71.

340 28 5
                                    

-Nie oddam Ci swojego ciała.

-Chcę wrócić na Ziemię, tu gdzie moje miejsce. Muszę powstrzymać wiele osób przed czynieniem zła.

-Ale nie moim kosztem, wypuść mnie stąd.-spojrzałam w jej oczy.

-Nie mogę.

-Jedną z tych złych osób jesteś ty. Oddaj mi moja moc, moją chakre.

-Nie mogę.

-Błagam Cię pozwól mi wrócić do domu!

-Domu? Jakiego domu? Sunagakure? Nie ma tam już dla Ciebie miejsca. Akatsuki? Nawet nie wiesz jakie okropne plany maja względem Ciebie.

-A ty może masz dobre zamiary?

-[Imię] posłuchaj mnie uważnie.

-Nie mam zamiaru.

-Daj mi dokończyć! - w tym momencie wysunęła dłoń w moja stronę, unieruchomiła mnie.

Popatrzyła się na mnie karcąco.

-Wysłuchaj mnie, jeżeli nie wrócę na Ziemię, stanie się niewyobrażalne zło. Co do Akatsuki, jeżeli tam wrócisz Pain wykorzysta Cię do łapania ogoniastych bestii, co nie będzie na Twoja korzyść. On powróci.- odzyskałam wtedy pełnię ruchów.

-Moje miejsce jest w Akatsuki, tamto miejsce to mój dom. Są moimi przyjaciółmi!

-Żyjesz w kłamstwie.

-To ty żyjesz w kłamstwie. - chciałam odejść, ale mnie zatrzymała.

-Daję Ci jeden dzień. Masz szansę na powstrzymanie wielkiego zła. Nastawili Cię przeciwko mnie, nawet mój brat, lecz musisz wiedzieć, że to nie skończy się dobrze. Pain poświęci was wszystkich. - puściła mnie i odeszłam.

Weszłam na jakiś korytarz, nie wiedziałam gdzie się znajdowałam i gdzie iść. Usiadłam więc na pobliskiej ławce, aż w końcu przyszedł sługa mojej oprawczyni.

Wskazał mi drogę, dzięki czemu trafiłam do jakiegoś pokoju. Był w nim materac i jakaś szafka. Usiadłam na pierwszej z wymienionych rzeczy i próbowałam to wszystko logicznie przemyśleć. Patrzyłam pustym wzrokiem na sufit.

Usłyszałam huk i głośny śmiech. Ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte, wyszłam na korytarz.

-Katsu!

-Padnij!

Padłam jak mi kazano na ziemię. Po chwili przeszłam do pozycji klęczącej i spojrzałam w prawo. Mój strażnik leżał chyba martwy. Chyba, bo nie wiem dokładnie co się właśnie stało. Jestem w szoku.

Spojrzałam w lewo i ujrzałam dwie nadchodzące postaci, które wynurzały się z dymu po wybuchu.

-No no, witaj księżniczko.

-Deidara!-wstałam i podbiegłam do przyjaciela.

-No już, spieszy nam się. - usłyszałam głos Kakuzu, który stał tuż obok nas.

-Też miło Cię widzieć. - zaśmiałam się.

Spojrzałam na obu i poczułam ulgę.

Gdyby nie byli moimi przyjaciółmi, nie przyszliby po mnie.

-Gdzie jest reszta? Co teraz? Jak mnie znaleźliście? Ja nie mam chakry!

-Twoja chakra jest tylko uśpiona, musimy iść stąd. - Kakuzu pociągnął mnie za nadgarstek i biegliśmy teraz tym długim korytarzem. Po chwili zatrzymaliśmy się przy wejściu do wielkiej sali.

Słychać było dźwięki walki, spojrzałam więc wgłąb. Był tam Pain!  I Konan... I Kisame... Itachi...

Uśmiechnęłam pod nosem. Nagle zobaczyłam tą kobietę. Straciła koncentrację, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Dostała z metalowego pręta Paina, który przybił ją do ściany.

Wyrwała go i zaczęła używać dziwnych, nieznanych mi technik. Pain jednak, w przeciwieństwie do mnie, najwyraźniej je znał, bo blokował jej ataki.

Coś tu jest nie tak.

Spojrzałam na Deidare, a on tylko popchnął mnie w stronę murku.

-Siedź tu i się nie wychodź.

-Deidara, coś tu jest nie tak, dlaczego Pain...

-Sam chciałbym wiedzieć. - spojrzał na mnie chłodnym wzrokiem.

Walka zdawała się dobiegać końca, sprzymierzeńcy wroga konali. Zaś sama Megurumei nie poddawała się.

W pewnym momencie w jej stronę poleciały trzy ogromne pręty, które przykuły ją do ściany.

Machnęła w moją stronę ręką.

Przeszedł przeze mnie dreszcz. Odzyskałam moc, ale oprócz tego coś jeszcze, czego nie umiałam określić.

-Ostrzegałam Cię, jeśli zdobędą wszystkie bestie, to będzie... - nie dokończyła.

Pain zapieczętował ją w jakimś naczyniu.

-Co chciała przez to powiedzieć... - powiedziałam pod nosem.

-Nic istotnego, wracajmy do bazy, musisz odpocząć. - Pain spojrzał na mnie ciepłym, czy jakkolwiek to określić, wzrokiem.

-Pain ma rację, nie zawraj sobie tym swojej pięknej głowy. Już jesteś bezpieczna.

Obróciłam się, a moje serce zabiło szybciej. Czyli jak zawsze, gdy go widzę.

Sasori.










-Skończcie się tak już na siebie patrzeć, bo mi niedobrze. Ponadto jestem zmęczony i przez twoje porwania nie złożyłem ofiary dla Jashina, pf. - usłyszałam Hidana i spojrzałam się na niego blagalnie.

Usłyszeć dało się śmiechy.

Śmiechy w sali pełnej martwych stworzeń i dzbana, gdzie znajdowała się potężna kobieta.

Witamy w Akatsuki.

XXXXXXXXXXXXX

Yo,
Witam was bardzo serdecznie po długiej przerwie. Jedziemy teraz z kopyta z przyspieszona akcja, postaram się dodawać częściej rozdzialy. Jednymi słowy zawaliłam i zmieniłam plany trochę co do zakończenia, także mam nadzieję, że ktoś został, kto jeszcze będzie czytał moje wypociny :D.

~Cherryl

,,Wśród Czerwonej Otchłani''~Sasori x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz