Przygoda o pociągu to przygoda moich rodziców, tylko że w Tunezji.
-Zatrzymaj się Dec.- powiedziałam, próbując złapać oddech. Usiadłam na ławce i stwierdziłam, że już się z niej nie ruszę.
- No dawaj Soph, nie moja wina, że jesteś krasnalem.- zaklaskał w dłonie i chciał złapać moją dłoń, ale nie pozwoliłam mu na to. Skoro miał zamiar zapierdalać sto mil na godzinę, to przepraszam bardzo, ale beze mnie.
-To nie moja wina, że masz nogi jak pociągi. Długie i szybkie.- prychnęłam, wyjmując z plecaka wodę. Kupiłam ją na promie, ale nadal była chłodna.
Usłyszałam denerwującą muzyczkę mojego telefonu. Jęknęłam rozdrażniona i spojrzałam na wyświetlacz, okazało się, że dzwonił tata.
-Tak tato, sto dolarów wystarczy mi na cały tydzień! Nawet nie zamierzam wydać więcej niż sto dolarów! No przecież jak można w tydzień wydać więcej niż sto dolarów?!
-Tato, przestań.- powiedziałam, biorąc kolejny łapczywy łyk zimnego napoju. - To wszystko przez Dec'a.
-Ukradł Ci?
-Nie, w wesołym miasteczku wyciągnął mnie na osobną płatne atrakcje.
-Wiesz, tylko czekałem na to, aż z konta trochę ubyje pieniędzy, ale prawie nic się nie zmieniło, miałem nadzieję, że chociaż tysiąc weźmiesz. Jak wrócisz, jedziemy w weekend do spa i na duże zakupy. Zarezerwowałem nam masaże, różne zabiegi i dużo innych.
-Jesteś kochany.- uśmiechnęłam się szeroko, wiedziałam, że on też się uśmiecha.
-Też Cię kocham, młoda. Baw się dobrze i bądź grzeczna.
-Zawsze jestem grzeczna.
-Taa, chyba jak śpisz.- mężczyzna zachichotał i rozłączył się.
-Idziesz z ojcem do spa, jesteś pewna, że on jest hetero?- Decard usiadł obok mnie.
-Tak próbuje mi wynagrodzić brak prawdziwej matki.- rzuciłam niechętnie, na co twarz chłopaka się rozjaśniła.
- A ta blondyna, którą ostatnio widzieliśmy?- przygryzł wargę zapewne na myśl o jej sztucznych cyckach, które powiększyła za pieniądze mojego ojca.
-To jest moja matka, ale jest szmatą. Zmieńmy temat, proszę.
-Idziemy dalej? Muszę Ci coś pokazać, a nie mamy dużo czasu. Zostały nam tylko trzy godziny i czterdzieści minut, a pociąg odjeżdża nam za cztery minuty.
-Pociąg?- spojrzałam na niego zdziwiona, ale ten już był przede mną. Podbiegłam do niego i starałam się dorównać mu kroku. Wbiegliśmy na jakiś peron, pociąg już był blisko. Gdy się zatrzymał, weszliśmy do środka. Jechaliśmy dobre dziesięć minut bez biletu, chociaż dałam mu pieniądze na bilet, które wsadził do kieszeni. Było wyraźnie napisane dużymi, czerwonymi literami, że jazda bez biletu jest całkowicie zabroniona i karalna.
-Konduktor idzie.- spanikowałam, patrząc na zbliżającego się mężczyznę. Przełknęłam głośno ślinę, kiedy złapał za mankiet starszego mężczyznę, który prawdopodobnie nie miał biletu. Na kolejnym przystanku go wyrzucił z karą grzywny sto pięćdziesiąt dolarów, a że my staliśmy przy drzwiach, musieliśmy się troszkę przesunąć. Wrócił do sprawdzania biletów, a my, zamiast wysiąść dalej staliśmy jak kołki, a on był coraz bliżej nas.
-Sophie, przygotuj się.
-Przygotuj na co, Dec?- zacisnęłam paznokcie na jego przedramieniu.
Pociąg ruszył, a ja przygryzłam nerwowo wargę. Chłopak rozejrzał się, po czym wcisnął awaryjny przycisk otwierania drzwi. Te się rozsunęły, a jedyne, co utkwiło mi w głowie, to my zaskakujący w wysoką trawę.
CZYTASZ
Bright Heart 🗯
Romance-Mogę wziąć kąpiel?- zapytałam, na co Sean przez chwilę zaprzestał wybierania bluzy ze sterty poskładanych ubrań na blacie. -Tak, tylko, że ja muszę jeszcze przez chwilę..- nie dokończył, a ja z jego czoła zdjęłam małego pająka, którego wrzuciłam d...