Moja pierwsza opowieść na wattpadzie dotycząca serii anime ,,Naruto''. Tym razem [Imię] poznaje czerwonowłosego chłopaka, który wpędzi ją w niezłe tarapaty, ratując jej przy tym życie. Miłego czytania :D
Ja tutaj nie wytrzymam. Konan nie ma nadal, jestem jedyną tutaj dziewczyną i chyba jedyną myślącą poprawnie osobą. Mam już dosyć balangowania tamtych, a już najbardziej szperania w mojej głowie i dopieprzania się ze strony Paina i Itachiego. Cały czas ten rudy przydupas za mną chodzi, a podobno jest tutaj szefem. Nawet biednemu Tobiemu dali alkohol! Przecież on jest jak dziecko! Za każdymi upojeniami alkoholowymi, musiałam odprowadzać tego słodziaka do jego pokoju i położyć spać, bo przecież by tam zeszedł.
-Co wy znowu zrobiliście!-krzyknęłam na nich, stojąc na wejściu do salonu.
Całę pomieszczenie wyglądało, jakby przeszło po nim tornado. O nie, ja już tego po nich nie będę sprzątać.
-Wychodzę i nawet nie myślcie, że będę to ogarniać!
-Shinra Tensei!
Poleciałam na ścianę, na drugi koniec pokoju.
-Pain, co Ty wyprawiasz!
-Zostajesz, nigdzie nie wychodzisz.- powiedział.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Tylko wymamrotałam coś pod nosem. Nie będę się z nim kłócić, bo znów oberwę. Potarłam swój kark, wstałam i rozejrzałam się naokoło w poszukiwaniu Sasoriego. Gdy w końcu go dostrzegłam, nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy być załamana jego zachowaniem.
-Itachi, jak myślisz, czy te kolor paznokci odzwierciedla moją osobowość?-usłyszałam jego głos i zobaczyłam, jak przygląda się z daleka swoim paznokciom.
-Sasori, błagam...
-[Imię]! Dobrze, że już jesteś, jak myślisz, pasuje mi ten kolor?
-Nie pij już...
Konan, gdzie jesteś...
Nagle usłyszałam hałas zamykanych drzwi. Do pomieszczenia weszła fioletowowłosa.
Spojrzałam na nią błagalnie, kręcąc głową.
*Godzinę później*
Jak wygląda kobieta, opętana przez szatana? Wystarczy spojrzeć na Konan w akcji. W niecałą godzinę całe pobojowisko było sprzątnięte i wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. W między czasie, jak wszyscy sprzątali, pogawędziłam sobie z dziewczyną i wyszłam na dwór.
Weszłam do lasu i szłam powoli pomiędzy drzewami. Przebywanie z naturą pozwalało mi się zrelaksować i odpocząć od tamtej reszty. Dobrze, że Konan wróciła, nie wytrzymałabym dalej z ich libacjami i techniką Paina, której używał na mnie co jakiś czas, gdy był pijany. Robi to dlatego, że nie potrafi całkowicie dotrzeć do mojej podświadomości, czy po prostu z przyjemności? Nie wiem, ale bardziej od bólu fizycznego przeżywam to, że Sasori nawet na to nie zwraca uwagi. Rozumiem, że był pod wpływem, ale co jak co, nadal jestem jego dziewczyną, przez kilka dni zachowywał się, jakby mnie tu nie było.
Moje życiowe przemyślenia przerwał jakiś szmer zza krzaków. Wyjęłam kunaia i ostrożnie zaczęłam podchodzić. Gdy byłam już blisko, wyskoczył z nich rudy, puszysty kot, był przerażony.
Odetchnęłam z ulgą i schowałam broń, a kot się uspokoił i usiadł naprzeciwko mnie i zaczął się na mnie patrzeć.
Usiadłam na ziemi i wyjęłam rękę w jego stronę. On niepewnie się przysunął i musnął futerkiem o nią, po czym podszedł bliżej i miauknął.
-Chcesz ze mną iść? Chociaż ty będziesz mnie pocieszał, bo mój chłopak przez ostatnie dni miał mnie ewidentnie gdzieś.
Kociak tylko miauknął i rozszerzył oczy, czyli chyba jednak chce iść. Wzięłam go na ręce i wróciłam do bazy.
Wypuściłam go lub ją w salonie i poszłam do kuchni po mleko. Z kuchni usłyszałam głośny pisk, niczym śpiewaczki operowej. Gdy znalazłam się już pomieszczeniu z mlekiem, ujrzałam Hidana w ręczniku, który stał na stole i piszczał, z kolei kot się jeżył i syczał na szarowłosego.
-Hidan! Zostaw mojego kota!-powiedziałam, odstawiając mleko i biorąc na ręce kota.
-To niech on zostawi mnie! Bestia jedna!
Do pokoju weszła Konan i Deidara.
-Ja Ci dam zaraz bestie ty niedojebany mózgowo jełopie!
-Odezwała się królowa zassanego mózgu.
-Wyrobiłeś się, jak gumka w gaciach Ci powiem.
-Ty na serio masz nawalone, jak cyganka w tobołku.
-Dobra dosyć, bo się pobijecie.-wtrącił się Deidara.
Hidan tylko coś mruknął, a ja poszłam do pokoju i wpuściłam tam kota. Na łóżku leżał skacowany Sasori. Kot wskoczył na łóżko i zaczął miziać go po twarzy.
-[Imię], nie teraz, nie widzisz w jakim jestem stanie?
-Sasori, otwórz oczy.-zaśmiałam się.
Gdy zrobił to, o co go prosiłam, podskoczył i natychmiastowo przesiadł się do pozycji siedzącej.
Po chwili zaczął się razem ze mną śmiać.
-Skąd on tu?-zaczął go głaskać.
-Przygarnęłam go.
-Pain wie?
-Oczywiście...
-Wiesz, że możesz dostać za to?
-Już nie jednokrotnie dostawałam i jakoś przeżyłam...-posmutniałam.
-[Imię], co jest?
XXXXXXXXXXXX
Yo...
Rozdział bardzo krótki, a na dodatek tydzień temu nie było. Po prostu dużo nauki, dużo sprawdzianów i dla mnie to armagedon i mój mózg powoli wysiada, także nie złośćcie się i przepraszam. Mam też przykrą wiadomość, ponieważ one shoty, które zamówiliście pod tamtym działem, nie będą prędko napisane, znowu przepraszam.
Mam nadzieję, że rozdział chociaż troszkę się podobał. ^^