Kiedy ostatni raz przebywałam na lotnisku w Los Angeles byłam pewna, że wszystko się ułoży. Że mama się ogarnie, że poznam cało grono nowych znajomych i wszystko będzie inaczej. Tymczasem wszystko, co sobie wyobrażałam było tak odległym elementem, niż to, co tak naprawdę u mnie słychać.
Musiałam uzbroić się w cierpliwość, ponieważ lot napawał mnie tysiącem myśli. I dałam sobie miesiąc na przygotowanie się do nauki. Nie do nauki matematyki czy języka obcego. Do nauki, która da mi predyspozycje do walki. Muszę nauczyć się w tak krótkim czasie czegoś, czego mój ojciec uczył się przez całe życie
Wyszliśmy z odrzutowca, a czarny, terenowy chevrolet już na nas czekał na płycie lotniska. Nasze rzeczy zostały przeniesione przez ludzi mojego ojca do identycznej terenówki stojącej obok.
W mężczyznach poznałam tylko Brad'a i Alex'a, oczy reszty goryli w garniturach były niedostępne przez okulary przeciwsłoneczne, choć słońce zaszło już dawno i zbierało się na deszcz.
Alex był za kierownicą, a Brad na miejscu pasażera, nasza trójka zajęła miejsce z tyłu. Sean patrzył na nich spod przymrużonych powiek.
-Uff, w końcu. Ja pierdole, jak ja nie lubię milczeć w towarzystwie córki mojego szefa!- westchnął głośno blondyn, rzucając krawatem w partnera.
Odkąd pamiętam ta dwójka miała się ku sobie, kiedyś pracowali dla dziadka, teraz pracują dla taty. Słyszałam, że kręcili filmy porno i oh, nigdy ich nie widziałam.
-I syna Dree.- powiedział Brad, a Alex ostro zahamował i odwrócił się do tyłu.
-Coooo? Sean, to ty?
-No tak, nie poznałeś mnie?- zapytał chłopak, śmiejąc się.
-Oszalałeś? Wyglądasz jak gwiazda porno, a nie jak chłopczyk, którego widziałem gdy miał cztery latka, biegał i krzyczał, że widział jak tata wkłada mamie siusiaka do buzi i że on też tak chce!
-Co kurwa?!- Lottie wybuchnęła śmiechem, a kącik ust Brad'a uniósł się.
-Śmieje się jak matka.- rzucił ze śmiechem.- Powiedzcie mi, co wy tak razem? Sophie, dziecinko moja, masz chłopaka?
-Nie.- wzruszyłam ramionami.- Mam narzeczonego, suko!
-Kurwa, taaaak, suko!- zaczął ruszać rękami i głową jak debil. Ruszyliśmy dalej.- A kto jest tym szczęściarzem?
-On.
-Ja.
Powiedzieliśmy w tym samym czasie, tym razem oboje trzydziesto-ośmiolatków zaczęło piszczeć i krzyczeć coś w stylu "Kurwa, tak!" "Będą z tego dzieci ", "Diabelskie nasienie", "koniec świata" i "ja pierdole, a Dree mówiła kiedyś, że za żadne skarby nie chce zostać rodziną Devon'a"
-Trzeba to opić.- powiedział Alex i przyśpieszył.
-Gdzie my tak właściwie jedziemy?- zapytała Charlottie, nie odrywając wzroku od telefonu.
-Jedziemy Cię odwiedzić do Matt'a i Emily, a ich do bloku, termin wynajmu domku się przesunął na poniedziałek w przyszłym tygodniu, a hoteli mają unikać, więc musimy gdzieś ich ululać do tego czasu.
-Dzisiaj Matt ma urodziny, pewnie mają imprezę.- powiedział mój chłopak, gdy moje trybiki zaczęły pracować i zacisnełam zęby.
-Gdzie impreza tam i my!
***
Dom, pod który podjechaliśmy był ogromny i to tutaj dorastała Dree. Z nieznajomych mi powodów jako nastolatka uciekła, kiedyś tata często mi o niej opowiadał. Często też tutaj bywałam, ale nie wiem czy ktokolwiek mnie pozna po takim czasie.
CZYTASZ
Bright Heart 🗯
Romance-Mogę wziąć kąpiel?- zapytałam, na co Sean przez chwilę zaprzestał wybierania bluzy ze sterty poskładanych ubrań na blacie. -Tak, tylko, że ja muszę jeszcze przez chwilę..- nie dokończył, a ja z jego czoła zdjęłam małego pająka, którego wrzuciłam d...