie pytał o nic. Mój brat wahał się, ale nie starał się mnie wypytywać o to co się dzieje, za co byłem wdzięczny. Taehyung dzwonił do mnie kilka razy, lecz nie odebrałem. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Błagałem w myślach żeby Jimin zmienił zdanie i do mnie wrócił. Tak bardzo błagałem o to niebiosa, które pozostały obojętne na moją miłość.
***************
Następnego dnia Jimina znowu nie było. Nie zwracałem uwagi na Taehyunga, który starał się mnie jakoś rozbawić. Patrzyłem na niego, ale wcale go nie widziałem. Po prostu przestałem być sobą. Bez niego nic nie miało sensu.
Kolejne dni były do siebie bardzo podobne, a ja czułem się jakbym umarł. Może gdzieś w środku już dawno straciłem całego siebie. Całą swoją radość życia i energię. Jimin nie pojawił się w szkole, a ja przestałem przychodzić do jego domu.
W snach ciągle widywałem jego śliczną twarz i uśmiech anioła. Chłopak był tuż obok mnie, a ja na nowo przeżywałem nasze miłosne uniesienia. Czułem jego słodkie usta i ciepło ciała, gorący brzuch, który płonął z pożądania. Czułem jego delikatną skórę i gładkie ciało. We śnie kochałem go z całą swoją miłością, czułością i oddaniem. Znowu byliśmy ze sobą, spleceni w miłosnym uścisku, dwa ciała razem. Dopiero gdy sen się skończył, budziłem się zupełnie martwy. Płakałem, bo tęskniłem za tym wszystkim. Jimin mnie zostawił, a ja byłem bezradny i zagubiony. Bez niego chciałem umrzeć i to jak najszybciej.
*****************
Bieganie pomagało tylko na krótko, bo potem wracał cały ból. Taehyung nie potrafił mi pomóc i któregoś dnia powiedział mi, że poszedł do Jimina. Niestety chłopak mu nie otworzył. Wcale nie byłem zdziwiony, ale i tak podziękowałem mu za troskę. Zastanawiałem się kiedy przyjdą wyniki badania Lyn. Tylko to było moją ostatnią nadzieją. Chciałem żeby była zdrowa, ale zabroniła wyjazdu Jiminowi. Jednak chłopak tak bardzo się przy tym upierał, że ona niewiele mogła zrobić w tej sprawie.
Moje serce już dawno zostało złamane na tysiące małych kawałków i tylko jedna osoba była w stanie mnie uleczyć. Tylko on.
***************
Następny weekend znowu spędzałem samotnie. Nie chciałem obecności Taehyunga, bo zbytnio się o mnie martwił. Obiecałem mu tylko, że będę silny, chociaż mój głos brzmiał bardzo słabo. Leżałem na łóżku i wpatrywałem się w okno, gdy mój brat zajrzał do pokoju.
- Idę do dziewczyny.- oznajmił, a ja tylko skinąłem głową. Junghyun patrzył na mnie przez chwilę, a potem powiedział: - Na pewno wróci. Zobaczysz, że tak będzie.
Spojrzałem na niego, a chłopak posłał mi lekki uśmiech.
- Bez niego jestem nikim, rozumiesz? - szepnąłem.- On jest całym moim światem, hyung.
Junghyun skinął głową.
- Wiem o tym dobrze. Dlatego jestem pewny, że wróci do ciebie. Taka silna miłość pokona wszystkie przeciwności. Wierzę w to.
Uśmiechnąłem się do niego słabo, bo moja nadzieja była naprawdę niewielka.
- Dzięki, że mnie pocieszasz.- mruknąłem.- Ostatnio jesteś dla mnie taki miły, hyung.
- To dlatego, że trochę wydoroślałem, Jungkook.- odparł.- Okej, idę. Wrócę późno.
Zniknął za drzwiami, a ja przekręciłem się na bok. Zamknąłem oczy na jakiś czas, a gdy ponownie je otworzyłem, usłyszałem dzwonek do drzwi. Czyżby Junghyun czegoś zapomniał?

CZYTASZ
Czerwone kakao
FanfictionDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...