Erin od rana przyglądała się potencjalnym kandydatom swojej dzisiejszej „randki” ale nikt nie zwracał na siebie uwagi szczególnym zachowaniem. Nikt też nie zachowywał się dziwnie wobec niej. No może z wyjątkiem tęsknie patrzącego w jej stronę Darrena. Chłopak doprowadzał ją do szału. Zachowywał się dosłownie jak ubezwłasnowolniony. Niby dumnie prowadzał się po korytarzu z Jes, ale co jego wzrok napotkał Erin, wysyłał sygnały w stylu „zobacz jak mi źle, wolałbym być z Tobą”. Erin miała głęboko gdzieś czy jest mu dobrze z Jesicą czy nie. Nie mniej jednak miała już uknuty swój plan, o którym wiedział i to na razie tylko w niewielkim ułamku, nieznajomy z którym zamierzała się dziś spotkać. Zachowanie Darrena tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że nie warto zostawiać wszystkiego tak jak jest. W podświadomości zastanawiała się czy potrafiłaby mu wybaczyć. Tęskniła za nim bez dwóch zdań ale jednocześnie nie potrafiła zrozumieć jak mógł jej to zrobić. To było po prostu nie do pomyślenia. Z drugiej strony miłość nie znika w jeden dzień i gdyby bardzo się postarał… Czuła się jak idiotka. W końcu jak można kochać kogoś kto wyrządza Ci taką krzywdę?
- Hej, co robisz? – Liv zpytała zaskoczoną Erin. Dziewczyna pomyślała „ukrywam się przed Tobą”, ale nie mogła tego powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce.
- Cześć, mam dziś zły dzień, daj mi jeszcze trochę czasu. Obiecuję, niedługo wrócę do normy.
- Okej, rozumiem. Może po południu wybierzemy się na zakupy albo do kina?
- Liv, dziś nie dam rady, nie gniewaj się, muszę… muszę pomóc mamie w kilku… sprawach. – Erin czuła jak oblewa ją pot. Nie umiała kłamać bo nigdy nie musiała tego robić
- Serio? – Zapytała z niedowierzaniem Liv.
- Tak, serio – Erin starała się zabrzmieć zdecydowanie.
- Okej, nie dręczę Cię ale jak będziesz mnie potrzebowała, zadzwoń. To nic nie kosztuje, mamy do siebie darmowe minuty – Liv starała się rozładować atmosferę, która stała się lekko napięta. Erin szybko uściskała przyjaciółkę.
- Do zobaczenia Liv.
- Do zobaczenia Erin…
Było jej przykro, że okłamuje przyjaciółkę ale w tej sytuacji nie miała innego wyjścia. Mogła oszukiwać samą siebie, ale ich obu nie dałaby rady.
Erin znalazła się w kawiarni piętnaście minut przed umówionym spotkaniem. Zajęła miejsce, z którego dobrze było widać wszystkich którzy wchodzili i oczywiście wychodzili. Starała się wyglądać na spokojną ale co ktoś wchodził, umierała z podekscytowania. Oczekiwanie było potworne. Nie wiedziała kogo i czego się spodziewać. W pewnym momencie do kawiarni wszedł zupełnie zwyczajny chłopak, żaden przystojniak. Wyglądał na sympatycznego. Uśmiechnął się do niej i poszedł coś zamówić. Z jednej strony była trochę rozczarowana, że to jej „randka”, z drugiej jednak strony uznała, że przy kimś zwyczajnym będzie czuła się swobodniej i może też jemu będzie łatwiej zrozumieć jej sytuację. Chłopak złożył zamówienie i zaczął kierować się w jej stronę. Gdy już zamierzała coś powiedzieć, ten po prostu ją minął i poszedł zająć miejsce kilka stolików dalej. Erin poczuła, że się czerwieni. Pomyślała, że najwyraźniej nie przypadła mu do gustu i postanowił zrezygnować. Z zamyślenia wyrwał ją głos chłopaka.
- Cześć, mówiłem że Cię znajdę. – Erin podniosła wzrok i z niedowierzania zamrugała oczami. Przed nią stał sam Nathaniel Woods, najprzystojniejszy i jednocześnie cieszący się najgorszą opinią chłopak w szkole. Wysoki na tyle na ile trzeba, dobrze zbudowany brunet – marzenie każdej dziewczyny. Znano go nie tylko w ich szkole. Jego „sława” sięgała znacznie dalej.
- Cześć, nie wiem o czym mówisz. – Erin postanowiła udawać, że nie jest tym za kogo ją uważał ale chłopak nie zamierzał dać za wygraną.
- Słuchaj, nie marnujmy mojego czasu. Napisałaś, że potrzebujesz przystojniaka więc jestem. Oferuję Ci pomoc więc darujmy sobie głupie gierki. – Chłopak wyglądał na znudzonego. Erin pomyślała tylko, że straszny z niego dupek i nawet zamierzała to powiedzieć i się pożegnać. Ten cały Nate pewnie mocno by się zdziwił gdyby ktoś potraktował go w taki sposób.
- Dobra, słuchaj Erin, zmywajmy się stąd. Gapić się na mnie możesz w szkole. Teraz mamy do załatwienia ważną sprawę. Wychodzimy. – Nathaniel zaczął kierować się w stronę drzwi. Erin nie mogąc uwierzyć w to co właśnie się stało, posłusznie wstała i poszła za nim. Nie wiedziała czy to, że znał jej imię ma ją cieszyć czy wręcz przeciwnie. Jego zdecydowanie i stanowczość były czymś czego do tej pory nie znała. Zazwyczaj Darren pytał jakie ma zdanie a nie decydował za nią. Nate już na pierwszy rzut oka był inny. Wyzywająca postawa, mówiąca jestem jedyny, wspaniały i niepowtarzalny. Erin chciałaby mieć chociaż odrobinę jego pewności siebie. Tak właśnie, Nathaniel bez wątpienia był najbardziej pewną siebie osobą jaką znała. Zaczęła się zastanawiać co mogło kierować kimś takim w chwili kiedy się do niej odzywał. Na pewno nie była to chęć pomocy. Z drugiej strony czego ktoś taki jak on, mógłby chcieć w zamian od kogoś takiego jak ona. Nie miała mu nic do zaoferowania. Była na to zbyt zwyczajna.
Gdy wyszła z kawiarni Nate stał z założonymi rękoma, oparty o czarne sportowe BMW. Na jej widok zwycięsko się uśmiechnął, po czym poszedł z drugiej strony i otworzył drzwi.
- Wsiadaj Erin, pojedziemy w spokojniejsze miejsce.
Erin chciała zaprotestować ale Nate nie był kimś komu się odmawia. Jego spojrzenie nie znosiło sprzeciwu. Wsiadła bez słowa i zapięła pas. Nie miała pojęcia dokąd jadą. Zachowywała się całkowicie irracjonalnie. Zawsze była rozsądna, tymczasem tutaj, przy nim, nie wiedziała co powiedzieć i jak się zachować. Nathaniel zajął miejsce kierowcy, włączył radio i ruszył. Po kilku minutach jazdy w milczeniu Nate zapytał:
- Co chcesz osiągnąć spotykając się ze mną?
- To Ty się ze mną spotkałeś, właściwie to ja Tobie powinnam zadać to pytanie.
- Chodzi mi o coś innego… Jaki masz cel… Do czego Ci jestem potrzebny?
Erin już chciała powiedzieć, że do niczego ale w końcu zrozumiała o co on właściwie pyta.
- Chodzi Ci o moje ogłoszenie? – Bardziej zabrzmiało to jak twierdzenie niż pytanie.
- Tak, napisałaś „wynajmę przystojnego chłopaka, który wzbudzi zazdrość w moim byłym”. Przystojny jestem, chyba nie masz co do tego wątpliwości… ale co właściwie chciałabyś żebym zrobił?
Erin zamurowało. Jak można być tak zadufanym w sobie? „Przystojny jestem…” Co za palant?
- Słuchaj pisałam to pod wpływem emocji. Nie mam skonkretyzowanej wizji. To był chyba jednak zły pomysł. Przepraszam, że zawracałam Ci głowę. Możesz mnie tu wysadzić? – Z ust Erin popłynął monolog. Chłopak podniósł delikatnie jedną brew i popatrzył na nią z politowaniem stwierdzając:
- Skoro nie wiesz, to ja wymyślę plan.
CZYTASZ
To jeszcze nie koniec...
Romance„Wynajmę przystojnego chłopaka, który wzbudzi zazdrość w moim byłym. Szczegóły i rozliczenie do uzgodnienia na priv". Enter i post dodany. Co może wyniknąć ze znajomości nawiązanej w ten sposób? Do czego może posunąć się Erin, najlepsza uczennica w...