Na początku tygodnia czułem jakiś niepokój. Wydawało mi się, że Jimin błądzi gdzieś myślami i nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi. Starałem się jakoś przyciągnąć jego wzrok, dlatego podczas przerwy w szkole, zaciągnąłem go do łazienki i zamknąłem drzwi.
- Co się stało? - spytał, patrząc na mnie zaskoczony.
Zbliżyłem się do niego i objąłem go w pasie, przyciągając bliżej siebie.
- Wiem, że coś się dzieje, ale nie wiem o co chodzi.- szepnąłem cicho, patrząc w jego oczy.
Jimin westchnął i opowiedział spokojnie:
- Nie mam pojęcia o czym mówisz. Ze mną wszystko w porządku.
Odetchnąłem, słysząc jego słowa. Przez moment miałem wrażenie, że jego choroba znowu wraca. Być może niepotrzebnie panikowałem.
- Dobrze to słyszeć.- mruknąłem szeptem. - Ja...po prostu czasem się o ciebie boję.
Uśmiechnął się delikatnie i dotknął mojej twarzy.
- Jeśli źle się poczuję to ci powiem, obiecuję.- zapewnił mnie.
Wtuliłem się w niego, a potem pocałowałem go w szyję. Jimin westchnął cicho, a ja uniosłem głowę i przeniosłem się na jego usta. Musnąłem go parę razy, a gdy chciał odejść, złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Chłopak jęknął cicho, a ja położyłem dłonie na jego biodrach. Jimin oddychał coraz szybciej, a potem ugryzł mnie lekko. Jego czuły nacisk na moje wargi sprawił, że nagle zapragnąłem czegoś więcej. Uniosłem go wyżej i oparłem o ścianę. Jimin odchylił głowę, a potem spojrzał na mnie lekko przestraszony.
- Jungkookie, jesteśmy w szkole.- mruknął cicho. - Lepiej chodźmy już na lekcje.
Nie wiedziałem od kiedy ten chwilowy moment niebezpieczeństwa nagle bardzo mi się spodobał. Nie zważając na jego słowa, chwyciłem jego kark i pocałowałem ponownie. Chłopak dotknął moich włosów i szarpnął mocno, a ja jęknąłem prosto w jego usta. Jimin usiłował jakoś wyplątać się z moich ramion, lecz trzymałem go mocno przy sobie. Nie chciałem żeby teraz odchodził.
- Proszę cię, nie zachowuj się tak.- szepnął, patrząc na mnie.
- Jak? Nie lubisz gdy cię całuję? - spytałem i musnąłem go w szyję.- Tutaj? Albo tu? - złożyłem pocałunek na jego skórze, słysząc jak cicho wzdycha.
- Lubię, ale..- nie zdążył dokończyć, bo wtargnąłem do jego ust, sprawiając, że na moment zamilkł. Czułem, że moje dłonie wkradają się pod jego ubranie, a w momencie gdy dotknąłem jego brzucha, nagle mnie odepchnął.
- Przestań, Jungkookie. Proszę.- jego cichy głos dał mi do myślenia. Pamiętałem, że kiedyś postąpiłem dokładnie tak samo. Westchnąłem i pozwoliłem mu zejść. Jimin przyglądał mi się przez chwilę, a potem powiedział: - Jeśli ponownie mnie tu zaciągniesz tylko po to żeby spełnić swoje zachcianki, to obiecuję, że to ci się nie uda. Nie mam zamiaru wystawiać naszej miłości publicznie. Pamiętaj o tym.
Wyszedł z łazienki, zostawiając mnie kompletnie zaskoczonego. Zachcianki? Czy naprawdę byłem taki płytki i myślałem tylko o tym, jak najszybciej poznać jego ciało? Czy naprawdę rządziło mną pożądanie, a nie miłość? Westchnąłem i spojrzałem na siebie w lustrze. Nie, to nieprawda. Darzyłem go czystą miłością. Jeśli sądził, że nie potrafię powstrzymać się, aby go nie dotykać i nie całować to był w błędzie. Potrafiłem trzymać się z daleka, oczywiście w bezpiecznych granicach. Postanowiłem mu to udowodnić.
************************************************
Następnego dnia trzymałem się w bezpiecznej odległości, tak jak sobie postanowiłem. Jimin nie wracał do zdarzenia w łazience więc uznałem, że o tym zapomniał. Uśmiechałem się w jego stronę gdy tylko na mnie patrzył, a on obdarzał mnie swoim delikatnym uśmiechem. Po lekcjach odprowadziłem go do domu. Chłopak spoglądał na mnie co jakiś czas, pewni zastanawiając się, dlaczego nie dotykam go gdy mam okazję. Zwykle trącałem jego rękę gdy nikt nie patrzył, lecz dziś byłem niedostępny. W końcu Jimin zatrzymał się i odwrócił do mnie.
- Obraziłeś się, Jungkookie? - spytał poważnie.
- Co? - rzuciłem.- Nie, oczywiście, że nie.
- Na pewno? - dopytał, przygryzając lekko usta.
- Na pewno, Jiminnie.- odparłem, uśmiechając się do niego ciepło.- Do jutra.
Jimin patrzył za mną gdy odchodziłem, a ja mogłem być z siebie dumny. Miałem tylko nadzieję, że nie sprawi mu to przykrości. Ale taki chwilowy dystans dobrze nam zrobi. Może już miał dosyć gdy ciągle go całowałem? Pewnie sam bym był sobą zmęczony. Westchnąłem, a potem ruszyłem przed siebie wolnym krokiem.
***********************************************
W połowie tygodnia Jimin powiedział, że przyjdzie do mnie z prezentem. Patrzyłem na niego zdumiony, a potem przypomniałem sobie, że przecież obiecał mi spóźniony podarunek na urodziny. Naprawdę nie potrzebowałem niczego, ale się uparł więc tylko skinąłem głową.
Sam wróciłem do domu, a potem poczekałem na niego. Chłopak przyszedł dwie godziny później, a gdy zaprosiłem go do domu, trzymał w ręce duże pudełko. Aż otworzyłem oczy z zaskoczenia.
- Ale..zaraz..co ty tam masz? - zapytałem go.
Jimin uśmiechnął się tajemniczo i poprosił, abym wprowadził go do pokoju. Zachodziłem w głowę co też mi kupił. Naprawdę nie miałem pojęcia.
- No więc...- uśmiechnął się do mnie.- Wszystkiego najlepszego, Jungkookie. Kocham cię.- szepnął i wyciągnął prezent w moją stronę.
- Dziękuję, aniołku.- odparłem, a potem zaciekawiony otworzyłem pudełko i zajrzałem do środka. Wydałem okrzyk zachwytu i radości. W środku znajdował się malutki, biały królik. Wyjąłem go i podniosłem do góry.- Och, Jiminnie..on jest śliczny..- spojrzałem na chłopaka, który uśmiechał się do mnie szeroko.
- To jest ona.- wyjaśnił, a potem dodał: - Ma na imię Tori. Mam nadzieję, że ci się podoba.
Poczułem łzy w oczach, bo jeszcze nigdy nie dostałem takiego prezentu.
- Tori...- szepnąłem i przytuliłem królika.- Luna będzie miała przyjaciółkę.
Jimin podszedł do mnie i powiedział:
- Wiesz..przypominają nas.- gdy na niego spojrzałem, uśmiechnął się i wyjaśnił cicho: - Czarny to ty, a biały ja. Tori jest mniejsza więc Luna będzie się nią opiekować. Ty też zawsze się mną zajmujesz, Jungkookie.
Nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Poruszony Jimin wyjął Tori z moich rąk i skierował się do klatki z Luną. Patrzyłem jak ostrożnie wkłada ją na miejsce, a potem zamyka drzwiczki. Moja Luna natychmiast zainteresowała się nową lokatorką i zaczęła ją wąchać.
- Polubią się.- szepnął cicho blondyn, a potem spojrzał na mnie.- Pamiętasz? Ja też byłem na początku nieufny, ale potem..zacząłem cię kochać. I nigdy nie przestanę.
Płakałem cicho, a potem usłyszałem jak Jimin staje przede mną. Przez łzy nic nie widziałem, lecz chłopak otarł moją twarz dłonią i powiedział:
- Nie płacz, to mnie zasmuca.
Westchnąłem i popatrzyłem na niego.
- To ze szczęścia.- szepnąłem cicho.- Twój prezent jest wspaniały, tak jak ty, Jiminnie.
Chłopak nachylił się i delikatnie pocałował moje usta. Zadrżałem lekko, a potem objąłem go ramionami. Jednak się myliłem. Nie mogłem go nie dotykać dłużej niż jeden dzień. Potem zaczynałem wariować. Bałem się, że Jimin jest dla mnie jak narkotyk, ale na szczęście nie szkodził mi, lecz był swego rodzaju lekarstwem na wszystko co złe. Czułem, że choćbym bardzo chciał to nigdy się od niego nie uwolnię, bo jest moją siłą i sensem mojego istnienia.
***********************************************************************************************
No więc..nie wiem jak skomentować, wy to zróbcie;)

CZYTASZ
Czerwone kakao
FanficDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...