Rozdział 38

7.1K 466 20
                                    

Nathaniel dzwonił już do niej chyba szósty raz w ciągu 15 minut. W ciągu całego dnia były to być może nawet setne połączenia. Erin nie odbierała, bo nie miała mu nic miłego do powiedzenia a nie potrafiłaby uzasadnić racjonalnie wściekłości jaka ją ogarnęła. Po głowie chodziło jej mnóstwo spraw. Zdała sobie sprawę, że tak mocno zaangażowała się w relację z Nate'em, że wszyscy inni ludzie poszli w odstawkę. Od początku ich znajomości nie nawiązała żadnych nowych znajomości, bo wydawało jej się to zbędne. Był ON i był najważniejszy. A gdyby teraz go straciła? Gdyby okazało się, że tylko się nią bawił? Miała wypełnić mu czas zanim Ana w końcu zrozumie ile straciła? Wiedziała jaki był zanim się lepiej poznali. Wiedziała, że nie chciał się w nic angażować, że niczego nie mógł jej obiecać a ona niczego nie oczekiwała. Po prostu była przy nim by któregoś dnia poczuć, że ona również jest mu niezbędna do życia aż do teraz.

Od rana jeździła bez celu po okolicy. Nie mogła zostać w domu, bo była pewna, że Nate był tam już przynajmniej kilka razy. Wjechała na uliczkę, przy której mieszkał. Już z daleka mogła zobaczyć, że parking przed domem był pusty. Wjechała na podjazd, wyłączyła silnik i wyjęła kluczyki ze stacyjki. Wysiadła z auta, powoli podeszła do uchylonego okna i długo się nie zastanawiając wrzuciła kluczyki do środka. Pomyślała, że jest jeszcze kilka innych rzeczy, które powinna mu zwrócić. Nie zamierzała grać trzecich skrzypiec. W życiu Nathaniela nie było miejsca albo dla Any albo dla niej. Skoro nie potrafił jej powiedzieć o tych spotkaniach ani dokonać jedynego możliwego wyboru, postanowiła zrobić to za niego i ułatwić mu sprawę.

W tym samym czasie gdy postanowiła się odwrócić by po woli wyjść z jego posesji, na parking wjechało czarne BMW. Wysiadł z niego nieźle wkurzony Nate.

- Erin kurwa! Cały dzień do Ciebie dzwonię! - wysyczał. - Myślałem, że coś Ci się stało!

- Sory Nate, byłam zajęta - powiedziała chłodno, co wprawiło chłopaka w niemałe osłupienie.

- Cały dzień.. - zaczął ale mu przerwała.

- Tak, wiem Nate, zmarnowałeś cały dzień... Nie chciałam marnować Twojego cennego czasu. Wybacz miałam dziś mnóstwo spraw na głowie - była to poniekąd prawda, pomyślała dziewczyna i kontynuowała - Chciałam Ci tylko podrzucić auto, już nie zawracam głowy - powiedziała znudzonym głosem i ruszyła pewnym krokiem przed siebie. Starała się nie patrzeć na chłopaka, który był chyba równie wściekły co zdezorientowany. Wiedziała, że może traktuje go trochę nie w porządku, niczego nie wyjaśniając ale czuła, że kiedy pozwoli mu się w jakiś sposób z tego wszystkiego wytłumaczyć, znowu ulegnie i wróci do swojej roli wiernego pieska, a za jej plecami Nate pewnie znowu będzie robił, co będzie chciał. Bo taki był, cholerny egoistyczny samolub. To, że uwierzyła iż się zmienił, było z jej strony po prostu głupie i naiwne. Także mimo napływających do oczu łez i poczucia pewnego rodzaju winy, postanowiła kontynuować walkę o siebie, którą on przegrał, pozwalając Anie wtargnąć na JEJ terytorium.

- Nie mam pojęcia o co Ci chodzi i nie wiem co masz za problem, ale może zechcesz mi to łaskawie wyjaśnić?

- Nie będę Ci niczego wyjaśniać, Woods. - powiedziała patrząc mu prosto w oczy, w tym samym momencie, w którym zadzwonił jego telefon. Chłopak odruchowo sięgnął po niego, po czym się rozmyślił i gdy zamierzał coś powiedzieć, Erin zmrużyła oczy i wyszeptała:

- Hmmm, nie odbierzesz? Ciekawe kto dzwoni... - To ostatnie nie zabrzmiało ani trochę jak pytanie ale widocznie trafiła w czuły punkt bo chłopak zwinnym ruchem wyciągnął telefon z kieszeni. Erin, mimo że spodziewała się tego, kto jest nadawcą połączenia, to mimo wszystko miała nadzieję, że na wyświetlaczu pojawi się po prostu jakiś nieznany jej numer telefonu. Tymczasem zobaczyła trzy litery, układające się w znienawidzone imię. Zdołała wydusić z siebie tylko ciche i znaczące "Ooo". Na więcej się nie odważyła, bo czuła jak w jej gardle rośnie wielka gula, która za nic w świecie nie chce dać się przełknąć. Nie zamierzała pokazywać po sobie jak bardzo ją to zabolało. Nie da mu tej satysfakcji. Zobaczyła nadjeżdżający autobus co wydało się jej doskonałą okazją na zakończenie rozmowy. Wiedziała, że przystanek był zbyt daleko ale liczyła na to, że kierowca się zatrzyma i ją wpuści. Pognała ile sił w nogach. Zaskoczony Nate nie zdążył jej złapać więc podbiegł do samochodu. Nim zdążył się zorientować, co Erin zamierza zrobić, było już za późno. Dziewczyna wbiegła do autobusu, który ku jej wielkiej nadziei i jeszcze większemu zaskoczeniu faktycznie się zatrzymał. Lekko dysząc usiadła na wolnym miejscu i zamknęła oczy. Czuła, że zrobiła nie małe widowisko i przynajmniej kilka osób bacznie się jej przygląda. Miała jednak nadzieję, że to zainteresowanie za chwilę zniknie. Wysiadła na najbliższym przystanku licząc na to, że Nate nie wpadł na pomysł, żeby za nią jechać a nawet jeśli, to jeszcze nie zdążył namierzyć autobusu. Nigdzie go nie było, więc uspokojona weszła w jedną z bocznych uliczek i skierowała się w stronę swojego domu.

Po chwili udało jej się uspokoić oddech, ale to że była tak opanowana świadczyło chyba tylko o tym, że do jej świadomości nadal nie docierało to, co właśnie zrobiła. Chciała pójść do domu i zamknąć się we własnym pokoju ale była niemal pewna, że Nate będzie tam na nią czekał. Nie miała pojęcia co ma ze sobą zrobić ani gdzie pójść ale na pewno nie miała ochoty na konfrontację. Oczywiście było to nieuniknione ale za wszelką cenę nie chciała dziś prowadzić z nim już więcej żadnych dyskusji. Nie miała ochoty na spacery po galeriach handlowych, większość dnia spędziła jeżdżąc bez celu samochodem. Nie miała żadnej przyjaciółki, na której zrozumienie mogłaby liczyć, bo całe swoje życie ułożyła pod Nate'a. Teraz wydawało jej się to totalnie absurdalne ale gdyby nie Ana, nie miałaby teraz tego problemu. A z drugiej strony przecież Nate miał swój rozum... Dlaczego miała o wszystko obwiniać tą dziewczynę. Owszem, była przebiegła i ewidentnie zainteresowała się Nate'em na nowo gdy tylko ktoś inny pojawił się obok niego, ale może po prostu zrozumiała co straciła? Może zdała sobie sprawę, że tak jak Erin, nie potrafi bez niego żyć? Dziewczyna poczuła jak jej ciało wypełnia pustka. Paraliżujący strach próbował zawładnąć jej umysłem. Nie umiała żyć bez Nate'a. Poczuła jak uginają się pod nią nogi a chwilę później zapadła ciemność.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz