WILLIAM

629 26 12
                                    

Dobrze rozumiałem, że nie chciała ze mną rozmawiać i uważała mnie za śmiecia. Po naszej trudnej i dość krótkiej rozmowie, usiadłem na kanapie i zrobiło mi się jakoś dziwnie w środku. Tak, jakby coś we mnie pękło. Tak jak bańka mydlana. Włączyłem tv i bezczynnie przełączałem kanał po kanale. Zrobiłem sobie drzemkę. Obudził mnie dotyk dłoni na policzku, była to Cynthia.
- Misiu, chory jesteś? - zapytała.
- Nie, jestem ciągle zmęczony. Ta praca mnie wykańcza.
- Dobrze wiesz, że możesz ją rzucić. Moi rodzice płacą za to mieszkanie. Mógłbyś znów kontynuować naukę.
- A ty dobrze wiesz, że tego nie zrobię, bo mi głupio tu mieszkać i nie dokładać się do naszego budżetu.
- William, pomyśl. Możesz zacząć studia, masz trochę zaoszczędzonych pieniędzy. Jak skończysz się uczyć to możesz przecież znaleźć pracę, którą naprawdę lubisz.

Wiedziałem, że ona miała rację, ale za wszelką cenę chciałem pozostać przy swoim. Oczywiście, że mogłem zacząć studia i zapewnić jej w przyszłości o wiele więcej niż przy tej pracy. Z resztą, w końcu mógłbym przypasować jej rodzicom, bo jak narazie to mnie nie lubili, bo nie miałem wykształcenia, a ona pochodziła z dobrego domu. Zacząłem myśleć o studiach, o pedagogice. 

Minęło kilka tygodni, a ja złożyłem wypowiedzenie z pracy. Dużo rozmawiałem z Cynthią na temat nauki i przekonała mnie. Z resztą miałem na tyle pieniędzy na koncie, że mogłem kupić dobre mieszkanie w centrum Londynu. 

Złożyłem papiery na uczelnię i z niecierpliwością czekałem na odpowiedź. Cynthia bardzo mnie w tym wspierała. To skarb mieć taką narzeczoną. - pomyślałem pewnego razu.

Nadszedł dzień, kiedy odwiedził mnie Chris. Poinformowałem Cynthię, żeby na mnie nie czekała, bo pewnie późno wrócę. Jak zawsze, gdy do mnie przyjeżdzał. Zabrałem go do baru, gdzie poznałem Cynthię, ale nie mówiłem mu tego. Zamówiliśmy kilka piw i zaczęliśmy sobie opowiadać o naszym codziennym życiu.
- A jak z Evą? Planujecie coś więcej? - zapytałem, a on spojrzał na mnie przerażony.
- Wiesz, kilka tygodni temu była impreza i zrobiłem coś głupiego. 
- Zdradziłeś Evę?
- Można tak powiedzieć. Nie mówiłem jej tego, bo pewnie by się pytała z kim.
- A co jakaś fajna laska? - zapytałem, śmiejąc się, a on o mało co nie udusił się łykiem piwa.
- To trochę skomplikowane, nie chcę o tym mówić. - odparł i wypytywał się o Cynthię.

Dziwne to trochę było, że nie chciał mi pokazać nawet zdjęcia tej dziewczyny, z którą się przespał. Wróciliśmy do mieszkania nad ranem, totalnie pijani, ale zachowywaliśmy się cicho, żeby nie zdenerować przyszłej kobiety Magnusson.

Wstałem około 13, z kuchni już pachniało obiadem, a Chris jeszcze spał na kanapie. Zabrzęczał jego telefon, więc sprawdziłem, kto dzwoni. Był to jendak sms... Od Noory.

*One się chyba domyślają. Chris błagam zrób coś, nie mogę żyć w kłamstwie. Chyba powiem o wszystkim Haraldzie.* 

Przeczytałem i nie mogłem zrozumieć o co chodzi. Za mojego ramienia odezwała się Cynthia.
- Nieładnie tak czytać nieswoich smsów. - uśmiechnęła się.
- Sprawdzałem tylko kto do niego napisał. 
- Czemu trzymasz mój telefon? - zapytał się Chris.
- Nareszczcie wstałeś! - zmieniłem temat. - Masz, myślałem, że rozładowuje Ci się telefon.
- Dobra koniec tych rozmów, chodzcie chłopaki na obiad. - zaprosiła nas Cynthia.


czerwona szminkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz