Rozdział 13

13.9K 744 28
                                    

Erin wstała w całkiem niezłym nastoju, szybko się wyszykowała do wyjścia. Zeszła na dół gdy tylko Nate podjechać.

- Cześć Misiaczku. – Powiedziała z uśmiechem. Spodziewała się zobaczyć na jego twarzy wyraz zaskoczenia, ale mina jaką zrobił przyprawiła ją o nagły atak śmiechu. Chłopak był jednocześnie zszokowany i przerażony. Nie sądziła, że tak łatwo go przestraszyć. Czym dłużej na niego patrzyła tym bardziej zanosiła się od śmiechu.

- Przepraszam – wydukała – nie mogłam się powstrzymać – mówiła rozbawiona – twoja mina była bezcenna.

- Przez chwilę faktycznie się przeraziłem, że do reszty postradałaś rozum. – Powiedział już wyraźnie rozluźniony. Erin miała nawet wrażenie, że dostrzega na jego twarzy skrupulatnie skrywany uśmiech. Gdy chłopak szedł otworzyć jej drzwi, nie wytrzymała:

- Nate, błagam, przestań już mi otwierać te cholerne drzwi! Gdzie ja potem znajdę chłopaka z takim samochodem i jeszcze z takimi manierami? – Powiedziała celowo robiąc minę nadąsanej 4-latki. Tym razem Nate faktycznie się uśmiechnął.

- Sam nie wiem co mogłoby być trudniejsze. – Podsumował z rozbawieniem. Wsiedli do samochodu. Podróż do szkoły minęła w mgnieniu oka. Gdy dojeżdżali na miejsce Nate powiedział jej, że ma dziś coś do załatwienia i przyjedzie po nią po zajęciach. Oznajmił, bo znowu nie można tego było nazwać pytaniem, że spędzą razem popołudnie. Pożegnali się i Erin wysiadła. Cała sytuacja nadal budziła duże zainteresowanie wśród innych. Ludzie się jej przyglądali, miała nawet wrażenie, że o nie mówią. Niestety nie była w stanie dosłyszeć o czym faktycznie rozmawiają. Coraz więcej nieznajomych się z nią witało, do czego już nawet zdążyła się przyzwyczaić.

- No, no Erin, kto by pomyślał, że interesują cię tacy faceci… - Nie był to nikt inny jak Jesica, otoczona grupą swoich wiernych poddanych.

- Interesują mnie faceci, z którymi nie spałaś, a że w całej szkole jedynym takim jest właśnie Nate, to chyba nie powinno cię to dziwić. – Odpowiedziała dziewczyna pewnym siebie głosem. Stadko służących, wpatrywało się w Jesicę jak w królową, czekając na jej ruch. Erin natomiast nie mogła oprzeć się wrażeniu, że w głowie Jes, jakieś dwie szare komórki przemierzają ciemne puste przestrzenie próbując się odnaleźć. Na pomoc swojej pani, ruszyła dziewczyna stojąca po lewej, której imienia Erin nie znała:

- Czy ta wywłoka właśnie nazwała cię dziwką?

Jesica posłała dziewczynie lodowate spojrzenie. Erin wykorzystała okazję:

- Ja nikogo nie nazwałam dziwką, za to myślę Jes, że powinnaś poważnie porozmawiać ze swoją przyjaciółką, bo chyba nie ma o tobie najlepszego zdania. Załatwcie to między sobą. – Mówiąc to spojrzała na przedmówczynię, na której twarzy malował się strach. Uśmiechnęła się do niej słodko i odeszła. Niestety nie był to koniec niespodzianek. Kilka godzin później okazało się, że ostatnie zajęcia odwołano z powodu nieobecności nauczycielki.

- Odwieźć cię do domu? – Zaproponowała Liv. Akurat te zajęcia miały mieć razem. Mimo, że Erin zaczęła traktować ją z lekkim dystansem, postanowiła dać jej kolejną szansę i nie przekreślać ich przyjaźni.

- Czekam na Nate’a, umówiliśmy się, że przyjedzie po mnie po zajęciach, ale jak nie masz nic ciekawszego w planach, możemy posiedzieć na boisku i pogadać. – Uśmiechnęła się ciepło do Oliwii.

- Okej, chodźmy, też mam ci coś do opowiedzenia.

Roześmiany wyszły z budynku i usiadły na murku przed boiskiem. Było naprawdę miło. Liv zaczęła opowiadać:

- Pamiętasz Marca? Tego przystojniaka z naszej drużyny piłkarskiej? Wczoraj po zajęciach podszedł do mnie i zapytał, czy mam już partnera na bal, wyobrażasz to sobie? – Liv cieszyła się jak małe dziecko na widok lizaka.

- Zaprosił cię?

- Jeszcze nie, ale umówiliśmy się na piątek. Liczę na to, że zaprosi mnie po randce – piszczała zachwycona. Liv nie była brzydka, ale nie była też pięknością. Dużo nadrabiała świetnymi ciuchami, modną fryzurą i perfekcyjnym makijażem. Miała natomiast trudno charakter o czym Erin zdążyła się już wielokrotnie przekonać. Gdy tylko coś nie szło po jej myśli lub miała inne zdanie sytuacja robiła się napięta. Miała zmienne nastroje, w jednej chwili była cała w euforii a w drugiej wpadała w histerię. Kiedyś Erin zastanawiała się nawet, czy jej przyjaciółka nie jest przypadkiem dwubiegunowa, ale nie miała odwagi by jej o to zapytać.

- To trzymam kciuki, mam nadzieję że tak będzie, a jeśli nie, to daj mu czas. Może po prostu chcieć cię lepiej poznać zanim cię zaprosi. Na pewno to jednak zrobi.

- A jak z tobą i Nate’em, rozmawialiście już o balu? Zamierzacie iść razem?

- Wiesz do balu jeszcze dużo czasu, jeszcze różnie może być ale jeśli nic się nie zmieni, to tak, pójdziemy razem.

Uśmiechnęły się do siebie. Erin mijała cała złość na przyjaciółkę. W końcu mogły normalnie porozmawiać.

- Wyobraź sobie to! My i dwaj najprzystojniejsi faceci w szkole!

- Na pierwszym roku nikt by w to nie uwierzył!

Wybuchły śmiechem w tym samym momencie. To była szczera prawda, nawet one same by w to nie uwierzyły. Chwilę później pojawił się nieproszony gość. Darren.

- Erin, twojego chłopca często nie ma w szkole… Nie zastanawiasz się co wtedy robi? – Chłopak nie krył sarkazmu.

- Dopóki nie bzyka Jesici, niech robi co chce. – Obojętnie odparła Erin. Nie miała ochoty na tą rozmowę.

- No właśnie… - Erin już myślała, że Liv stanie po jej stronie – to chyba muszą być jakieś WAŻNE sprawy, skoro tak często opuszcza zajęcia. – Powiedziała z naciskiem na „ważne”.

- To mi się zaczyna układać w jedną całość, jeździ niezłym samochodem, często znika, nikt nic o nim nie wie. Do tego jeszcze ta sukienka…

Erin spojrzała na Liv, która właśnie patrzyła na Darrena wzrokiem pełnym wyrzutu. Zignorowała to jednak. Była ciekawa w jakim kierunku się to potoczy dlatego nie przerywała.

- On na pewno jest dealerem…

Teraz Erin nie wytrzymała:

- Daj spokój, on nawet nie pije alkoholu…

- A Ty myślisz, że żeby dealować od razu trzeba być ćpunem i alkoholikiem? – Teraz to była Liv. – Można ich podzielić na dwie grupy, jedni sprzedają, żeby kupić towar dla siebie, drudzy sprzedają ale za nic nie tykają tego gówna. Ci są gorsi, bardziej bezwzględni! – krzyczała.

-Mam dość słuchania tych bzdur! – Erin faktycznie była na skraju wytrzymałości. Był to poważny zarzut i nad tym nie mogłaby przejść do porządku dziennego. Kilka lat temu kuzyn Erin przedawkował. Nie udało się go uratować. Jej ciocia już nigdy się po tym nie pozbierała. Zarówno Darren jak i Liv, doskonale znali tą historię i wiedzieli, że nie było dla niej większego śmiecia niż dealer… Kim on by nie był. Łzy zaczęły napływać jej do oczu, czuła że zaczyna ją dławić szloch.

- To śmieć Erin! – Twardo powiedział Darren. To ją otrzeźwiło. Oni przecież doskonale znali tą historię…

W tej samej chwili na parking wjechało czarne BMW. Dziewczyna zeskoczyła z murka zupełnie ignorując Darrena i Liv. Zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę Nate’a. Chłopak wysiadł z samochodu. Po woli zaczął iść w jej kierunku. Gdy była już zaledwie o krok od niego, zmrużyła oczy, uniosła do góry lewą brew i tajemniczo się do niego uśmiechnęła.

- Zamknij oczy Erin… - Powiedział cicho. Wykonała polecenie bez najmniejszego nawet wahania. Najpierw poczuła delikatne ciepło, potem jego dłoń wplatającą się w jej włosy a po chwili najsubtelniejszy a zarazem najbardziej namiętny pocałunek jaki mogła sobie wyobrazić.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz