Rozdział 11

14.2K 656 14
                                    

Czas leciał nieubłaganie. Nie wiadomo kiedy zrobiło się bardzo późno.

- Chodź Erin, odwiozę Cię do domu. – Powiedział krótko. Erin nic nie odpowiedziała. Poszła za nim posłusznie do samochodu. Jechali w milczeniu. Gdy dotarli na miejsce Erin spojrzała na chłopaka i powiedziała:

- Dziękuję za miły wieczór.

Nate wyraźnie się spiął na te słowa. Popatrzył na nią bardzo uważnie.

- Pamiętaj, że to wszystko co jest między nami tak naprawdę nic nie znaczy. Jeśli inni mają uwierzyć, że jesteśmy razem po prostu musimy się wczuć w rolę, nic ponadto. – Powiedział oschłym tonem. Erin poczuła się jak kretynka. Odpowiedziała jednak:

- Dokładnie to robię. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, nie jesteś w moim typie. Wiem, że twoje ego nawet takiej myśli nie dopuszcza ale musisz się z tym pogodzić. – Doskonale udało jej się splagiatować jego znudzony ton głosu. Nate popatrzył na nią rozbawiony.

- Zobaczymy się w poniedziałek. Przyjadę po ciebie rano. W weekend nie mam czasu. – Powiedział, po czym wysiadł z samochodu by otworzyć jej drzwi. Odprowadził ją pod dom. Powiedzieli sobie „cześć” i każde poszło w swoją stronę. Gdy Erin weszła do domu Nate odjechał.  Dziewczyna poszła do swojego pokoju. Była zdziwiona, że jej rodzice już śpią. Dlaczego na nią nie czekają? Nie dość, że do tej pory nie zgadzali się na powrót o tej godzinie, to jeszcze zawsze, któreś z nich na nią czekało. Może pogodzili się w końcu z tym, że nie jest już dzieckiem. Zmyła makijaż, przebrała się w piżamę i położyła do łóżka. Analizowała dzisiejszy wieczór. Wyszło naprawdę dobrze. Była pewna, że ludzie, którzy patrzyli na nich z boku mogli spokojnie uznać ich za parę. W szkole też raczej wszystkich szybko do tego przekonają. Pierwszy raz w życiu Erin nie mogła doczekać się poniedziałku.

Ledwo zdążyła zasnąć, obudził ją dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzała na wyświetlacz, to była Liv. Niechętnie odebrała telefon.

- Erin, będę u Ciebie za 15 minut! Jadę! – Powiedziała Liv i się rozłączyła. Erin zamknęła oczy. „Tylko tego mi brakowało” – pomyślała. Dochodziła 10:00 więc wcale nie było już tak wcześnie ale to wcale nie znaczyło, że nie miała ochoty jeszcze chwilę pospać. Zwlekła się z łóżka, ogarnęła się nieco i równo po 15 minutach usłyszała dzwonek do drzwi. Mama Erin wpuściła Liv na górę Dziewczyna pokonała schody w kilka sekund i już była na górze. Rozsiadła się wygodnie, nawet się z nią nie witając:

- Opowiadaj, jak było? – Liv nie potrafiła ukryć entuzjazmu.

- Jeszcze dwa temu byłaś gotowa zakazać mi tej znajomości a teraz pytasz jak było?

- Daj spokój, przeprosiłam cię już za to. Nie każ mi dłużej czekać tylko opowiedz jak było. – Poprosiła niecierpliwie Liv. Erin uśmiechnęła się od ucha do ucha i wczuła się w swoją rolę.

- Było fantastycznie. Przyjechał punktualnie, zabrał mnie w bardzo przytulne miejsce, niestety nie zarejestrowałam co to za knajpa. Była podzielona na dwa poziomy. Na jednym były stoliki i takie jakby małe loże, na drugim parkiet. Zamówiliśmy drinki, chwilę porozmawialiśmy i poszliśmy tańczyć. W zasadzie tak spędziliśmy resztę wieczoru. – Erin była zadowolona ze swojego streszczenia wczorajszego wieczoru.

- A o czym rozmawialiście?

- O wszystkim i o niczym. Przyznaję, że Nate nie jest zbyt rozmowny… Jakby ci to powiedzieć, rozumiemy się bez słów. – Po części była to prawda więc uśmiechnęła się do przyjaciółki.

- A jaki on jest? Jest romantyczny czy raczej to faktycznie typ macho? – Liv najwyraźniej zamierzała zapytać o wszystko.

- Jest połączeniem jednego i drugiego. Przywiózł mi piękną sukienkę, zabrał w przytulne miejsce, odwiózł do domu i odprowadził pod drzwi. Ale nie ma co ukrywać, jest też niesamowicie męski. – W tym też było sporo prawdy, bo faktycznie tak było. Nie mogła do tego dodać tylko jednego – że Nate jest również świetnym aktorem.

- Naprawdę przywiózł ci sukienkę? Pokaż! Proszę! – Liv osiągnęła szczyt ekscytacji. Erin nie kazała jej dłużej prosić, wyjęła z szafy swoją nową sukienkę. Liv zaniemówiła. Oglądała ją jak dzieło sztuki.

- Ty nie wiesz co to za sukienka, prawda? – Dziewczyna zapytała jakby odkryła jakiś mroczny sekret.

- Po materiale i wykończeniu wnioskuję, że nie była tania. – Erin odpowiedziała lekko zamyślona.

- To sukienka z najnowszej kolekcji Coco Chanel, myślę że mogła kosztować więcej niż samochód twojej mamy. – Powiedziała bez zastanowienia Liv.

- Nie wiem czy chciałaś podkreślić, że moja mama jeździ rzęchem, czy uzmysłowić mi jaka ta sukienka faktycznie była droga, ale do czego zmierzasz? – Erin zaczynała się denerwować. Faktycznie, jej rodzina nie należała do najbogatszych ale jej mama nie jeździła swoim autem dlatego, że nie było jej stać na lepsze, tylko dlatego, że nie umiała jeździć innymi. Tym się nauczyła i tylko tym jeździła i nikt nie mógł jej przekonać żeby chociaż spróbowała. Inna kwestia to chociażby to, że Erin swojego auta nadal nie miała, za to Liv jeździła samochodem przynajmniej dwa razy droższym, niż to którym jeździł tata Erin. Pochodziły z nieco innych światów ale zawsze obie nawzajem się rozumiały. Słowa Liv sprawiły, że Erin zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno jej przyjaciółka nie uważa się za lepszą od niej.

- Nie miałam nic złego na myśli. Chciałam ją tylko porównać do czegoś nieco bardziej wartościowego, nie tak łatwo osiągalnego, auto twojej mamy pierwsze przyszło mi na myśl. Nie w tym rzecz… Erin, skąd ten chłopak wziął na nią pieniądze? Nie zastanawia cię to?

Erin nie chciała się nad tym zastanawiać. Za trzy miesiące jej związek i znajomość z tym chłopakiem się skończy. Jakie to ma znaczenie czy ją kupił czy ukradł? Niestety, nie mogła o tym powiedzieć Liv, więc nie powiedziała nic. Patrzyła tylko na dziewczynę nie kryjąc swojego niezadowolenia. Liv postanowiła kontynuować:

- A co na to wszystko twoi rodzice, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że tak po prostu pozwolili ci wyjść z NIM? – Liv już prawie wpadła w histerię.

- Wyobraź sobie, nie mieli nic przeciwko, pozwolili mi nawet wrócić później niż zwykle. – Powiedziała to nie kryjąc satysfakcji z wypowiadanych słów. W myślach była dumna ze swoich rodziców. Nie ocenili Nate’a po pozorach. Nie skreślili go na wstępie jak wszyscy inni. Wtedy też przypomniały jej się zaszyfrowane słowa nauczycielki: „nie zawsze to co mówią wszyscy dookoła musi być prawdą”. Nagle nabrały dla niej pewnego znaczenia. Nie wiedziała czy te słowa faktycznie miały jakikolwiek związek z Nate’em ale kurczowo się tej myśli uczepiła. Postanowiła, że za wszelką cenę dowie się o nim prawdy ale przede wszystkim nie będzie go osądzać na podstawie plotek. Gdy Liv zamierzała znowu coś powiedzieć, przerwała jej:

- Liv, wyjaśniłyśmy sobie ostatnio tą kwestię. Skończ z osądami na podstawie plotek. Nic o nim nie wiesz a mi nie podoba się to, że wciąż obrażasz MOJEGO CHŁOPAKA. – Erin mówiła to z takim przekonaniem, że niemal przekonała samą siebie. Natomiast Liv wytrzeszczyła tylko oczy. Wyglądała jakby co najmniej ktoś jej właśnie powiedział, że Ziemia jest płaska i znajduje się w centrum Układu Słonecznego. Erin zrezygnowana pokręciła głową. Nie miała już siły ciągnąć tej dyskusji. Nie znała Nate’a, nic o nim nie wiedziała, ale to jaki okazał się w stosunku do niej, do tej pory sprawiło, że czuła iż przynajmniej tyle jest mu winna i tyle mogła a przede wszystkim chciała dla niego zrobić. Nie oceniać go.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz