WILLIAM

362 18 2
                                    

Został mi tydzień do ślubu, a ja nigdy nie byłem tak zestresowany. Nie chodzi tu o całą ceremonię czy przygotowania, ale o moje uczucia do Cynthii. Często wieczorami wychodziła, mówiąc, że idzie do koleżanek, ale nie było jej do samego rana. Potem wracała, a jej ubrania pachniały męskimi perfumami. Już mi było wszystko jedno, byłem zmarnowany od środka i nie miałem ochoty kłócić się tuż przed ślubem. 

Nelly dała mi spokój do dnia, w którym stanę przed ołtarzem i powiem sakramentalne TAK. Brakowało mi jej przez te kilkanaście dni, to ona mnie wspierała w tym wszystkim. Nie chciałem sobie i jej mieszać w głowie. Codziennie spoglądałem na nasze wspólne zdjęcie w telefonie i powstrzymywałem się, aby do niej nie dzwonić. 

Aż do momentu, kiedy ostatecznie coś we mnie pękło i nie potrafiłem sobie z tym sam poradzić. Skoro Cynthia nie była mi wierna, to ja też nie będę. Bolało mnie to cholernie, kiedy wychodziła sobie bez słowa, a na następny dzień budziłem się sam w łóżku. Inaczej wyobrażałem sobie nasz związek. 

Było lekko po północy, kiedy wybrałem numer Nelly, ręce miałem całe spocone, a głos mi drżał. 
- William? - zapytała.
- Musimy się spotkać, najlepiej u mnie. - powiedziałem smutnym głosem.
- Teraz? Wiesz która jest godzina?
- Tak, wiem, ale muszę Cię zobaczyć, bo dostaję szału! Zrozum mnie. Przyjedź pod wskazany adres. Napiszę Ci smsa. - odparłem, rozłączając się.

Było mi wszystko jedno czy Cynthia zobaczy Nelly w naszym mieszkaniu czy nie. Miałem serdecznie dość i pewnie mogłem odwołać całą tą szopkę z tym pieprzonym ślubem, ale wszystko było już zaplanowane, więc postanowiłem zostać mężem Cynthii, nawet jakbyśmy się nawzajem zdradzali. Po godzinie czasu, ktoś zadzwonił do drzwi, modliłem się, aby była to Nelly.
- No to jestem. - odparła, kiedy otworzyłem jej drzwi. 
- Nareszczcie! Boże jaka ty jesteś piękna. - powiedziałem i zaprowadziłem ją do sypialni. - Usiądź.
- William co się dzieje? Miałeś dać sobie czas do ślubu.
- Wiem, ale Cynthia zdradza mnie, więc czemu ja nie mogę?
- Ta cała sytuacja jest chora, zdajesz sobie sprawę? Dlaczego tego wszystkiego nie odwołasz. Masz jeszcze niecały tydzień.
- Nie mogę tego zrobić, za dużo pieniędzy w to wszystko dałem, Cynthia z resztą też. Błagam Boga, aby przed ołtarzem powiedziała NIE i wtedy odechnę w ulgą.
- Jesteście nienormalni. - zaśmiała się.
- A ty jesteś najlepszą osobą, którą kiedykolwiek spotkałem. - powiedziałem i pocałowałem ją w usta. 
- Wiesz, że nigdy jeszcze tego nie robiłam? 
- Spokojnie, będę delikatny.

Te zbliżenie, to było coś, czego nie można opisać słowami. Zwariowałem na jej punkcie, jej ciało było tak piękne i delikatne. Jej zapach skóry doprowadzał mnie do szaleństwa. W tamtym momencie nic więcej się nie liczyło, było nam ze sobą dobrze, a myśl, że byłem jej pierwszym bardzo mnie uszczęśliwiała. 

Kolejnego dnia rano, chciałem się do niej przytulić, ale poczułem kogoś innego. Przytuliłem Cynthię.
- Jezu William, daj mi spać. - powiedziała sucho Cynthia.

Nie rozumiałem, czy zrobiłem coś złego czy o chodzi. Spojrzałem na komórkę i zobaczyłem dymek Nelly na messengerze. 
"William, uciekłam, nie wiem dlaczego, było mi cudownie, ale myśl, że sypiam z przyszłym mężem Cynthii... Nie wiń siebie, sprawiłeś, że jestem szczęśliwa, ale teraz zajmij się swoją narzeczoną, napraw to, co się popsuło. Myślę, że będziesz wspaniałym mężem, niejedna chciałaby takiego mieć :). Nie pisz i nie dzwoń, tak będzie najlepiej."

I co po tym wszystkim co między nami było, mam tak po prostu o niej zapomnieć? Zająć się Cynthią, która nawet ze mną nie rozmawia i myśli, że jestem idiotą?  Byłem w totalnej rozsypce.


*Jestem, wróciłam po krótkiej przerwie! Postaram nadrobić wszystkie rozdziały! Dziękuję za tyle wyświetleń, jesteście niesamowici! :)*

czerwona szminkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz