Rozdział 7

16.2K 712 55
                                    

Erin szła korytarzem razem z Liv. Na razie postanowiła nic nie mówić przyjaciółce o wczorajszym spotkaniu. Liv opowiadała jej właśnie o swoich planach na tegoroczne wakacje. Jej rodzice zgodzili się by pojechała do swojej ciotki do Nowego Jorku, co było  spełnieniem jej marzeń. Wtedy Erin zobaczyła jak idzie, otoczony grupą wiernych kolegów, wyróżniający się z tłumu. Gdy się na niego patrzyło cały świat spowalniał. Nathaniel.

Liv zaniemówiła, rozejrzała się dookoła po czym zapytała z niedowierzaniem:

- Erin, czy Nathaniel Woods właśnie się do Ciebie uśmiechnął?!?

No i pięknie. Co ona właściwie ma teraz zrobić? No uśmiechnął się w rzeczy samej. Na korytarzu pełnym ludzi, on uśmiechnął się właśnie do niej. Zrobił to w taki sposób, że na chwilę przestała oddychać a serce dosłownie jej się zatrzymało. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało, po czym szybko przeniosła wzrok na jeszcze bardziej zdumioną Liv. Przyjaciółka tymczasem patrzyła na nią z ewidentnie otwartą buzią.

- Liv, zaraz Ci ślina zacznie kapać na koszulkę… - Liv czym prędzej zamknęła usta by jeszcze szybciej je otworzyć.

- Słuchaj Erin, mam wrażenie że coś przede mną ukrywasz, czy mogłabyś mi wytłumaczyć co to właściwie miało być?

- Liv, a co tutaj tłumaczyć? Coś mu się najwyraźniej pomyliło. – Erin próbowała zbagatelizować sytuację.

- Ok, jemu się pomyliło ale Ty też się uśmiechnęłaś. – Liv nie dawała za wygraną.

- Odruch, ktoś się uśmiecha do mnie, uśmiecham się do niego, Ty też tak robisz.

- Może i tak… Przysięgam, Erin Lowell, jeśli coś przede mną ukrywasz, zamorduję cię!

Jakąś godzinę po tym jak wróciła do domu dostała smsa z krótką wiadomością: „Przyjadę po Ciebie za pół godziny. Nate”. Że co? Za pół godziny? Erin wpadła w panikę, miała włosy spięte w wysoki kucyk i była ubrana w totalnie domowy strój – dresowe spodnie 3/4 i koszulkę na ramiączkach. Czym prędzej pobiegła do łazienki, wzięła szybki prysznic, poprawiła makijaż, rozpuściła włosy. Na wybór ubrania nie zostało jej już za wiele czasu. Założyła grafitowe rurki, które świetnie podkreślały jej nową figurę, do tego zapinaną na guziczki bluzeczkę z subtelnym dekoltem i oczywiście buty na koturnie. Zdążyła poprawić włosy kiedy dostała kolejną wiadomość: „Czekam na dole”. Wsunęła telefon do kieszeni jeansów i powoli zeszła na dół. Nie kazała mu na siebie długo czekać ale nie chciała też żeby wyglądało na to, że się nadmiernie nim przejmuje. Gdy zeszła na dół Nate bez słowa wysiadł z samochodu i otworzył jej drzwi od strony pasażera. Wsiadła bez słowa. Nathaniel wsiadł do samochodu i nadal nic nie mówiąc ruszył przed siebie. Po kilkunastu minutach dojechali na przedmieścia. Chłopak zaparkował i wysiadł z auta. Otworzył drzwi Erin i podał jej rękę pomagając wysiąść z auta. Miał delikatną ciepłą skórę, dlatego dotyk ten, wydał się jej szczególnie miły.

- Pomyślałem, że skoro od poniedziałku zaczynamy się spotykać, powinniśmy się czegoś o sobie dowiedzieć. – Powiedział to tak, jakby mówił „podaj mi śrubokręt”, bez żadnych emocji czy zainteresowania. Stwierdził fakt, co całkowicie ostudziło Erin. Przypomniała sobie, że przecież celem ich spotkań nie było poznawanie się nawzajem. Było to nic innego jak przysługa z jego strony. Pomoc, o którą poprosiła. Powiedziała więc nieco smutnym głosem:

- Tak, powinniśmy wiedzieć o sobie co nieco…

Chłopak nie zareagował na ton jej głosu. Zupełnie go zbagatelizował. Czego ona właściwie od niego oczekiwała. To był Nathaniel Woods, zimny, pozbawiony uczuć i cholernie przystojny.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz