-Żołnierzu pora wstawać.- nade mną stał Deidara i wpatrywał się z uśmiechem na twarzy.
-Zaspałam?!- podniosłam się w kilka sekund do pozycji siedzącej.
-Mieliśmy wyruszyć 2 godziny temu.
-Czemu nikt mnie nie obudził?! Gdzie Sasori?! - wstałam i zaczęłam przeszukiwać szafki w poszukiwaniu jakiś ubrań.
-Czeka w salonie, kazał Ci natychmiast przyjść jak wstaniesz. Wiesz, że nie lubi czekać.
O Boże, dlaczego on mnie nie obudził?!
Zostawiłam te ubrania w spokoju i pobiegłam do salonu. Tam zastałam tylko Kakuzu, Itachiego i zaspanego Hidana.
-Gdzie jest Sasori? - spytałam od razu na wejściu.
-Wstał wcześniej, żeby iść do pracowni, wiesz że musi przełożyć puszkę z sercem do marionetki, bo w swoim ciele nie pójdzie.- odpowiedział mi Itachi.
-Podobno miał tu być.-popatrzyłam na nich nieco zdezorientowana.
-Ale nie ma. Nie widzisz? W ogóle co ty robisz tu tak wcześnie?- wydukał Hidan, a jego oczy mimowolnie mu się zamykały.
-Mam misję i zaspałam.
-Z tego co wiem na misję mieliście ruszyć za 3 godziny.- odpowiedział mi spokojnie Kakuzu, nawet na mnie nie patrząc.
Majstrował sobie coś ze szwami w lewej ręce.
-Słucham?
Usłyszałam tylko śmiech na korytarzu.
-DEIDARA! - wybiegłam z salonu w stronę tego półgłówka.
Po 5 minutach gonitwy odpuściłam. No cóż, będę mieć więcej czasu na przygotowanie. Imbecyl.
Ruszyłam w stronę pracowni Sasoriego. Weszłam do niej po cichu.
-Nie lubię, jak to robisz.- powiedziałam, patrząc na swojego partnera już w formie marionetki z przełożonym sercem.
Był lekko zaskoczony moją obecnością.
-Wiesz, że na misjach chce dać z siebie wszystko, muszę być w takiej formie.
Uśmiechnął się do mnie delikatnie. Nawet podczas gdy jest w formie tego kawałka śmiercionośnego drewna, jego uśmiech działa tak samo kojąco.
-Co tu robisz tak wcześnie? - spojrzał na mnie pytająco, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Deidara...
-Nie kończ, domyślam się.- usłyszałam jego śmiech.
Podeszłam do niego bliżej i spojrzałam w oczy.
Taki zimny wzrok. Nie żeby na codzień był jakiś przyjazny, ale gdy jest w prawdziwym ciele można dojrzeć te iskierki i wniknąć wgłąb człowieka.
Ujęłam dłonią jego policzek, po czym zjechałam dłonią na szyję, tors, aż w końcu ujęłam jego dłoń i spotłam nasze palce ze sobą.
Palce marionetki tak śmiesznie się wygięły, do tego były takie twarde, dziwne uczucie.
Zaśmiałam się pod nosem, on także.
-Wróćmy jak najszybciej, żebym mogła w końcu robić to normalnie.
-Mam nadzieję, że to nie potrwa długo.- uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
Niespodziewanie poczułam jak coś stoi przy mojej nodze. To był nasz skorpion.
Wzdrygłam się i spojrzałam zabójczo na stworzenie.
-Patrz mały, jaki tatuś jest teraz mocarny. - Sasori zrobil pozę niczym model z okladek czasopism Hidana.
Skorpion się tylko na niego spojrzał, żadnych innych reakcji.
Chyba był tak zażenowany, jak ja.
Jednak po chwili zaczęłam się śmiać.
-Na okładkach Hidana jeszcze chyba nie było modela marionetki.- zlustrowałam go wzrokiem.
-Myślisz, że przeczytałby czasopismo ze mną na okładce?
-To jest Hidan, on przeczyta wszystko co ma na okładce roznegliżowanego człowieka.
Zaczęliśmy się śmiać i iść powoli w stronę drzwi. Nasz ,,syn'' również obok nas.
-Może sobie zrobimy kolejne jak wrócimy?- czerwonowłosy patrzył się to na mnie, to na skorpiona.
-W sensie, że chcesz mieć dziecko? Ty, ja i dziecko?- wmurowało mnie.
-No tak sobie myślałem...
-Sasori, jesteśmy zabójcami, wrogo nastawioną organizacją, mieszkamy z innymi niebezpiecznymi ludźmi, w tym zboczeńcem Hidanem. Do tego co chwilę wypełniamy jakieś misję lub mamy treningi.
-Może Pain da nam jakiś tacierzyński, macierzyński, czy jak to tam działa. - zaśmiał się.
-Szczerze wątpię. Zaadoptuj Deidarę, zobaczysz, że rodzicielstwo to rollercoaster.
Zaśmialismy się głośno i wyszliśmy na korytarz. Udaliśmy się w stronę naszego pokoju.
-Miałoby moje włosy i Twoje oczy.- nagle rzucił.
-Hm?
-Nasze dziecko.
-Skąd taka pewność?- zapytałam wesoło.
-Tak czuję.- obdarzył mnie uśmiechem.
Już później szliśmy w ciszy, każdy z nas pogrążony we własnych myślach i uśmiechem na twarzy.
Wyobraziłam to sobie, ja i Sasori odchodzimy z organizacji, mamy swój dom na odludziu. Jesteśmy szczęśliwi, nie musimy się martwić już niczym, żadnymi misjami, czy zabijaniem ludzi. Z nami jest nasz skorpion i nasze dziecko.
Z czerwonymi włosami i [kolor] oczami.
To jest zbyt piękna wizja, aby mogła być kiedykolwiek prawdziwa.
-W nowym świecie, który stworzę, będzie nawet lepiej, niż sobie wyobrażasz.
Pain.
Nic mu nie odpowiedziałam, nie miałam pytań. Albo może nie chciałam o nic już pytać. Chcę mieć już ta misję za sobą.
Weszliśmy do pokoju, spakowaliśmy się i rozmawialiśmy o jakiś mało ważnych sprawach. Nim się obejrzeliśmy, czas było ruszać.
Staliśmy w 3 przed wyjściem. Wymieniliśmy się spojrzeniami i ruszyliśmy w stronę Sunagakure.
XXXXXXXXXXXXXXX
Yo Wisienki,
Maturki napisane, stres za mną, teraz tylko dostać się na studia i będzie dobrze XD
Dokończyłam ten rozdział, mam już plany mniej więcej na kolejne, jak i zakończenie.
Do napisania ^^
~Cherryl
CZYTASZ
,,Wśród Czerwonej Otchłani''~Sasori x Reader
FanfictionMoja pierwsza opowieść na wattpadzie dotycząca serii anime ,,Naruto''. Tym razem [Imię] poznaje czerwonowłosego chłopaka, który wpędzi ją w niezłe tarapaty, ratując jej przy tym życie. Miłego czytania :D