Rozdział 5

16K 742 35
                                    

Erin od rana przyglądała się potencjalnym kandydatom swojej dzisiejszej „randki” ale nikt nie zwracał na siebie uwagi szczególnym zachowaniem. Nikt też nie zachowywał się dziwnie wobec niej. No może z wyjątkiem tęsknie patrzącego w jej stronę Darrena. Chłopak doprowadzał ją do szału. Zachowywał się dosłownie jak ubezwłasnowolniony. Niby dumnie prowadzał się po korytarzu z Jes, ale co jego wzrok napotkał Erin, wysyłał sygnały w stylu „zobacz jak mi źle, wolałbym być z Tobą”. Erin miała głęboko gdzieś czy jest mu dobrze z Jesicą czy nie. Nie mniej jednak miała już uknuty swój plan, o którym wiedział i to na razie tylko w niewielkim ułamku, nieznajomy z którym zamierzała się dziś spotkać. Zachowanie Darrena tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że nie warto zostawiać wszystkiego tak jak jest. W podświadomości zastanawiała się czy potrafiłaby mu wybaczyć. Tęskniła za nim bez dwóch zdań ale jednocześnie nie potrafiła zrozumieć jak mógł jej to zrobić. To było po prostu nie do pomyślenia. Z drugiej strony miłość nie znika w jeden dzień i gdyby bardzo się postarał… Czuła się jak idiotka. W końcu jak można kochać kogoś kto wyrządza Ci taką krzywdę?

- Hej, co robisz? – Liv zpytała zaskoczoną Erin. Dziewczyna pomyślała „ukrywam się przed Tobą”, ale nie mogła tego powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce.

- Cześć, mam dziś zły dzień, daj mi jeszcze trochę czasu. Obiecuję, niedługo wrócę do normy.

- Okej, rozumiem. Może po południu wybierzemy się na zakupy albo do kina?

- Liv, dziś nie dam rady, nie gniewaj się, muszę… muszę pomóc mamie w kilku… sprawach. – Erin czuła jak oblewa ją pot. Nie umiała kłamać bo nigdy nie musiała tego robić

- Serio? – Zapytała z niedowierzaniem Liv.

- Tak, serio – Erin starała się zabrzmieć zdecydowanie.

- Okej, nie dręczę Cię ale jak będziesz mnie potrzebowała, zadzwoń. To nic nie kosztuje, mamy do siebie darmowe minuty – Liv starała się rozładować atmosferę, która stała się lekko napięta. Erin szybko uściskała przyjaciółkę.

- Do zobaczenia Liv.

- Do zobaczenia Erin…

Było jej przykro, że okłamuje przyjaciółkę ale w tej sytuacji nie miała innego wyjścia. Mogła oszukiwać samą siebie, ale ich obu nie dałaby rady.

Erin znalazła się w kawiarni piętnaście minut przed umówionym spotkaniem. Zajęła miejsce, z którego dobrze było widać wszystkich którzy wchodzili i oczywiście wychodzili. Starała się wyglądać na spokojną ale co ktoś wchodził, umierała z podekscytowania. Oczekiwanie było potworne. Nie wiedziała kogo i czego się spodziewać. W pewnym momencie do kawiarni wszedł zupełnie zwyczajny chłopak, żaden przystojniak. Wyglądał na sympatycznego. Uśmiechnął się do niej i poszedł coś zamówić. Z jednej strony była trochę rozczarowana, że to jej „randka”, z drugiej jednak strony uznała, że przy kimś zwyczajnym będzie czuła się swobodniej i może też jemu będzie łatwiej zrozumieć jej sytuację. Chłopak złożył zamówienie i zaczął kierować się w jej stronę. Gdy już zamierzała coś powiedzieć, ten po prostu ją minął i poszedł zająć miejsce kilka stolików dalej. Erin poczuła, że się czerwieni. Pomyślała, że najwyraźniej nie przypadła mu do gustu i postanowił zrezygnować. Z zamyślenia wyrwał ją głos chłopaka.

- Cześć, mówiłem że Cię znajdę. – Erin podniosła wzrok i z niedowierzania zamrugała oczami. Przed nią stał sam Nathaniel Woods, najprzystojniejszy i jednocześnie cieszący się najgorszą opinią chłopak w szkole. Wysoki na tyle na ile trzeba, dobrze zbudowany brunet – marzenie każdej dziewczyny. Znano go nie tylko w ich szkole. Jego „sława” sięgała znacznie dalej.

- Cześć, nie wiem o czym mówisz. – Erin postanowiła udawać, że nie jest tym za kogo ją uważał ale chłopak nie zamierzał dać za wygraną.

 - Słuchaj, nie marnujmy mojego czasu. Napisałaś, że potrzebujesz przystojniaka więc jestem. Oferuję Ci pomoc więc darujmy sobie głupie gierki. – Chłopak wyglądał na znudzonego. Erin pomyślała tylko, że straszny z niego dupek i nawet zamierzała to powiedzieć i się pożegnać. Ten cały Nate pewnie mocno by się zdziwił gdyby ktoś potraktował go w taki sposób.

 - Dobra, słuchaj Erin, zmywajmy się stąd. Gapić się na mnie możesz w szkole. Teraz mamy do załatwienia ważną sprawę. Wychodzimy. – Nathaniel zaczął kierować się w stronę drzwi. Erin nie mogąc uwierzyć w to co właśnie się stało, posłusznie wstała i poszła za nim. Nie wiedziała czy to, że znał jej imię ma ją cieszyć czy wręcz przeciwnie. Jego zdecydowanie i stanowczość były czymś czego do tej pory nie znała. Zazwyczaj Darren pytał jakie ma zdanie a nie decydował za nią. Nate już na pierwszy rzut oka był inny. Wyzywająca postawa, mówiąca jestem jedyny, wspaniały i niepowtarzalny. Erin chciałaby mieć chociaż odrobinę jego pewności siebie. Tak właśnie, Nathaniel bez wątpienia był najbardziej pewną siebie osobą jaką znała. Zaczęła się zastanawiać co mogło kierować kimś takim w chwili kiedy się do niej odzywał. Na pewno nie była to chęć pomocy. Z drugiej strony czego ktoś taki jak on, mógłby chcieć w zamian od kogoś takiego jak ona. Nie miała mu nic do zaoferowania. Była na to zbyt zwyczajna.

Gdy wyszła z kawiarni Nate stał z założonymi rękoma, oparty o czarne sportowe BMW. Na jej widok zwycięsko się uśmiechnął, po czym poszedł z drugiej strony i otworzył drzwi.

 - Wsiadaj Erin, pojedziemy w spokojniejsze miejsce.

Erin chciała zaprotestować ale Nate nie był kimś komu się odmawia. Jego spojrzenie nie znosiło sprzeciwu. Wsiadła bez słowa i zapięła pas. Nie miała pojęcia dokąd jadą. Zachowywała się całkowicie irracjonalnie. Zawsze była rozsądna, tymczasem tutaj, przy nim, nie wiedziała co powiedzieć i jak się zachować. Nathaniel zajął miejsce kierowcy, włączył radio i ruszył. Po kilku minutach jazdy w milczeniu Nate zapytał:

- Co chcesz osiągnąć spotykając się ze mną?

- To Ty się ze mną spotkałeś, właściwie to ja Tobie powinnam zadać to pytanie.

 - Chodzi mi o coś innego… Jaki masz cel… Do czego Ci jestem potrzebny?

Erin już chciała powiedzieć, że do niczego ale w końcu zrozumiała o co on właściwie pyta.

- Chodzi Ci o moje ogłoszenie? – Bardziej zabrzmiało to jak twierdzenie niż pytanie.

- Tak, napisałaś „wynajmę przystojnego chłopaka, który wzbudzi zazdrość w moim byłym”. Przystojny jestem, chyba nie masz co do tego wątpliwości… ale co właściwie chciałabyś żebym zrobił?

Erin zamurowało. Jak można być tak zadufanym w sobie? „Przystojny jestem…” Co za palant?

- Słuchaj pisałam to pod wpływem emocji. Nie mam skonkretyzowanej wizji. To był chyba jednak zły pomysł. Przepraszam, że zawracałam Ci głowę. Możesz mnie tu wysadzić? – Z ust Erin popłynął monolog. Chłopak podniósł delikatnie jedną brew i popatrzył na nią z politowaniem stwierdzając:

- Skoro nie wiesz, to ja wymyślę plan.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz