Rozdział 24 (właściwy)

13.1K 639 29
                                    

Erin wstała znacznie wcześnie niż się spodziewała, biorąc pod uwagę wczorajszy bal i późny powrót do domu. Poranny prysznic postawił ją na nogi. Ubrała krótkie spodenki i zwiewną bluzkę na ramiączkach. Włosy spięła w kucyk i zrobiła delikatny makijaż. Na dole słyszała krzątających się rodziców. Włączyła komputer i odebrała pocztę. W skrzynce znalazła obiecaną wiadomość od mamy. Erin nie mogła się napatrzeć. Cała promieniała w jego ramionach. Chłopak stał dumnie ją obejmując, głowę przechylał lekko w jej stronę a na jego twarzy widniał beztroski uśmiech. Wyjęła z szafki papier fotograficzny i wydrukowała zdjęcie w trzech kopiach. Znalazła też dwie pasujące ramki. Trzeciej brakowało. Rozejrzała się po pokoju. Na ścianie wisiała ramka w idealnym rozmiarze. W środku było zdjęcie jej i Darrena.

- Co ten pajac robi na mojej ścianie? – głośno powiedziała sama do siebie. Zdjęła ramkę i zamieniła zdjęcia. Pasowało idealnie. Uśmiechnęła się sama do siebie, dwa pozostałe zdjęcia również włożyła w ramki. Jedną zostawiła na biurku, z drugą zeszła na dół.

Rodzice mieli mnóstwo pytań, byli ciekawi jak było, jak się bawiła.

- Nie uwierzycie kto został królową balu – powiedziała ze śmiechem.

- Nie żartuj! – krzyknął tata.

- Przecież to oczywiste – powiedziała ze śmiechem mama – z taką sukienką i taką urodą mogłaś nią zostać tylko ty. Mało tego, jestem pewna, że wiem kto został królem balu – kobieta uśmiechnęła się tajemniczo.

- Mamo, dlaczego ty zawsze wszystkie wiesz? – roześmiała się Erin. Dopiero teraz wyciągnęła ramkę, którą do tej pory trzymała za plecami. Postawiła ją na kuchennym stole.

- Dziękuję ci za to zdjęcie – powiedziała szczerze.

Jej mama wzięła delikatnie ramkę w dłonie. Erin spojrzała na wzruszoną kobietę.

- Oh Alishia, tak mi przykro, że nie możesz tego zobaczyć – powiedziała niemal bezgłośnie i zakryła usta. Spojrzała na Erin z przerażeniem.

- Mamo, ja to wszystko wiem… Alishia to była mama Nate’a prawda?

- Tak – odpowiedziała smutno.

- Tati, nie gniewaj się, ale muszę pogadać z mamą, dobrze?

- Tak Peter, tak będzie lepiej.

Obie poszły na górę w milczeniu. Usiadły na łóżko naprzeciwko siebie. Mama Erin od razu spojrzała na zdjęcie, które dziewczyna niedawno powiesiła na ścianie. Uśmiechnęła się ciepło.

- Ten chłopak nie zasłużył na to wszystko co go spotkało Erin. Cieszę się, że się polubiliście i że trafił właśnie na ciebie. Chociaż cały czas się boję, bo nie wiem czy on sobie poradzi z emocjami.

- On jest silny mamo, poradzi sobie. Chciałam cię zapytać o coś innego… Znałaś jego rodzinę prawda?

- Tak – mama odpowiedziała z wahaniem.

- Jaki on był, zanim to wszystko się stało?

- Wbrew temu co mogłoby się wydawać był bardzo podobny do siebie aktualnie. Zawsze miał twardy charakter. Alishia często narzekała, że jest taki sam jak Greg, jego tata. Zawsze ostatnie zdanie należało do niego. Zawsze miał rację. Był silną osobowością. Pomyśl sama, skoro państwo Grand, zgodzili się aby poślubił ich córkę, nie mógł być bezosobowy.

- Fakt – Erin się zamyśliła – a po wypadku? Nate mówił mi, że tobie zawdzięcza to, że może chodzić.

- Zawdzięcza to sobie i swojej ciężkiej pracy, zawziętości i determinacji. Znam ludzi, którzy mieli lżejsze obrażenia a nigdy już nie stanęli na nogach. Owszem, gdyby trafił na dra Luisa albo kogoś jeszcze mniej doświadczonego byłby problem.

- Dziękuję, że mu pomogłaś – powiedziała z wdzięcznością w głosie.

Mama Erin smutno się uśmiechnęła i przytuliła córkę.

- Wiesz, że nie będzie ci łatwo do niego trafić? Jest uparty. Jak coś sobie wbije do głowy, twardo się tego trzyma. Musisz być z nim szczera i uczciwa, inaczej do niego nie dotrzesz…

- Dlaczego ja nie porozmawiałam z tobą wcześniej? Tyle zdążyło się skomplikować.

Porozmawiały jeszcze chwilę. Mama dużo jej rozjaśniła. Dla zabicia czasu obejrzała kilka odcinków serialu. Ogarnęła w pokoju. Starała się nie planować za dużo i nie martwić się na zapas. Jeśli Nate nie przyjedzie… Pojedzie do niego…

Punktualnie o 16:00 pod jej dom podjechało czarne BMW, otworzyła okno i krzyknęła żeby wszedł na górę. Chłopak dość niechętnie wysiadł z samochodu.

- Erin, rodzice nie nauczyli cię kultury? Kto w tych czasach wrzeszczy przez okno? – zapytał lekko oburzony. Popatrzyła na niego jak na głupka i zapytała:

- A kto jeździ rowerem w długich spodniach?

Teraz Nate patrzył na nią jak na nienormalną.

- Nie sądzisz chyba, że będę jeździł rowerem? – zapytał drwiąco.

- A co? Nie umiesz?

Podeszła do niego, kucnęła tak, że głowę miała na wysokości jego bioder. Spojrzał na nią z jedną brwią lekko uniesioną do góry. Erin chwyciła go za łydkę. Popatrzył na nią zdezorientowany.

- Nie widzę przeciwskazań, idziemy na rower, jeśli faktycznie nie umiesz jeździć obniżymy ci siodełko.

Nate mimowolnie zaśmiał się z tego żartu. Erin wzięła go za rękę i poprowadziła do garażu. Wystawiła swój rower, po czym wyprowadziła rower swojego taty.

- Mogę pożyczyć ci krótkie spodenki jeśli chcesz, no chyba że masz sportowy strój w bagażniku – znów zażartowała.

- Wyobraź sobie, że mam.

- No to na co czekasz? Przebieraj się… Zaraz wracam.

Nate popatrzył na nią lodowato. Gdy już zamierzał coś powiedzieć, szybko się odwróciła i pobiegła na górę. Do małego plecaczka wrzuciła butelkę z wodą i ramkę. Spojrzała przez okno. Nate miał już na sobie krótkie spodenki, właśnie brał się za zmianę koszulki. Nie miała zamiaru tego przegapić. Widziała go już rozebranego, ale nie był to widok, którym można się było nasycić. Zagryzła wargi i zwyczajnie w świecie podglądała. Nate tymczasem spojrzał prosto na nią. Speszona odsunęła się od okna ale nie miała wątpliwości, że ją widział. Zeszła na dół. Nate stał z założonymi rękami i głupim wyrazem twarzy.

- Wiem, że jestem szalenie przystojny ale żeby tak bezczelnie podglądać – powiedział poważnie – panno White, jestem… zdegustowany.

Erin nadal nie do końca umiała go wyczuć. Po jego głosie i mimice ani trochę nie dało się odczytać czy żartuje, czy mówi poważnie.

- Tylko sprawdzałam, czy jesteś już gotowy, bo nie wiedziałam czy przynieść ci spodenki.

- Załóżmy, że ci wierzę… Gdzie jedziemy?

- Zobaczysz.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz