Rozdział 45

2.3K 141 4
                                    

- Przykro mi, nie była Pani umówiona - odpowiedziała chłodno młoda kobieta.

- Proszę tylko, aby przekazała Pani, Pani Grand, że muszę z nią pilnie porozmawiać o jej wnuku! - Erin nie dawała za wygraną.

Nie była przygotowana ani na rozmowę z babcią swojego chłopaka ani na tą z pokojówką, czy kimkolwiek była ta kobieta.

- Pani Grand nie interesują plotki na temat jej wnuka - odpowiedziała twardo i próbowała zamknąć drzwi ale wtedy Erin dostrzegła schodzącą po schodach kobietę. Mocno pchnęła drzwi i wbiegła do środka.

- Pani Grand! Nazywam się Erin White. Nathaniel ma kłopoty! Musi mu Pani pomóc! - wykrzyczała niemal jednych tchem, bo w jej stronę już zbliżał się postawny mężczyzna, który wyglądał na ochroniarza.

Kobieta spojrzała na Erin lekko mrużąc oczy. Miała takie samo spojrzenie jak Nate, chłodne i przenikliwe. Po chwili lekko uniosła rękę i powiedziała:

- John, w porządku. Panienka White jest moim gościem - Erin odetchnęła z ulgą. Babcia Nathaniela poprosiła młodą kobietę, która nie chciała jej wpuścić do środka aby przygotowała dla nich herbatę, po czym zaprosiła Erin na taras. Widok z niego był wspaniały. Starsza Pani dała znak ręką aby dziewczyna usiadła.

- Pani Grand, nazywam się Erin White...

- Wiem kim jesteś kochanie - kobieta przerwała - cieszę się, że mogę Cię w końcu poznać osobiście, ale do rzeczy... Czy mój wnuk ma jakieś kłopoty?

Erin streściła babci Nate'a wydarzenia z ostatnich dni, modląc się w duchu aby kobieta uwierzyła, że jej wnuk nie zrobił nic złego.

-Panna Montgomery... Miałam nadzieję, że ten temat mamy już z głowy... Ta dziewczyna jest niemożliwa. - powiedziała kobieta kręcąc głową. Wzięła do ręki swój telefon i wybrała numer.

- Tom, z tej strony Elizabeth Grand, znajdzie Pan dla mnie dziś chwilę? Wygląda na to, że mój wnuk został oskarżony o coś, czego nie zrobił.

Erin słysząc te słowa odetchnęła z ulgą. Starsza Pani umówiła się na spotkanie, po czym wybrała kolejny numer.

- Witaj Jonathan'ie, to ja Beth... Mnie też miło Cię słyszeć... Nie, sobota jest oczywiście aktualna, nic się w tej kwestii nie zmieniło, będę na Ciebie czekać o 18:00. - kobieta zaśmiała się ciepło. Erin odniosła wrażenie, że Panią Grand i tego Pana Jonathan'a łączy jakaś zażyłość. Zaczynała się niecierpliwić i już miała powiedzieć coś na temat tego, że ten telefon mógł jednak poczekać ale dalsza część rozmowy wróciła na odpowiednie tory.

- Mam do Ciebie serdeczną prośbę, chodzi o mojego wnuka Nathaniel'a. Znowu w naszym życiu pojawiła się Ana Montgomery, tym razem oskarżyła go o gwałt... Tak ale tym razem policja zdążyła go zatrzymać. - Erin słuchała z zapartym tchem, miała wrażenie, że to nie jest pierwszy raz kiedy Ana próbowała zaszkodzić Nate'owi. - Wysokość kaucji nie ma znaczenia... Bardzo Ci dziękuję Jonathan'ie. Już po niego jadę.

Kobieta zakończyła rozmowę i zwróciła się do Erin.

- Obawiam się, że herbatę wypijemy innym razem, teraz musimy wyciągnąć Nathaniel'a z opresji.

Erin cieszyła się, że babcia Nate'a nie miała najmniejszych wątpliwości co do jego niewinności. Była również pod wrażeniem jej znajomości i koneksji. Nie chciała o nic pytać, bo było to ich pierwsze spotkanie. Kobieta przekazała Johnowi gdzie będą jechać i zaprosiła Erin do samochodu. W pierwszej chwili dziewczyna chciała powiedzieć, że pojedzie za nimi swoim autem ale przez te kilka chwil, które zdążyła spędzić z Babcią swojego chłopaka, zdążyła nabrać pewności, że charakter odziedziczył w dużej mierze, właśnie po niej.

- Nie martw się dziecko, wszystko będzie dobrze - powiedziała Pani Grand, gdy siedziały już same za czarną szybą limuzyny - to nie jest pierwszy raz kiedy Panna Montgomery przysparza nam problemów, chociaż tym razem, chwilę potrwa zanim się z nich wykaraskamy.

- Ta dziewczyna jest bezczelna a my chcieliśmy jej pomóc, co za głupota...

- To nie jest głupota, chcieliście postąpić słusznie więc nie miej do siebie pretensji. Masz dobre serce i bardzo pozytywny wpływ na mojego wnuka. Mam wrażenie, że zaczął na nowo cieszyć się życiem, dzięki Tobie.

Erin uśmiechnęła się na te słowa. Nie wiedziała czy Pani Grand w ogóle wie o jej istnieniu ale okazało się, że tak i to chyba całkiem sporo. To wszystko co działo się w jej życiu od dnia kiedy napisała swoje ogłoszenie było po prostu nieprawdopodobne. Wszystkie te dobre i straszne momenty, na każdym kroku jakieś przeszkody. Nigdy nie było spokojnie ale może właśnie tak musiało być? Może dzięki tym wszystkim przeciwnościom, zmierzało to do jakiegoś konkretnego celu?

Po kilkunastu minutach samochód zatrzymał się pod wielkim murem z drutem kolczastym. Erin spojrzała na strażników z bronią stojących w wieżyczkach wartowniczych i zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Co do tego, że Nate nie zasłużył sobie na spędzenie choćby minuty w tym przerażającym miejscu, Erin nie miała najmniejszych wątpliwości. Nie mogła zrozumieć jaka Ana mogła być tak okrutna.

Wysiadły z samochodu i skierowały się w stronę bramy wejściowej. Pani Grand przedstawiła się i wytłumaczyła, że sędzia Jonathan Reynolds przesłał do nich właśnie informację o zwolnieniu za kaucją jej wnuka Nathaniel'a Woods'a, który został zatrzymany w tutejszym zakładzie. Mężczyzna wpuścił je do środka, gdzie Pani Grand musiała wytłumaczyć wszystko od nowa kobiecie siedzącej za biurkiem oddzielonym od reszty pomieszczenia wielką kuloodporną szybą. Kobieta zaczęła leniwie sprawdzać wszystkie informacje, zadzwoniła w kilka miejsc, po czym w końcu oznajmiła, że mogą poczekać na zewnątrz na Pana Woods'a, który właśnie szykuje się do wyjścia.

Czekały grubo ponad godzinę. Pani Grand niecierpliwiła się i nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu. Z resztą Erin również miała z tym kłopot, chodziła więc w tą i z powrotem za starszą Panią jak cień. W końcu brama się otworzyła i Nate wyszedł na wolność. Wyglądał okropnie, ledwo stał na nogach, miał podkrążone oczy, mimo to uśmiechnął się na widok swojej Babci i jego dziewczyny. Erin podbiegła do niego i mocno się przytuliła. Chłopak wydał z siebie delikatny jęk, więc dziewczyna szybko się odsunęła.

- Wszystko w porządku? - zapytała przestraszona jeszcze bardziej, patrząc na niego z bliska.

- Niezupełnie ale nie martw się, będę żył.

Babcia wsiadła tymczasem do samochodu i poprosiła kierowcę aby podjechał bliżej. Kiedy Erin i Nate wsiedli do samochodu, zapytała:

- Co się tam właściwie działo, wyglądasz okropnie.

- Nic szczególnego Babciu, był tam po prostu jeden młody strażnik, który stwierdził, że taki bogaty szczeniak jak ja, zapewne wywinie się z całej sytuacji bez szwanku i uznał, że uprzykrzy mi tyle czasu ile zdoła.

- Jak on się nazywa? Przekażę odpowiednie informacje Jonathanowi.

Nate uśmiechnął się słysząc słowa Babci i mimowolnie pomyślał, że nie chciałby być w skórze tego chłopaka.

- Brandon Davis...

Erin słysząc to nazwisko, wydała z siebie głośne westchnienie, co nie uszło uwadze jej towarzyszy.

- Znasz tego młodzieńca? - zapytała Pani Grand nie kryjąc zdziwienia.

- Obawiam się, że tak. To kuzyn Darren'a Meyers'a. - odpowiedziała, zastanawiając się czy to tylko zbieg okoliczności, czy Darren maczał w tym swoje paluchy.

Erin i Nate wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Dziewczyna czuła, że chłopak pomyślał dokładnie o tym samym. Chwilę później zatrzymali się pod domem Pani Grand. Erin uznała, że nie będzie przeszkadzać, poza tym chciała jak najszybciej skontaktować się z Kate, jednak Nate również szybko pożegnał się z Babcią, obiecał odwiedzić ją wieczorem i wsiadł razem z Erin do samochodu.

- Myślisz o tym samym co ja? - zapytał.

- Nie wiem, czy dokładnie o tym samym ale chciałam właśnie podjechać do Kate i dowiedzieć się, czy jest jakakolwiek szansa na to, że Ana i Darren się znają.

- No to nie traćmy czasu, ruszaj.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz