Rozdział 44

9.5K 539 114
                                    

Kolejne dni upływały spokojnie. Zgodnie z przewidywaniami Ana nie przyszła ani nie zadzwoniła. Erin kilka razy rozważała czy nie poruszyć tego tematu z Kate ale po namyśle uznała, iż jest to zbyt duża ingerencja w prywatność Any. Ciężko było z czystym sumieniem ocenić, co z tego o czym dziewczyna mówiła było prawdą a Erin była daleka od wydawania w tej sprawie osądów. Życie potrafiło pisać różne scenariusze, ludzie przeżywali różne tragedie i mieli swoje problemy, z którymi musieli sobie w ten czy inny sposób poradzić. Mimo wyrzutów sumienia, Erin dała się w końcu przekonać Nate'owi, że nie jest to ich zmartwienie i po jakimś czasie faktycznie przestała zaprzątać sobie głowę sprawami dotyczącymi byłej dziewczyny jej chłopaka.

Semestr trwał już od jakiegoś czasu, dlatego dziewczyna coraz bardziej musiała się skupić na nauce. Rzadziej widywała się z Nathanielem, za co coraz więcej czasu spędzała z Catherine, którą zaczęła powoli wprowadzać we wszystkie znane sobie tajniki podbijania męskich serc.

- Czyli wychodzi na to, że powinnam być wredna i obojętna?!

Erin nie mogła powstrzymać śmiechu.

- Mniej więcej... Faceci lubią zdobywać. Lubią czuć, że musieli się postarać. Wyjątkowa dziewczyna, w ich rozumowaniu, wymaga wyjątkowego podejścia. Więc jak chłopak ma zdobyć dziewczynę, która sama podaje mu się na tacy?

- To bez sensu - parsknęła Kate - będę kochać jakiegoś chłopaka i mam udawać, że mi na nim nie zależy?

- Kate, oczywiście że nie... - Erin powoli traciła cierpliwość. w tej dziedzinie, Catherine była wyjątkowo opornym uczniem. Nie mniej jednak na uczelni ignorowała Kris'a, udając że go nie zauważyła lub prowadząc obszerne dyskusje z jego kolegami a jemu tylko zdawkowo odpowiadając na pytania. Chłopak coraz częściej się jej przyglądał i odzywał się do niej przy każdej możliwej okazji. Erin nie miała wątpliwości, że jej plan zaczyna przynosić rezultaty.

Był już późny wieczór a Nate nie wysłał nawet jednej wiadomości. Zazwyczaj dzwonił lub pisał. Dziewczyna postanowiła niczego nie doszukiwać się w tym braku kontaktu i sama wysłała krótką wiadomość:

"Jestem już w domu, dobranoc :*"

Poczekała jakiś czas, ale wiadomość zwrotna do niej nie dotarła. Uznała, że Nate śpi albo jest zajęty i zapewne odezwie się jak tylko będzie mógł. Chwilę później sama położyła się do łóżka. Myślała o tym, że może niepotrzebnie tak się wzbrania przed wspólnym zamieszkaniem. Widywali się zazwyczaj w weekendy. Czasami udawało się im spotkać również w tygodniu, ale to zdarzało się naprawdę rzadko. Gdyby razem mieszkali, widzieliby się codziennie. Nie zawsze mieliby dla siebie czas ale byliby obok, mogliby na chwilę się przytulić, zamienić kilka słów i wrócić do swoich obowiązków...

Pierwszą rzeczą jaką zrobiła, gdy rano otworzyła oczy, było spojrzenie na telefon. Niestety Nate nie odezwał się ani wieczorem ani rano. Wysłała kolejną wiadomość:

"Martwię się i tęsknie..."

Przyszykowała się do wyjścia, po czym kolejny raz spojrzała na telefon. Nadal nic.

Kate czekała już na nią na podjeździe. Wsiadły do auta i pojechały na zajęcia. Gdy były już na miejscu, Erin jeszcze raz sprawdziła czy nie dotarła do niej żadna wiadomość, po czym wybrała numer chłopaka. Po piątym sygnale się rozłączyła. To było zupełnie nie w jego stylu. Erin miała coraz gorsze przeczucia. Pomyślała, że oboje wyczerpali już swój limit pecha więc raczej nie mogło się stać nic złego. Niestety ta myśl nie uspokoiła jej na długo.

Nie była w stanie skupić się na słowach profesora Logana. Ciągle spoglądała na wyświetlacz swojego telefonu i gdy pojawił się na nim nieznajomy numer, szybko wybiegła z sali wykładowej i odebrała.

- Erin, to ja Nate, proszę nie rozłączaj się i słuchaj.

Dziewczyna poczuła nieopisaną ulgę słysząc jego głos, jednak coś było nie w porządku.

- Co się stało? - zapytała spokojnie.

- Ufasz mi? - zapytał niepewnie.

Dziewczyna chwilę się zawahała.

- Erin.. - usłyszała błagalny głos chłopaka.

- Tak, Nate. Ufam Ci.

- Jestem w więzieniu - wydusił z siebie chłopak. Dziewczyna czuła jak uginają się pod nią nogi. Usiadła na ławce i w napięciu słuchała dalej.

- Zostałem oskarżony o gwałt. Jak się pewnie domyślasz chodzi o Anę.

- To chyba jakiś żart! Nie można przeprowadzić jakichś testów? - szybko wtrąciła Erin.

- Problem w tym, że ona zniknęła. Zostawiła swoim rodziców list, w którym napisała, że zmusiłem ją tego a teraz jest w ciąży. Na koniec napisała, że się boi i jeśli coś jej się stanie, to ja będę za to odpowiedzialny. Jej rodzice od kilku dni nie mieli od niej żadnych wiadomości dlatego zdecydowali się zgłosić sprawę policji. Zatrzymali mnie wczoraj w drodze na uczelnię.

- Masz adwokata? - zapytała rzeczowo.

- Dopiero dziś pozwolili wykonać mi mój przysłowiowy "jeden telefon".

- I dzwonisz do mnie?!

- Tak - chłopak zawahał się przez chwilę. - Erin, nie miałem z tym nic wspólnego. Wierzysz mi?

Erin czuła się jak w jakimś chorym filmie. Wszystko co działo się między nimi, od samego początku było nieprawdopodobne. Ich pierwsze spotkanie i pożądanie, które czuła niemal od początku. Wypadek, bal a potem ich związek a teraz to. Było tego za dużo. Dlaczego nie mogło być normalnie? Nie mogli się poznać w jakichś zwyczajnych okolicznościach? Nie mogli się po prostu w sobie zakochać? Nate nie mógł być zwykłym chłopakiem bez tego całego bagażu ciężkich doświadczeń? Nie mógł... Bo wtedy nigdy by go nie pokochała.

- Wierzę Ci Nate... - wyszeptała. - Jak mogę Ci pomóc?

Usłyszała jak chłopak odetchnął.

- Musisz powiedzieć to wszystko mojej babci. Nie dzwoń do niej tylko pojedź. Ona jest już starsza, ma słabe serce więc wolałbym żebyś zrobiła to delikatnie i proszę... jeśli mi wierzysz, przekonaj ją że to wszystko nie jest prawda. Ona zna mnie dłużej niż Ty, dlatego jest przekonana, że można się po mnie spodziewać wielu rzeczy. Również tych złych.

- Zaraz do niej pojadę. Gdzie jesteś?

- Muszę kończyć - powiedział.

- Ale gdzie jesteś?

Połączenie zostało przerwane. Najwyraźniej skończył się czas na rozmowę. Erin nie mogła w to wszystko uwierzyć. Co Ana chciała osiągnąć takim postępowaniem? Co się z nią stało? Gdzie jej szukać?

Niewiele się zastanawiając dziewczyna wsiadła w samochód i ruszyła w stronę domu Pani Grand. Serce pękało jej na samą myśl, że będzie musiała opowiedzieć jej tą całą historię. Nathaniel był jej bardzo bliski. Był jej jedynym, ukochanym wnukiem.

- Ana Ty wyrachowana suko! - wrzasnęła sama do siebie.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz