#30 -To grzech wyglądać tak dobrze, jak on.

13.1K 580 44
                                    

Dwa tygodnie zleciały mi bardzo szybko na nadrabianiu zaległości i pisaniu sprawdzianów, które moja klasa pisała podczas mojego wyjazdu do Brisbane. Koniec roku szkolnego zbliżał się wielkimi krokami, egzaminy już w przyszłym tygodniu, a ja w totalnej rozsypce.

Oprócz nauki szkolnej po raz kolejny w życiu miałam szkolenie używania broni. Bailey dość długo mi tłumaczył, a jedyne, co zapamiętałam to to, żeby zdradzić jak najmniej informacji o sobie swojemu wrogowi i w które miejsca ciała mam celować w danej sytuacji. Jestem praworęczna, dlatego dostałam zalecenie korzystania z lewej ręki podczas ewentualnego zagrożenia. Teraz czegokolwiek bym nie zrobiła w domu muszę to robić lewą ręką, inaczej się nie przyzwyczaję i będę robiła błąd, sięgając po broń prawą dłonią. Tak tłumaczył mi człowiek, który od ponad trzydziestu lat zajmuje się dostawą broni do „instytucji" dziadka, a następnie taty, więc możliwe, że coś w tym jest. Dla mnie to bez sensu, gdybym miała używać lewej dłoni zamiast prawej prawdopodobnie już dawno byłabym zastrzelona milion razy, a większość strzałów byłyby oddane przeze mnie.

Nadszedł poniedziałek, a wraz z nim mój brak chęci do życia. Do końca roku szkolnego zostało niewiele, czas rozejrzeć się za uczelniami, na które mogłabym uczęszczać przez następne lata. Wysuszyłam włosy i rozejrzałam się po garderobie, miałam pustkę w głowie, kompletnie nie wiedziałam, co mam na siebie założyć.

Po dłuższym zastanowieniu ubrałam szarą koszulkę na grubych ramiączkach z wiązanym dekoltem, granatowe rurki i czarną bluzę. Na nogi założyłam moje czarne huarache. Miałam dzisiaj jako pierwszą lekcję wychowanie fizyczne, co wcale mi nie pasowało.

Wzięłam plecak i pobiegłam na dół, tata stał w kuchni w samych bokserkach i przygotowywał jedzenie. Odchrząknęłam, patrząc jak kręci tyłkiem do amerykańskich rapsów. Pokręciłam pozbawiona głową i usiadłam na barowym krześle.

-Jak myślisz Soph, byłbym dobrym striptizerem?- zapytał się, zaczynając twerkowa.

-Szczerze? Lepiej Ci idzie prowadzenie działalności przestępczej niż taniec. Nigdy więcej tego nie rób, moje oczy pragną odszkodowania.

-Oj, no chyba nie może być tak źle. No patrz!- tata znów zaczął się pochylać, a ja zamknęłam oczy.

-Dość! Nigdy więcej, proszę!- zaczęłam się śmiać razem z nim.

-Co chcesz na śniadanie?

-Kupię sobie, zostało mi jeszcze trochę czasu do lekcji. Teraz możesz mi zrobić kawę.

-Już się robi skarbie!- tanecznym krokiem podszedł do ekspresu i włączył coś na ekranie, podstawił wysoką szklankę, a pyszne latte macchiato zaczęło robić się samo. Mistrz, ja nigdy nie ogarniałam tego ekspresu, to dla mnie czarna magia.- Dla mojego skarba.

-Dziękuję.- uśmiechnęłam się i zsiorbałam piankę z góry.

Dziesięć minut później byłam już w drodze do Tesco, a następnie do szkoły. Zaparkowałam pod szkołą i westchnęłam. Jeszcze tylko trochę Sophie, skończysz tą szkołę, a potem pójdziesz tam, gdzie Ci się spodoba.

Wysiadłam i pomachałam do Decard'a, który stał z jakimś chłopakiem przy schodach. Chcąc nie chcąc musiałam się z nim przywitać, przytuliłam go, a on złożył drobnych pocałunek na moim policzku.

-Masz jakieś plany na dziś?- zapytałam, a jego uśmiech się powiększył.

-Idziemy z Will'em do skateparku.

-Ouu.- popatrzyłam na jego kolegę. Był niższy od Dec'a o głowę, miał blond włosy i zielone oczy, na głowie miał niebieskiego snapback'a. Na sobie miał jeansy z niskim krokiem i koszulkę z jakimś zespołem, plecak również miał nisko opuszczony, tak jak ja zawsze robię. Na jego szyi zauważyłam złotą kietę, musiałam przyznać, że był niczego sobie.- Cześć, Sophie.

Bright Heart 🗯Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz