48.

995 121 50
                                    

Usiadłam na kanapie, patrząc się pytająco na babcię i Kazekage-sama.

-[Imię], nie wiemy, jak Ci to powiedzieć...

-Czcigodna, najlepiej prosto. Nie owijajmy się w bawełnę. Kto ma to powiedzieć, ja, czy Ty?

-No to odkryto, że Sasori od jakiegoś czasu współpracował z organizacją, zwaną Akatsuki, jest to grupa, która..

-Doskonale wiem, kim są!- krzyknęłam.

-Także wiesz już, o co chodzi. Jest jeszcze jedna sprawa, mianowicie chodzi o Twojego zmarłego senseia, który nazywał się Ikira Nakata.

-O co chodzi?

-Tak naprawdę został zamordowany przez Sasoriego. Ten zaś zrobił z niego ludzką marionetkę. 

-To niemożliwe! Wy... Wy... Wy kłamiecie!!!

-Niestety taka jest prawda, moi ludzie niedługo pójdą, a ja was zostawię same.- powiedział Kazekage, po czym  wyszedł z pomieszczenia. 

-Chiyo-sama, to nie...

-Przykro mi [Imię]...

Wtuliłam się  w babcię i zaczęłam cicho łkać, by po jakimś czasie usnąć. 

Obudziłam się w nocy, leżałam w swoim pokoju, na swoim łóżku. Wstałam i ociężałym krokiem ruszyłam w stronę drzwi od pracowni Sasoriego. Przy okazji snułam błahe myśli, że to jednak sen, że się obudzę, a smutek i pustka w moim sercu zniknie i obudzę się w ramionach Sasoriego, ale to nie mogła być prawda. W pracowni znajdował się tylko jego stół, na którym robił marionetki oraz kilka z nich i jakieś części. Jego pokój został nienaruszony. Upadłam specjalnie twarzą na to duże, miękkie łóżko. 

To nie będzie już to samo, jak sama zacznę tu spać. Nie będę czuć jego ciepła i tulących mnie ramion, które sprawiały, że czułam się bezpiecznie. Bezpiecznie w objęciach najbardziej jadowitego skorpiona... Jakież to nielogiczne. 

*Ranek*

Najwyraźniej tutaj usnęłam. Wstałam i poszłam się ogarnąć. Spięłam swoje włosy, ubrałam się w luźne ubrania. Znów wróciłam do pokoju Sasoriego i zaczęłam grzebać w jego rzeczach. Wszędzie tylko jakieś ubrania, trochę części... Zaraz, coś zatrzeszczało. Była to kartka papieru, poskładana w mały kwadrat.

[Imię],

Jeśli teraz to czytasz, to znaczy, że zaczęłaś przeglądać moje rzeczy. Jeśli jednak tego nie zrobiłaś, to możesz żałować? Nie, nie żałuj. Nie marnuj łez na mnie. W każdym bądź razie, zapewne jeśli teraz to czytasz, mnie już nie ma. Nie pytaj, czemu dołączyłem do Akatsuki, po prostu musiałem. Nie wiem, czy Kazekage z Chiyo powiedzieli Ci wszystko ze szczegółami, ale pozwól, że opowiem Ci, jak wyglądało to wszystko z mojej perspektywy.  Dzień po tym, jak wyruszyłaś na misję, odwiedził nas nasz szanowny 'wódz wioski'. Gdy wtargnął niespodziewanie z Chiyo do mojej pracowni, zaczęli oglądać moje marionetki i zapewne wiesz, na jaką się przypadkowo natknęli. Kazekage się zdenerwował i krzyknął na mnie. Mnie nie wiem czemu poniosły nerwy, chociaż w takich sytuacjach mam stoicki spokój i twarz bez wyrazu. Krzyknąłem, że należę do Akatsuki. Nie chciałem Ci o tym mówić, nie powinnaś zamartwiać sobie tym swojej małej główki. Wtedy usłyszałem coś, czego w życiu bym się nie spodziewał, myślałem, że mnie wygna, ale on zaproponował mi, abym mu pomagał, wręcz prosił, bym stanął w obronie wioski. Co to za Kazekage, odszedłem sam, tam, gdzie będę się bardziej rozwijał. Wtedy Twój wuj się zdenerwował i za pewne zrobił ze mnie zdrajcę w oczach mieszkańców, no cóż, nie obchodzi mnie już to. Tak to więc wyglądało, a teraz przejdźmy do rzeczy. Nie sugeruj się tym, że Ciebie i babcię mam gdzieś, to nie tak. Musisz mnie po prostu zrozumieć i mi zaufać, wiem co robię. Wiedz, że nie liczy się nikt, oprócz Ciebie, me wyznania są jak sztormy na oceanach , jesteś gwiazdą na mym niebie. Bez twych pocałunków serce więdnie mi, jak kwiat na pustyni. Moje szczęście jest wplecione w litery Twojego imienia, wypełnia szeptem miejsce, w którym spotykają się nasze oddechy. Kocham nasze cudowne noce i szczęśliwe dni, moje serce wciąż łopoce, mimo dowodów, że to nie sny. Nadal nie mogę uwierzyć, że to się stało naprawdę. Kiedyś, zanim byliśmy razem, spędziłem wiele bezsennych nocy, zastanawiając się jakich słów mam użyć, by opisać moje uczucia. Jednak za każdym razem moje próby kończyły się niepowodzeniem. Lecz teraz... Czuję pustkę w duszy, nie mogąc trzymać Cię za rękę, bez Ciebie moje serce jest puste, jak kiedyś. Po prostu Cię kocham. Nie ma co dalej się rozpisywać na ten temat, bo jak dobrze wiesz, nie jestem chyba dobry w te klocki. Będę pamiętał nasze treningi, można było się z nas pośmiać i to są moje miłe wspomnienia. Trenuj teraz sama, dojdź na szczyt, a gdy będziesz już wyszkolona i będziemy mieli okazję się spotkać, zawalczymy, jak kiedyś, brakuje mi tego. Czekaj na mnie, kiedyś na pewno znów się ujrzymy. 

~Sasori.

Zobaczymy się... Tylko kiedy?

Byłam zarazem wściekła, smutna i szczęśliwa. Wzięłam niechlujnie kartkę w rękę, zgniatając ją i wyszłam z mieszkania.

Ruszyłam w stronę klifów, spotykając się z chłodnymi spojrzeniami mieszkańców wioski.

-To ona.-szeptali.

-Dziewczyna zdrajcy.-mówili.

-Czcigodna nic nie wiedziała, ciekawe, czy ona również, a może mu pomagała?-dało się usłyszeć.

Ja tylko się uśmiechnęłam się pod nosem i szłam dalej z podniesioną głową. 

Gdy doszłam na miejsce zacisnęłam mocniej pięść na kawałku papieru, spojrzałam przed siebie, na Sunę. 

Zabił Ikirę-sensei, osobę, na której mi zależało, ale na nim też mi zależy, drugiej osoby nie mogę stracić.

Sasori, wróć...

XXXXXXXXXXXXX

Yo Wisienki, 

Strasznie przepraszam, że nie było w tamtym tygodniu rozdziału, ale nauka, a do tego jestem chora i ciężko mi się trochę myśli, ale coś zdołałam napisać.

Dziękuję za wszystkie komentarze i głosy! :D

~Cherryl.



,,Wśród Czerwonej Otchłani''~Sasori x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz