Erin otworzyła oczy, a przed nią stał Nate uśmiechnięty od ucha do i ucha i wpatrujący się prosto w Darrena i Liv. Spojrzał na zdezorientowaną dziewczynę.
- Musisz przyznać, że wyczułem moment idealnie. Twój były zaraz pęknie.
Erin spojrzała w tamtą stronę. Darren stał, mocno zaciskając pięści i dysząc jak rozjuszony byk. Liv tym czasem próbowała go uspokoić. Objęła go i próbowała odwrócić w drugą stronę. Usłyszała jak mówi do chłopaka:
- Chodźmy stąd, nie warto…
Nate popatrzył na nią zdziwiony.
- Czy ta dziewczyna, to Liv? Twoja przyjaciółka?
- Daj spokój… Moja była przyjaciółka. – Powiedziała z rezygnacją. Chłopak spojrzał na nią. Miała wrażenie jakby dostrzegła w jego oczach jakąś troskę, ale trwało to zaledwie ułamek sekundy, po którym przybrał chłodny wyraz twarzy.
- Co właściwie się stało?
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- Okej, pojedziemy do mnie i wtedy mi opowiesz.
Wsiedli do samochodu. Erin dopiero po chwili uświadomiła sobie co on właściwie powiedział.
- Słuchaj nie możemy jechać do ciebie. A Twoi rodzice? Zobaczą nas razem!
- Mieszkam sam.
- Jak to MIESZKASZ SAM?! Żartujesz sobie? Twoi rodzice się na to zgodzili?
- Erin skończ! – Powiedział twardo. – Po prostu mieszkam sam. Przestań drążyć.
Dla dziewczyny był to jakiś absurd. Kolejna dziwna kwestia związana z tym kolesiem. Było tego już trochę za dużo. Po kilku minutach dojechali na miejsce. Spodziewała się różnych rzeczy ale nie czegoś takiego… To nie był dom. To była rezydencja. Wysiedli z samochodu. Erin szła w milczeniu rozglądając się po okolicy. Weszli do domu.
- Usiądź w salonie, zaraz przyniosę coś do picia.
Erin jeszcze czegoś takiego nie widziała. Rodzice Liv mieli mnóstwo kasy i wspaniały dom ale przy tym wydawał się… skromny… Po chwili przyszedł Nate. Podał jej szklankę.
- Martini z colą. Chyba polubiłaś.
Faktycznie w odpowiednich proporcjach smakowało nieźle. Miało jeszcze jeden zbawienny wpływ. Robiła się po nim odważniejsza, a odwaga była jej teraz potrzebna.
- Pięknie tu. – Odezwała się, dalej będąc pod dużym urokiem.
- Erin, to tylko martwe mury.
Dziewczyna zamarła. Te słowa brzmiały jak wypowiedziane przez starca, zgorzkniałego starca. Co musiało się stać w życiu tego chłopaka? Dlaczego był taki trudny? Dlaczego tak ciężko było go zrozumieć?
- Martwe mury… - Powiedziała i wypiła większość swojego drinka.
- Pójdę po butelkę.
Erin usiadła na skórzanej, miękkiej kanapie. Nigdy nie rozumiała ludzkiej fascynacji tym materiałem. Po chwili Nate usiadł obok. Zrobił jej kolejną porcję.
- Więc o co chodziło? – Zapytał. Po następnej szklance Erin nabrała odwagi.
- Chodziło o Ciebie.
- O mnie? – Nate wyglądał na szczerze zdziwionego.
- Tak. Liv i Darren próbowali mnie przekonać, że nie powinnam się z tobą spotykać.
CZYTASZ
To jeszcze nie koniec...
Romance„Wynajmę przystojnego chłopaka, który wzbudzi zazdrość w moim byłym. Szczegóły i rozliczenie do uzgodnienia na priv". Enter i post dodany. Co może wyniknąć ze znajomości nawiązanej w ten sposób? Do czego może posunąć się Erin, najlepsza uczennica w...