Rozdział 9

15.7K 655 44
                                    

Ten dzień od samego początku nie zapowiadał się dobrze. Od samego rana lało, więc spacer do szkoły na pewno nie będzie przyjemny. Wczorajsza rozmowa z Darrenem sprawiła, że Erin poczuła jak traci grunt pod nogami. Dzisiejsza rozmowa z Liv też nie wróżyła niczego dobrego. Do tego wszystkiego wiedziała, że nawet przez chwilę nie zobaczy dziś Nate’a, który jako jedyny potrafił chociaż na chwilę skierować jej myśli na inny tor. Wiedziała, że między nimi nigdy nie będzie niczego na poważnie ale miała nadzieję, że się zaprzyjaźnią. Przyciągał ludzi jak magnes więc nie było nic dziwnego w tym, że i ona do nie lgnęła.

Była już dość spóźniona, dlatego zrobiła tylko lekki makijaż, włosy spięła w wysoki kucyk, założyła niebieskie jeansy i czarny sweterek. W biegu ubrała buty i wyszła z domu. Zatrzymała się nie wierząc własnym oczom. Przed jej domem stało czarne sportowe BMW a z niego wysiadał właśnie nikt inny jak Nathaniel.

- Spróbuj zapytać co tu robię a pomaszerujesz do szkoły na pieszo. Wsiadaj podrzucę cię. – Powiedział znudzonym głosem. Nie traciła czasu, nie co dzień zdarza się taka okazja. Jego słowa wzięła na poważnie, więc nie zapytała ani o to ani na wszelki wypadek o nic innego. Gdy byli już pod szkołą rzuciła tylko:

- Dzięki.

- Do jutra, Erin.

Ledwo zdążyła wysiąść odjechał z piskiem opon co oczywiście zwróciło uwagę wszystkich, którzy nie zdążyli jeszcze wejść do budynku. Na szczęście w tym tłumie nie było Liv. Był za to Darren, który patrzył teraz na nią przez zmrużone oczy. Nawet z oddali było widać jak zaciska zęby. Nie wyglądał na zadowolonego. Zignorowała go zupełnie i weszła do środka. Znowu kilkoro nieznajomych powiedziało jej „cześć”. Miała nadzieję, że ta „informacja dnia” nie dotrze do Liv. Nie mogła pozbyć się przeczucia, że głównym tematem ich rozmowy nie będzie nic i nikt inny jak Nate. Oczywiście nie miała zamiaru mówić jej prawdy, przez co jej sytuacja tylko się pogarszała. Miała przed sobą jeszcze kilka godzin spokoju więc postanowiła na razie o tym nie myśleć. W szkole zaskoczyła ją jeszcze tylko Pani Morgan, nauczycielka fizyki.

- Wiesz Erin, nie mogę powiedzieć za dużo ale nie zawsze to co mówią wszyscy dookoła musi być prawdą. Powiedziała kobieta. Gdy dziewczyna chciała o coś zapytać, podniosła tylko rękę na znak, że rozmowa się właśnie skończyła. Co to do cholery miało znaczyć? Po co ta baba w ogóle cokolwiek mówiła? Chyba nie uważała, że to jej w czymkolwiek pomoże…

- Cześć Erin, zbierajmy się, pojedziemy do mnie. Rodzice wychodzą dziś na kolację do znajomych więc nikt nie będzie nam przeszkadzał. – Był to nikt inny jak nadzwyczaj poważna Liv. Erin pomyślała: „Świetnie, czyli nikt mnie przed Tobą nie uratuje”. Bez słowa poszła posłusznie za przyjaciółką. Jeśli ich „związek” to przetrwa to już nic nie zagrozi ich przyjaźni… Podróż przebyły w milczeniu. Gdy dotarły na miejsce okazało się, że rodzice Liv są w domu. Erin miała nadzieję, że zmienili plany ale niestety… Pani Taylor przywitała ją z uśmiechem na twarzy:

- Cześć Erin, Liv mówiła, że ostatnio się zmieniłaś ale nie spodziewałam się, że będziesz wyglądać aż tak ładnie. – Szczerze powiedziała mama Liv. –Olivio, wychodzimy za piętnaście minut. W lodówce macie kolację. Dziewczyny poszły na razie do pokoju Liv. Zeszły na dół dopiero kiedy usłyszały:

- Wychodzimy, bawcie się dobrze!

- Wy też! – Zdążyła krzyknąć Liv. No to teraz się zacznie. Usiadły w kuchni, po przeciwnych stronach stołu. Patrzyły na siebie przez chwilę, w końcu Liv się odezwała:

- Domyślasz się, o czym chcę z Tobą porozmawiać?

- Myślałam, że chcesz ze mną porozmawiać o KIMŚ. – Z naciskiem powiedziała Erin. Liv głupio się uśmiechnęła.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz