-Dalej składasz?- usłyszałam pytanie taty, na co w odpowiedzi skinęłam głową. Devon Miller usiadł miejscu kierowcy w czerwonym ferrari i podał mi butelkę z zimnym piwem. Ja byłam na miejscu pasażera i akurat skończyłam dokręcać ostatnią śrubkę.
-Dzięki.- mruknęłam, upijając łyka musującego alkoholu. Musiałam przyznać, że było dobrze schłodzone i owocowe. Takie, jakie lubię, a on o tym wiedział.
-Jak Ci idzie?- zapytał, przyciskając ramkę od radia do wyznaczonego miejsca. Zamontowaliśmy wspólnie airbag tuż pod deską rozdzielczą, teraz został nam do wymiany tylko ten w kierownicy.
-Śpiąca jesteś, całą sobotę tutaj przesiedziałaś.- mężczyzna upił swojego piwa i znowu zaczął dokręcać pokrętła, które wcześniej musiałam zdjąć.
-Siedzę nad tym od szóstej, a jest dwudziesta trzecia.- uniosłam brew i poklepałam deskę rozdzielczą z uśmiechem. Byłam dumna z naszej roboty, bo samochód prawie był gotowy. Za niedługo oddam go do malowania i będzie jak nowy. Nie mogłam się doczekać, aż usłyszę wycie silnika tego klasyka.
-Wiesz.. czasami zastanawiam się, w kogo się wdałaś, bo na pewno nie w Eveline.
-Jason mówił, że kiedyś tutaj mieszkała. To prawda?
-Nie wiem tego dokładnie, więc Ci nie powiem. Nasze rozmowy zawsze ograniczały się do "Kiedy będziesz miał więcej forsy?" albo "Wychodzę, nie wiem, kiedy wrócę."- tata westchnął, a następnie wzruszył ramionami i posłał mi słaby uśmiech.
-Jak ją poznałeś?
-Jest coś takiego jak klub, wiesz.. głośna muzyka, alkohol, trawka i dupeczki.- zaakcentował, ale widząc moją minę machnął ręką.
-Wiem, jak wyglądają imprezy, tato.- przewróciłam oczami.- Byliście napaleni i nie zwracając uwagi na innych po prostu załatwiliście swoje potrzeby w klubowej toalecie, zapominając o gumce.
Tata otarł niewidzialną łzę.
-Jesteś taka mądra córeczko.- powiedział z dumą, po czym uśmiechnął się szeroko.- Ale to była najlepsza wpadka odkąd tylko pamiętam. Eksujemy?- uniósł wyżej swoje piwo, które było pełne do połowy.
Wzruszyłam ramionami i skinęłam głową, miałam mniej, dlatego jako pierwsza wlałam w siebie swój napój. Uśmiechnęłam się zwycięsko, wylewając na trawę ściepy, które zostały mi po piwie.
-Wygrałam.- rzuciłam z zadowoleniem, oddając mężczyźnie pustą butelkę. Ze schowka wyciągnęłam swoje papierosy i poczęstowałam jednym starszego, który przyjął mojego jagodowego Winston'a.
-Jak to się klika?- zapytał, gniotąc cały filtr. Zaśmiałam się cicho i kliknęłam kulkę ze smakiem w swoim papierosie.- O mam.
-Jutro musimy jechać na zakupy, w naszej lodówce oprócz musztardy, starych parówek i mleka, które śmierdzi jest tylko światło.- zwróciłam się do taty.
-Ale piwo jeszcze mamy. I zupki z suchym makaronem do zalania wodą. W razie czego pod moim łóżkiem jest jeszcze pizza, którą nie chciałem się z Tobą podzielić.- wzruszył ramionami, ale pod wpływem mojego wzroku uniósł ręce w obronnym geście.- Niech Ci będzie, pojedziemy na zakupy, ale to będzie moja śmierć.
-Noo.- uśmiechmęłam się figlarnie i wysiadłam z ferrari.- Dobranoc!
-I tak wiem, że będziesz siedzieć jeszcze do czwartej nad ranem, więc czy noc czy nie, niech Ci będzie.
Posłałam mu ostatni uśmiech i pobiegłam do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam to zdjęłam z siebie krótkie, jeansowe spodenki, czerwoną bokserkę i bieliznę, żeby wrzucić je do kosza na brudy. Przejrzałam się nago w lustrzanej ścianie w mojej łazience. Miałam może ze sto piędziesiąt pięć centymetrów, nie miałam długich nóg, dlatego zawsze miałam problem z dobraniem nowych spodni, żeby były idealne na długość nóg i by ładnie opinały moje cztery litery. Włosy sięgały mi za piersi, a teraz były naturalne, żyjące własnym życiem, skręcone w każdą możliwą stronę.
CZYTASZ
Bright Heart 🗯
Romantizm-Mogę wziąć kąpiel?- zapytałam, na co Sean przez chwilę zaprzestał wybierania bluzy ze sterty poskładanych ubrań na blacie. -Tak, tylko, że ja muszę jeszcze przez chwilę..- nie dokończył, a ja z jego czoła zdjęłam małego pająka, którego wrzuciłam d...