-Ja...
-Będę miał dziecko z jakąś laską?!
-Nie, ja...
-Jestem kimś z Twojej rodziny!
-Nie, ja...
-Zakochałeś się w Kakuzu!
-Co?
-To, co słyszałeś. Zanim mi bezczelnie usunąłeś pamięć, często do Ciebie przychodził w nocy, a nawet bezwstydnie w dzień. Domyśliłeś się, że ja zaczynam odkrywać prawdę i postanowiłeś się mnie pozbyć! A więc tak!
-Co ty kobieto masz w tej głowie...
-Jeszcze mi powiedz, że moja świetna teoria to nieprawdziwa.
-No bo tak jest.
-Jak wytłumaczysz wasze spotkania?
-Kakuzu jest skarbnikiem. W końcu musimy dogadywać pewne sprawy, na przykład waszą wypłatę lub wasze zniszczenia.
Już miałam rozpocząć koleje zdanie, gdy do pokoju wparował Tobi.
-Lider-sama! Lider-sama!
-Hm?-mruknął od niechcenia.
-Bo Tobi przez przypadek wysadził trochę kuchni... Ale to przez Hidana! Bo ja robiłem babeczki, a on zaczął mnie ścigać i piekarnik zrobił wielkie bum...
-Właśnie o tych zniszczeniach Ci mówiłem...-powiedział, po czym razem z nim i Tobim wyszliśmy z gabinetu. Pain udał się do kuchni, a ja z chłopakiem w masce poszłam do salonu.
-Dlaczego Hidan Cię gonił?-spytałam.
-Bo pomalowałem mu jego broń na różowo...
Zaczęłam się śmiać. Po chwili jednak opuściłam pomieszczenie i poszłam do mojego i Sasoriego pokoju, gdzie zastałam bardzo, ale to bardzo dziwny widok. Stał tam Sasori, w różowym fartuszku i szmatką w ręce.
-Co ty...
-Sprzątam... Podczas Twojej nieobecności zrobiło się tu troszkę brudno...
-Ok...
-Dowiedziałaś się czegoś?
-Nie.
-Czemu?
-Tobi.
-Dobra, nie musisz tłumaczyć.-zaśmiał się.
-Zawsze coś musi mi w czymś przeszkodzić, zawsze... Pozwolisz, że teraz się prześpię.
-Pewnie, postaram się być cicho.-powiedział, biorąc zmiotkę do ręki.
Ten widok był piękny, aczkolwiek teraz muszę udać się na mały spoczynek.
Obudziłam się po nieokreślonym czasie, Sasoriego już nie było w pokoju. Wstałam, po czym udałam się do salonu, z którego dobiegały gwizdy oraz oklaski. Przecisnęłam się przez grono osób, których nie znałam i członków Akatsuki. Zobaczyłam coś, przez co nie tylko zabolało mnie serce, ale i oczy.
-Wybacz [Imię], nie mogłem już tego ukrywać.
Ujrzałam całującego się Sasoriego z Painem, a obok siedziała jak gdyby nigdy nic ta sama kotka, która zgwałciła mi chłopaka. Chyba już byłego. W kącie zobaczyłam świecącego sharingana.
-PAIN!!!!-zaczęłam krzyczeć z całych sił, zamykając oczy.
-[Imię]! [Imię]! Obudź się!-usłyszałam, po czym znów otworzyłam oczy. Tym razem ujrzałam potrząsającego mnie Sasoriego.
-Co Ci się śniło?-zapytał.
-Czemu pytasz?
-Może dlatego, że ledwo Cię dobudziłem i normalnie nie krzyczysz przez sen ,,Pain''. Czy wy w Twoim śnie...
-Co? Nie! Fuj! Ohyda!
-To o co chodzi?
-Śniło mi się, że obściskiwałeś się z tym rudym chujem!
Sasori popatrzył się na mnie z grymasem i obrzydzeniem na twarzy.
-A do tego obok stała tamta kotka... Widziałam w sumie jeszcze sharingana, chyba Itachiego.
-Wiesz co to znaczy?
Analizowanie w mojej głowie.
-Ja mu zaraz dam...
Wstałam szybko z łóżka i pobiegłam do kuchni, biorąc do ręki patelnię.
Następnie bez pukania wparowałam do pokoju Itachiego, gdzie zastałam go, Hidana i Deidarę śmiejących się i tarzających się po podłodze.
-Ja wam zaraz dam śmiechy!-skierowałam swoją broń w ich stronę, przez co przestali się śmiać.
Po trzydziestu minutach pełnych krzyków, usiedliśmy w czwórkę na kanapie u Itachiego i zaczęliśmy się śmiać z naszego zachowania.
-Skąd w ogóle ten pomysł?
-Nie wiem, ja tylko chciałem, żeby w tym śnie Sasori wyznał Ci, że jest z Painem, później Hidan dołożył tą kotkę, żeby Cię wkurzyć, a następnie zostałem poproszony przez Deidarę o dodanie pikanterii i tego namiętnego pocałunku.-powiedział Itachi.
-Macie zbyt bujną wyobraźnię.
Później jeszcze chwilę porozmawialiśmy, po czym poszłam do swojego pokoju.
-Czekaj, [Imię]!-usłyszałam Konan.
-Tak?
-Możemy porozmawiać? Tak jak kiedyś?
-Coś się stało?
-W zasadzie to nic, ale chodź.
Poszłyśmy do jej pokoju.
-Opowiedziałaś nam o wszystkim co się stało?
-O co Ci chodzi?
-Po prostu pytam.
-Mogę Ci ufać?
-No pewnie.
-Przespałam się z Kopiującym Ninją Kakashim.
-Że co?
-No bo...
I zaczęłam jej opowiadać co i jak. Starałam się omijać szczegóły... Z wiadomych powodów.
-A teraz mów.-stwierdziłam.
-Ale co?
-Normalnie jakbyś chciała porozmawiać i poplotkować to byś mnie tu zaciągnęła, jak worek ziemniaków w 3 sekundy i nie pytałabyś się mnie, czy chcę porozmawiać.-po moich słowach kobieta wyszła z pokoju, a ja pobiegłam za nią.
-Konan!-złapałam ją w salonie.
-[Imię], ja...
-Padnij, suko!- usłyszałam krzyk Hidana.
Obróciłam się w jego stronę i nagle ujrzałam wybuchającą ścianę salonu. Dostałam kawałkiem ściany w głowę i zemdlałam.
Ostatnie co pomyślałam przed straceniem przytomności było to, że jeśli to był Deidara, ma przekichane u mnie i u Paina.
XXXXXXXXXXXXX
Yo Wisienki!
Hehe, nie było rozdziału prawie miesiąc.. he... Przepraszam, ale w ogóle nie miałam weny twórczej i dopiero dzisiaj mnie olśniło😂😂
Mam nadzieję, że rozdział się podobał! :D
Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze!
~Cherryl.
CZYTASZ
,,Wśród Czerwonej Otchłani''~Sasori x Reader
FanficMoja pierwsza opowieść na wattpadzie dotycząca serii anime ,,Naruto''. Tym razem [Imię] poznaje czerwonowłosego chłopaka, który wpędzi ją w niezłe tarapaty, ratując jej przy tym życie. Miłego czytania :D