Rozdział 39

6.1K 428 6
                                    

Erin powoli otworzyła oczy. W pierwszej chwili była kompletnie zdezorientowana. Nie miała pojęcie gdzie jest i co się stało. Leżała na ławce a nad nią stała nieznajoma dziewczyna z zatroskaną miną.

- No nareszcie - powiedziała, widząc jak Erin odzyskuje przytomność. - Zadzwoniłam po ambulans. Niebawem powinien tu być.

- Dziękuję ale nic mi nie jest. Chyba możesz go odwołać - powiedziała z lekkim zażenowaniem. Nie chciała robić w okół siebie zamieszania.

- Nic Ci nie jest? To raczej nie jest normalne, że nagle padasz jak długa. mało przez Ciebie nie wjechałam w latarnię!

- Sorry, gdybym wiedziała, że tak Cię to zdekoncentruje, wybrałabym inny moment - odpowiedziała sarkastycznie.

- Daj spokój, dobrze wiesz o co mi chodzi.

- Tak, wiem. Przepraszam. Dziękuję za pomoc ale nie naprawdę będę Ci wdzięczna jeśli odwołasz pogotowie. Przechodzę ciężkie chwile i to omdlenie to był tego skutek - Erin odpowiedziała łagodniej. Nie chciała się wyżywać na dziewczynie, która okazała jej tyle empatii. Blondynka niechętnie wykręciła numer alarmowy i oznajmiła, że wszystko jest już w porządku i nie ma potrzeby aby pogotowie podjeżdżało. Podziękowała i przeprosiła. Wydawała się na prawdę sympatyczna.

- Okej, postawiłaś na swoim ale teraz ja nie odpuszczę - powiedziała stanowczo. - Gdzie mieszkasz? Odwiozę Cię do domu.

W pierwszej chwili Erin chciała zaprotestować ale po pierwsze widziała, że nawet nie ma po co zaczynać tej dyskusji a po drugie ani trochę nie miała ochoty na samotny powrót do domu, także uśmiechnęła się ciepło i powiedziała:

- Będę Ci bardzo wdzięczna za podwiezienie. Mieszkam niedaleko.

Podała dziewczynie adres i powoli poszły w stronę samochodu.

- Nazywam się Catherine. Dla przyjaciół Kate - powiedziała blondynka gdy wsiadły do samochodu.

- Ja jestem Erin i czy chcę czy nie chcę dla wszystkich jestem Erin.

Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie. Kate odpaliła silnik i ruszyła. Okazało się, że dziewczyna wprowadziła się do swojej babci dosłownie kilka dni temu i teraz była sąsiadką Erin. Były w tym samym wieku i nawet studiowały na tej samej uczelni. Jak się okazało miały razem część wykładów. Dla Erin była to naprawdę cudowna wiadomość. Brakowało jej przyjaciółki i czuła, że Catherine myśli podobnie. Mimo, że znały się zaledwie od kilkunastu minut całkiem miło im się ze sobą rozmawiało.

- Może chciałabyś wejść do mnie na kawę albo na sok? - zaproponowała. Kate przyjęła zaproszenie. Były już niemal pod domem gdy Erin dostrzegła samochód Nathaniela oraz jego samego.

- Czy to przypadkiem nie Nathaniel Woods? - zapytała Kate.

- Tak, znasz go? - Erin wydało się to bardzo dziwne. Dziewczyna dopiero co się tutaj wprowadziła a już znała jej chłopaka. Poprawka, jej byłego chłopaka.

- Spotykał się kiedyś z moją kuzynką.

- Błagam, tylko mi nie mów, że ta kuzynka ma na imię Ana.

- Tak, dokładnie. Znacie się? - Kate uśmiechnęła się nie mając pojęcia, że Erin ani trochę nie cieszy się z tej wiadomości.

- To bardzo długa historia, ale raczej nie jesteśmy i nie zostaniemy przyjaciółkami.

Kate wyglądała na coraz bardziej rozbawioną, co zaczynało powodować u Erin lekką irytację. Ten dzień był zdecydowanie do bani, od początku do końca. Dziewczyna zreflektowała się i nie czekając aż jej nowa koleżanka wybuchnie, podsumowała:

- Doskonale Cię rozumiem. Bardzo ciężko ją lubić.

Po tych słowach Erin zrozumiała co tak bawiło Kate. Najwyraźniej, one też nie były przyjaciółkami.

- Nate czeka na mnie - powiedziała Erin, gdy podjechały pod jej dom.

- Podam Ci swój numer telefonu. Wydaje mi się, że macie do pogadania. Zadzwoń jeśli będziesz miała ochotę.

Erin wyjęła z torebki swój telefon i dopiero zobaczyła całą masę nieodebranych połączeń i nieodczytanych wiadomości. Nie miała teraz czasu ich przeglądać. Zapisała numer Kate, obiecała że zadzwoni, podziękowała za podwiezienie i wysiadła. Nadal czuła, że nie jest gotowa na konfrontację z Nathanielem ale najwidoczniej nie jej było o tym decydować. Chłopak zauważył Kate i przywitał się z nią skinieniem głowy. Wyglądał na zdziwionego faktem, iż Erin wysiadła właśnie z jej samochodu.

- Znacie się? - zapytał.

- Czy coś Cię niepokoi? - dziewczyna zapytała nie kryjąc sarkazmu.

- Nie, po prostu nie wiedziałem, że znasz Catherine. Nie przyjeżdża tutaj zbyt często.

- Właściwie... to ona tu mieszka.

- Właściwie to nie ma znaczenia. Nie przyjechałem tutaj rozmawiać o Kate.

- Nie mam pojęcia po co w ogóle tutaj przyjechałeś - prychnęła ze złością.

- Erin, daj już spokój. Ja naprawdę nie wiem co Cię ugryzło. Nie mam... - Erin nie dała mu dokończyć zdania.

- Co mnie ugryzło?! - wykrzyczała. - Czy Ty udajesz głupiego, czy naprawdę jesteś kretynem?

Nate, o ile to było możliwe spoważniał jeszcze bardziej. Zmrużył oczy i niemal wysyczał przez zaciśnięte zęby:

- Mógłbym Cię zapytać o to samo. Wytonuj.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić!

- To uważaj na słowa. Ja Cię nie obrażam bez powodu.

- Ja Ciebie również nie obrażam BEZ POWODU - podkreśliła ostatnie słowa.

- Długo będziemy się w to bawić? - zapytał wyraźnie poirytowany. - Czy może usiądziemy i porozmawiamy jak dorośli ludzie, którymi chyba oboje jesteśmy?

Erin przez chwilę nie odpowiadała. Właściwie co miała do stracenia? Śmiało może mu przecież powiedzieć w czym problem. W tej chwili miała gdzieś co Nate sobie o niej pomyśli. Ale miała dość sytuacji, w której ktoś pluł jej w twarz i próbował wmówić, że pada deszcz...

- Dobra, pogadajmy. Ale nie tutaj.

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz