Byłem po dwóch drinkach, które siłą wlała we mnie Sophie. Powiedziała, że skoro nie napiję się wszystkich sześciu kolorów, to nie będzie ze mną rozmawiać. Problem w tym, że ona była już w połowie trzeciej kolejki i ledwo kontaktowała.
-I co frajerze, żoneczka dała dupy innemu i chcesz się napierdolić?- powiedziała do czekającego na drinki siedemnastolatka i zaczęła się śmiać jak opętana. Po zabraniu alkoholu ten popatrzył na nią jak na wariatkę, odwrócił się i odszedł przyśpieszonym krokiem.- Frajer.
-Tobie wystarczy. Idziemy.- powiedziałem śmiejąc się cicho z jej chwiejącej się postawy. Wyglądała jak pijana galaretka, wyginała się przy każdym możliwym ruchu.- Stój prosto. Dasz radę?
-W teorii to proste.- zaśmiała się, w między czasie podskakując do góry przez pijaną czkawkę.- Ale w praktyce już nie bardzo.- potarła swoje ramiona, nie miała mojej bluzy. Zauważyłem, że jakiś nawalony gościu ma ją przewieszoną przez ramię.
Zabrałem mu ją po czym założyłem ją na ramiona Soph i wziąłem ją na ręce. Wyniosłem ją z tłumu ludzi, a następnie znaleźliśmy się już na zewnątrz. Uznałem, że dobrym pomysłem będzie spacer do parku. Jak któraś z osób prowadzących wycieczkę zobaczy Miller w takim stanie to będzie źle. Po pierwsze ja nie zdam projektu z finansów, a jak go nie zdam to będę powtarzać rok. Po drugie Sophie może zostać wyrzucona ze szkoły, nawet jeśli do końca zostały jej dwa miesiące. To pierwsze może bym jeszcze przeżył, ale to drugie nie bardzo.
-Seeeean, postaw mnie.- zrobiłem to, o co poprosiła dziewczyna. Zachwiała się, ale nie upadła. Chyba zrozumiała, w jakim stanie się znajduje i owinęła moje ramię wokół jej bioder, a lewą dłoń splątała z moją lewą.- Możemy iść. Nie, czekaj... tak nie możemy iść. Tak możemy sobie postać.
Miller oparła wygodnie swoje plecy o mój brzuch i przymknęła oczy, jakby miała zasnąć na stojąco. Staliśmy tak z dwie minuty, ale takie stanie w miejscu nie miało sensu, a do parku było jedynie pięć minut spacerkiem.
-Sophie, chodź.- próbowałem kolanem ją popchnąć, żeby zaczęła iść, ale ta zaczęła jęczeć, że kręci jej się w głowie.- Trzeba było tyle nie pić.
-Trzeba było napić się więcej. Czekaj.- potrząsnęła głową, a nastepnie samodzielnie stanęła w miarę prosto.- No dobra, teraz krok pierwszy, w którym muszę wykonać pierwszy krok i się nie wywalić.
Zaśmiałem się widząc skupioną minę dziewczyny. Udało jej się zrobić pierwszy krok, potem kolejny i kolejny, aż doszliśmy do pierwszej lepszej ławki w parku.
-Wszystko w porządku?- zapytałem, widząc jak dziewczyna nie oddycha równomiernie.
-Będę rzygać. - nie dokończyła nawet zdania, a podniosła się szybko i zaczęła wymiotować za ławkę w małe choinki. Gdy usiadła z powrotem na ławce uśmiechnęła się głupio i wzięła gumy, którymi ją poczęstowałem.- Powiem Ci coś.
-Tak?
-Chcę dzidziusia.- powiedziała bez żadnego wahania na co zmarszczyłem brwi. Zauważyłem, jak oczy dziewczyny zaczynają lśnić, a sama poderwała się do góry, jakby chciała gdzieś iść, ale szybko pociągnąłem ją na dół.
-Gdzie lecisz dziewczyno?
-Poszukać ojca dla mojego dziecka.- grymas zawitał na jej twarzy. W sekundę jej mina rozjaśniła się tak, jakby na nowo była z czegoś zadowolona.- Już znalazłam.
-Mhm, a ile dzieci chcesz mieć?
-Dwójkę. A ty?
Czwórkę.
CZYTASZ
Bright Heart 🗯
Romance-Mogę wziąć kąpiel?- zapytałam, na co Sean przez chwilę zaprzestał wybierania bluzy ze sterty poskładanych ubrań na blacie. -Tak, tylko, że ja muszę jeszcze przez chwilę..- nie dokończył, a ja z jego czoła zdjęłam małego pająka, którego wrzuciłam d...