Rozdział 14

13.2K 670 29
                                    

Erin otworzyła oczy, a przed nią stał Nate uśmiechnięty od ucha do i ucha i wpatrujący się prosto w Darrena i Liv. Spojrzał na zdezorientowaną dziewczynę.

- Musisz przyznać, że wyczułem moment idealnie. Twój były zaraz pęknie.

Erin spojrzała w tamtą stronę. Darren stał, mocno zaciskając pięści i dysząc jak rozjuszony byk. Liv tym czasem próbowała go uspokoić. Objęła go i próbowała odwrócić w drugą stronę. Usłyszała jak mówi do chłopaka:

- Chodźmy stąd, nie warto…

Nate popatrzył na nią zdziwiony.

- Czy ta dziewczyna, to Liv? Twoja przyjaciółka?

- Daj spokój… Moja była przyjaciółka. – Powiedziała z rezygnacją. Chłopak spojrzał na nią. Miała wrażenie jakby dostrzegła w jego oczach jakąś troskę, ale trwało to zaledwie ułamek sekundy, po którym przybrał chłodny wyraz twarzy.

- Co właściwie się stało?

- Nie chcę teraz o tym rozmawiać.

- Okej, pojedziemy do mnie i wtedy mi opowiesz.

Wsiedli do samochodu. Erin dopiero po chwili uświadomiła sobie co on właściwie powiedział.

- Słuchaj nie możemy jechać do ciebie. A Twoi rodzice? Zobaczą nas razem!

- Mieszkam sam.

- Jak to MIESZKASZ SAM?! Żartujesz sobie? Twoi rodzice się na to zgodzili?

- Erin skończ! – Powiedział twardo. – Po prostu mieszkam sam. Przestań drążyć.

Dla dziewczyny był to jakiś absurd. Kolejna dziwna kwestia związana z tym kolesiem. Było tego już trochę za dużo. Po kilku minutach dojechali na miejsce. Spodziewała się różnych rzeczy ale nie czegoś takiego… To nie był dom. To była rezydencja. Wysiedli z samochodu. Erin szła w milczeniu rozglądając się po okolicy. Weszli do domu.

- Usiądź w salonie, zaraz przyniosę coś do picia.

Erin jeszcze czegoś takiego nie widziała. Rodzice Liv mieli mnóstwo kasy i wspaniały dom ale przy tym wydawał się… skromny… Po chwili przyszedł Nate. Podał jej szklankę.

- Martini z colą. Chyba polubiłaś.

Faktycznie w odpowiednich proporcjach smakowało nieźle. Miało jeszcze jeden zbawienny wpływ. Robiła się po nim odważniejsza, a odwaga była jej teraz potrzebna.

- Pięknie tu. – Odezwała się, dalej będąc pod dużym urokiem.

- Erin, to tylko martwe mury.

Dziewczyna zamarła. Te słowa brzmiały jak wypowiedziane przez starca, zgorzkniałego starca. Co musiało się stać w życiu tego chłopaka? Dlaczego był taki trudny? Dlaczego tak ciężko było go zrozumieć?

- Martwe mury… - Powiedziała i wypiła większość swojego drinka.

- Pójdę po butelkę.

Erin usiadła na skórzanej, miękkiej kanapie. Nigdy nie rozumiała ludzkiej fascynacji tym materiałem. Po chwili Nate usiadł obok. Zrobił jej kolejną porcję.

- Więc o co chodziło? – Zapytał. Po następnej szklance Erin nabrała odwagi.

- Chodziło o Ciebie.

- O mnie? – Nate wyglądał na szczerze zdziwionego.

- Tak. Liv i Darren próbowali mnie przekonać, że nie powinnam się z tobą spotykać.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz