2. Chiyo?

2.5K 203 89
                                    

Obudziłam się w swoim domu. Przewróciłam się leniwie na drugi bok i syknęłam.

-Kuso! Co to jest?!- krzyknęłam.

Zobaczyłam bandaże na swojej lewej ręce, brzuchu i... na piersiach?

-Czyli to nie był sen...-szepnęłam.

Powoli wstałam z łóżka i spojrzałam w duże lustro, które znajdowało się w rogu pomieszczenia. Na moich kolanach były zadarcia. Byłam ubrana w dolną część bielizny, a na piersiach znajdowały się, tak jak już mówiłam bandaże. Jestem cała obolała. Podeszłam chwiejnym krokiem do szafy. Nie było w niej moich ubrań, został tylko ochraniacz.

-Chwila chwila... Nie moich ubrań.. był tutaj ktoś i zabandażował moją klatkę piersiową i inne części ciała, czyli też widział mnie w bieliźnie i bez stanika... Matko jedyna!!!

Od razu poderwałam się do drzwi, by po chwili upaść na kolana. Bolało niemiłosiernie. Doczołgałam się do okna, złapałam się parapetu i podciągnęłam się, by spojrzeć przez okno. Ten sam widok co zawsze, wszystko to samo, no nawet pościel. Tylko niepokoją mnie te bandaże i zaginione ubrania. Na kazegake-sama co tutaj się wyprawia! W co ja się w ogóle ubiorę, no nic, pozostaje mi tylko zejść na dół. Powoli trzymając się poręczy, jak najciszej się da schodziłam schodek po schodku na dół. Po cichu zajrzałam do salonu, nikogo nie było. W łazience też nie. Dopiero w kuchni usłyszałam szelest. Nagle wyleciała z niej centralnie kilka centymetrów od mojej twarzy patelnia. Zaskoczona wzięłam ją do ręki. Wparowałam do kuchni i krzyknęłam:

-Patelnia no Jutsu!    (Tak wiem, oklepane ale i tak mi się podoba xD)

Moją patelnie i rękę zatrzymały nici chakry, które owinęły się wokół moich nadgarstków powodując niemiłosierny ból gojących się ran. Spod bandaży zaczęła cieknąć krew.

-Auu, to boli...- wyszeptałam.

-Przepraszam, to tylko taki odruch samoobrony. 

Wtedy nici mnie puściły, a nieznajoma medycznym jutsu zaczęła leczyć rany.

Zaraz, chwila, to była babcia tego czerwonowłosego chłopaka!

-Jak się pani nazywa i co pani tutaj robi?

-Mam na imię Chiyo.

-Chiyo?! Czcigodna Chiyo, wybacz mi moje zachowanie!- powiedziałam klękając.

-Usiądź dziecko i się nie ruszaj! Próbuję wyleczyć twoje rany, a ty się wiercisz jakbyś miała jakieś robaki. Mów mi po prostu Chiyo. Żadna czcigodna.

-Hai..

-Pytałaś się, co tutaj robię. Opatrzyłam twoje rany, zrobiłam Ci wreszcie pranie, które schnie za domem, próbowałam śniadanie Ci zrobić, ale nie mam do tego nerwów, więc wybacz, że masz 2 garnki i jedną patelnie mniej. Nie byłabyś w stanie tego sama na razie zrobić, a gdy zobaczyłam twój ,,porządek'' postanowiłam Ci pomóc. 

-Czyli to ty mnie uratowałaś?-spytałam.

-Nie. Zrobił to mój wnuk, Sasori.

Więc tak ma na imię ten chłopak. 

-Czy mowa o mnie?- spytał beznamiętnie wchodząc do kuchni.

Niemalże od razu zakryłam bandaże na piersiach rękoma i lekko się zarumieniłam rzucając wzrokiem na podłogę. Zastanawiałam się, co on tutaj robi. Nagle wyciągnął w moją stronę dłoń, z której wydostawały się nici chakry prosto w moją stronę.

-Ani mi się waż!- krzyknęła Chiyo, powstrzymując chłopaka.

On się tylko łobuzersko uśmiechnął i już miał wychodzić.

-Poczekaj!- krzyknęłam.

-Czego chcesz?- znów spytał beznamiętnie.

-A-arigato Sasori-kun.

-Skąd wiesz jak mam na imię?- spytał lekko zdziwiony.

-Babcia Chiyo mi powiedziała.- uśmiechnęłam się nadal trzymając ręce na piersiach.

Chłopak nie ukrywał swojego zdziwienia. Wyszedł później z domu, a przez okno ujrzałam jak oddala się w stronę centrum wioski. 

-Chiyo, dlaczego Sasori był taki zdziwiony?

-Rzadko kiedy o nim mówię i rzadko kiedy Sasori otrzymywał podziękowania.

-Ale dlaczego babcia o nim prawie nie mówi? Chłopak z takim talentem, tylko się chwalić.

-Może i masz rację, ale istnieją pewne powody. Zrozumiesz jak będziesz starsza. Przez przyszły tydzień będę się Tobą opiekowała, potem zobaczymy co będzie. Muszę już iść. Żegnam Cię [Imię]-chan.

-Do zobaczenia babciu Chiyo.

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Małe ogłoszenia.

Yo, jestem nowa jak pewnie w opisie książki zobaczyliście. Nie chcę was do niczego namawiać, ani tym bardziej zmuszać broń boże! Ale zależy mi na rozgłosie i bardzo się cieszę z każdego wyświetlenia na tym opowiadaniu. Gdybyście mogli tak dać gwiazdkę lub komentarz? Ja nie chcę być nachalna i bardzo zależy mi na moich czytelnikach. 

AAA i co do opowiadania to staram się regularnie wrzucać rozdziały, ale 15 lipca wyjeżdżam, wracam 21, w tym okresie opowiadania z Sasorim nie będzie, jednakże możecie się spodziewać zodiaków z ,,Naruto''.

Dziękuję za uwagę. ^^



,,Wśród Czerwonej Otchłani''~Sasori x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz