Jechaliśmy dobre pół godziny, aż w końcu samochód Sean'a się zatrzymał. Znajdowaliśmy się na prawie pustym parkingu, gdzie nie było żywej duszy. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy, bo chłopak nie chciał mi nic powiedzieć, a ja jakoś specjalnie nie chciałem tego wiedzieć. Umówiliśmy się na niespodziankę, to niech będzie to niespodzianka.
Spojrzałam na szatyna i kurwa.. on był taki przystojny. Miał na sobie ubrane jeansowe spodenki do kolan, takie jak wczoraj tylko, że w innym odcieniu i niebieską koszulkę, którą koniecznie chciałam mu ukraść. Z daleka było czuć od niego zapach ładnych, męskich perfum, które za każdym razem podrażniały moje zmysły gdy był blisko mnie.
Gdy szliśmy wydeptaną dróżką, uderzył we mnie powiew świeżej bryzy morskiej. Spróbowałam znaleźć gdzieś jezioro, ocean, ale wokół nas był tylko las i byłam, za niska, żeby zobaczyć cokolwiek. Chwyciłam za dłoń wysokiego szatyna i ściskam ją mocno. Nie wiedziałam czego się spodziewać, dlatego wolałam trzymać się chłopaka, którego znałam trzy pieprzone dni, a spędził już ze mną dwie noce.
-Nie masz czego się bać, Sophie.- usłyszałam łagodny głos chłopaka na co ścisnęłam jego dłoń mocniej. Niebo robiło się co raz bardziej ciemne i pochmurne.
W końcu po kilku minutach mogłam zobaczyć błękitny ocean i kamienną plażę, lecz zamiast kierować się w tamtą stronę udaliśmy się w kolejną dróżkę, która tym razem była wysadzana drobnymi kamyczkami. Wspięliśmy się odrobinę w górę i weszliśmy na klif.. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się dookoła, w okół mnie z jednej strony była woda, a z drugiej las. Z jednej strony było widać wysokie budynki Sydney, a z kolejnej wysokie liściaste drzewa. Musiałam przyznać, że krajobraz był piękny.
-Co będziemy tutaj robić?- zapytałam, marszcząc brwi.
-Możemy tutaj zrobić wszystko. Wpatrywać się w ocean, wsłuchiwać się w morskie fale i śpiew ptaków.- chłopak wzruszył ramionami i usiadł na rozgrzanym kamieniu, ciągnąc mnie za sobą.- Uwielbiam to miejsce, tutaj podobno moja mama powiedziała tacie o tym, że jest w ciąży i to tutaj powstał ich związek. Popatrz.- chłopak jedną ręką zgarnął piasek z kamienia. Na kamieniu było wygrawerowane jakimś ostrym narzędziem dwie litery w serduszku. Przypominały one trochę czasy z dzieciństwa, gdy w serduszku pisało się pierwszą literkę swojego imienia i osoby, która się podoba tej osobie.
Tutaj były dwie literki D i data zazwyczaj rozpoczynająca wakacje w Sydney.
-Kurwa.. zazdroszczę im tego, że zawsze mogą liczyć na siebie w każdej sytuacji. Oboje się kochają i mogą sobie powiedzieć wszystko.
W przyszłości też chciałbym mieć taką kobietę, której mógłbym zaufać, mieć z nią dzieci.. Cholera, nie wiem, po co Ci to mówię, bo w końcu znamy się dopiero od kilku dni, ale nie mam pojęcia, dlaczego Ci zaufałam.- chłopak rzucił kamieniem w wodę, a ta zrobiła w okół niego małe kółeczka.
Zmarszczyłam brwi, przenosząc wzrok na profil chłopaka. Wzrok miał wpatrzony w ocean. Mówił mi o takich rzeczach, o których nie mówi się osobie, którą poznało się dopiero kilka dni temu. Mówił mi tutaj o swojej przyszłości, o swoich marzeniach. O miłości i zaufaniu.
***
Wróciłam do domu około dwudziestej drugiej. Po wycieczce nad oceanem pojechaliśmy pod budynek, w którym mieszkał i chłopak tylko poszedł się przebrać, bo wcześniej wpadł do wody. Czekałam na niego w samochodzie, bo uznałam, że to trochę dziwne, gdy po trzech dniach będę już wiedziała, jak mieszka, w jakiego koloru pokoju śpi i ile calowy ma telewizor.
Szybko wrócił, a następnym punktem na naszej liście były odwiedziliśmy w słynnej restauracji o nazwie McDonald.
Musiałam przyznać, że dzień miałam całkiem udany. Sean okazał się całkiem fajnym gościem, który potrafi panować nad swoimi szalonymi plemnikami i dobrze się bawić, mimo że facet uciekał testosteronem i sama miałam ochotę się na niego rzucić. Zapewne gdyby nie okres, już leżałby pode mną, podczas gdy ja bym całowała tą jego męską szyję i pierś. Kurczę, jakoś nigdy nie zdarzało mi się myśleć w ten sposób o facetach.
Sean Pov:
Usiadłem na kanapie w moim salonie i myślałem. Przed chwilą odwiozłem małą blondynkę do jej domu, a następnie skierowałem się do siebie. Po dwudziestej trzeciej miałem iść z Darcy i Liv do klubu, w którym zazwyczaj się spotykaliśmy. Ta pierwsza zapewne pociągnie za sobą swojego chłopaka, a ta druga będzie zarywać do wszystkiego co się rusza.
Było w pół do dwudziestej trzeciej, dlatego zastanawiałem się nad pójściem. Miałem mało czasu, bo tylko pół godziny na dojazd, ale szczerze nie chciało mi się tam jechać. Spędziłem dzień w towarzystwie zajebistej laski i czuję się jakby lepiej.
Powiedziałem jej coś, co w ogóle nie miało wyjść z moich ust. Chciałbym, żeby na klifie zaraz pod dwoma literkami D były dwie literki S.
Jak my.
Nierealne było to, jak wysoko sięgały moje pragnienia, podczas gdy miałem je o osobie, której kompletnie nie znałem. Sophie była osobą, która działała na moje zmysły, podniecała mnie i kurwa.. gdybym miał ją zobaczyć obok innego faceta, zrobiłbym wszystko, żeby pokazać mu, że stąpa po cienkim lodzie, a gdy posunie się za daleko, wpadnie w dołek, dzięki któremu się utopi.
Miałem poczucie, że muszę zaplątać się wokół niej, bo wtedy będzie mi lepiej. Jeśli ona dalej będzie nęcić mi w głowie, stanie się coś, czego nigdy nie znałem. Nigdy się nie zakochałem, a Soph mogła by być osobą, za którą oddałbym wszystko.
Westchnąłem, dzwoniąc do McLate, żeby po mnie przyjechali i wszedłem pod szybki prysznic. Ubrany i gotowy zjechałem windą na sam dół apartamentu, po czym poszukałem wzroku samochodu przyjaciółki.
Z racji, że auto Darcy dalej było w salonie mamy, okazało się że przyjechały Land Rover'em Olivi. Usiadłem na przednim siedzeniu obok przyjaciółki i spojrzałem do tyłu na Liam'a i wtuloną w niego blondynkę. Kilkanaście minut później byliśmy już w klubie, od razu skierowaliśmy się do baru, gdzie każdy zamówił sobie kolejkę.
Szybkie shoty i z osiem drinków, które zaliczyliśmy po dwóch godzinach od wejścia odbijały się w mojej głowie i czułem, że dzisiaj może być dzień, w którym nie wytrzymam i będę rzygał. Powolnym, chwiejnym krokiem skierowałem się do łazienki, będąc niepewnym swojego stanu.
-Marnujesz się przy tej Dree, Black.- usłyszałem kuszący głos tuż obok mojego ucha. Zmarszczyłem brwi, bo nie znałem tego głosu. Odwróciłem się, chcąc sprawdzić, do kogo on należy. Przede mną stała wysoka blondynka, wyglądała na dużo starszą ode mnie, w gruncie rzeczy mógłbym porównać jej wiek do wieku mojej mamy. Po pierwszym wejrzeniu na nią mogłem uznać, że była sztuczna i nawet kiedy byłem blisko zgonu, na pewno bym jej nie tknął.- Oj. Przepraszam, pomyliłam Cię z kimś innym. Mogę Ci się za to jakoś zadośćuczynić?- w obleśny sposób oblizała napompowane wary. Pedofilka.
-Nie trzeba.- chciałem dać jej jasno do zrozumienia, że jeśli chciałbym już kogoś dzisiaj przepieprzyć, na pewno tym kimś nie była by ona. Albo inaczej, jedyną osobą, którą chciałem dzisiaj przerżnąć na wszystkie sposoby była Sophie i mimo wszystko, pozostałem jej wierny, po trzech dniach kurwa.. co ona w sobie takiego ma, co?
CZYTASZ
Bright Heart 🗯
Romance-Mogę wziąć kąpiel?- zapytałam, na co Sean przez chwilę zaprzestał wybierania bluzy ze sterty poskładanych ubrań na blacie. -Tak, tylko, że ja muszę jeszcze przez chwilę..- nie dokończył, a ja z jego czoła zdjęłam małego pająka, którego wrzuciłam d...