Rozdział 21

12.5K 676 52
                                    

To był ostatni weekend przed tygodniem pełnym egzaminów. Było ich w sumie pięć, trzy pisemne i dwa ustne. Erin czuła, że jest dobrze przygotowana. Sobotę i niedzielę zamierzała spędzić na wyluzowaniu się i odpoczynku. Wzięła prysznic, ubrała się w luźny domowy strój i włączyła „Pamiętniki Wampirów”. Nie rozumiała jak Elena w ogóle może patrzeć w stronę Stefana. Dla niej wybór był oczywisty. Stawiałaby na Damon’a . Jej drugą, jak nie pierwszą serialową miłością był Chuck Bass z „Plotkary”. W jakimś stopniu przypominał jej Nate’a. Silny męski charakter, w połączeniu ze skrywaną tajemnicą ale i lekceważącym podejściem do wszystkich i wszystkiego. Nic nie liczyło się dla niego, dopóki jego sercem nie zawładnęła Blair. Może Nathaniel, też potrzebował swojej Blair?

Ledwo zaczęła oglądać zadzwonił telefon. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrała pewna, że w sobotę o tej porze może dzwonić tylko Liv.

- Olivio Kane, czy ty nie masz litości? – powiedziała udając oburzenie.

- Witaj Erin…

Dziewczyna zamarła słysząc jego głos.

- Cześć Nate…

- Do balu został tylko tydzień, masz już sukienkę?

- O cholera! Zupełnie zapomniałam o sukience! Może założę tą do ciebie? – Miała wrażenie, że Nate się uśmiecha. – W zasadzie nikt mnie w niej nie widział.

- Szukałem czegoś dla siebie i trafiłem na sukienkę, która idealnie będzie pasowała do mojego ubioru. Będę u ciebie za 10 minut.

Rozłączył się. No świetnie, nie zdążyła zaprotestować ani… no po prostu nic nie zdążyła. Cały Nate. Pobiegła przebrać się w coś bardziej odpowiedniego na zakupy, wzięła pieniądze które miała przygotowane na sukienkę. Chłopak był punktualnie. W milczeniu dojechali do sklepu. Oczywiście było tak jak Erin się obawiała. Nie musiała nawet patrzeć na ceny, żeby wiedzieć że nie stać ją na ani jedną sukienkę z tego miejsca.

- Zobacz, to garnitur, który wybrałem. A to twoja sukienka – powiedział chłodno, bez emocji, jakby pokazywał jej marchewkę. Nie miała pojęcia skąd u niej właśnie takie skojarzenie.

- Jest piękna ale obawiam się, że poza moim zasięgiem.

- Przymierz czy pasuje – podał jej sukienkę. Chciała zaprotestować ale wiedziała, że nie ma co dyskutować. Poszła do przymierzalni. Pasowała idealnie, podkreślała talię, uwydatniała krągłości. Była doskonała a Erin czuła się w niej piękna.

- Erin… - ponaglił ją Nate. Wyszła z przymierzalni, stanęła przed nim, obróciła się dookoła i znów stanęła.

- Okej, możesz się przebrać – powiedział. Nie żeby spodziewała się komplementów ale mógł powiedzieć cokolwiek. Zdjęła sukienkę, założyła swoje ubrania i wyszła z przymierzalni. Nate wziął od niej sukienkę i skierował się do kasy.

- Nate! Mówiłam ci chyba, że nie mogę jej kupić – powiedziała oburzona. Chłopak tylko na nią popatrzył, dając jej do zrozumienia, że nie rozumie w czym ma problem. Zapłacił za stroje i poszli do samochodu.

- Dlaczego taki jesteś?

- Dlaczego jestem jaki?

- Taki zimny, znudzony i mający wszystko w dupie!

Nate zacisnął zęby i przyspieszył.

- Widzisz?! O tym mówię! Niby znam cię już kilka miesięcy a nadal nic o tobie nie wiem, nic mi o sobie nie powiedziałeś! Dlaczego nie możesz być taki jak inni?

- Zacznijmy od tego, że właściwie o nic mnie nie pytałaś. Inna kwestia jest taka, że też mi nic o sobie nie mówiłaś.

Była to szczera prawda, Erin nie chcąc go odstraszyć i zdenerwować unikała zadawania jakichkolwiek pytań licząc, że opowie o sobie kiedy będzie na to gotowy. Faktycznie było to mega naiwne z jej strony.

- A gdybym zapytała teraz?

- Teraz, Erin został tydzień do balu a o ile dobrze pamiętam wtedy kończy się nasza znajomość więc TERAZ nie ma to już żadnego sensu – powiedział beznamiętnie.

- Dlaczego nasza znajomość musi się kończyć? Dlaczego nie możemy zostać przyjaciółmi?

- Erin… nie sądzisz chyba, że Darren’a cieszyłaby twoja przyjaźń z byłym kochankiem?

- A co do tego wszystkiego ma Darren, to on ma się cieszyć czy ja?

- To już twój wybór… - podsumował.

- No właśnie nie, ty nigdy nie dajesz mi wyboru. Sam podejmujesz wszystkie decyzje. Nie pytasz mnie o zdanie!

- Nie trzeba pytać żeby znać czyjąś odpowiedź.

Popatrzyła na niego zaskoczona. Nie miała pojęcia o czym mówi i co ma na myśli. To wszystko było ponad jej siły. Wszystkie swoje decyzje podejmowała opierając się na domysłach ale to było coś innego. Wiele też po prostu wiedziała. Wiedziała, że dla niego nic nie znaczy dlatego wybrała bezpieczniejszą opcję. Nie mogła liczyć na to by być jego przyjaciółką a co dopiero kimś więcej. Podjechali pod jej dom. Erin chciała powiedzieć coś mądrego na zakończenie całej tej pustej, nic nie wnoszącej dyskusji.

- Gdyby to zależało ode mnie nie bylibyśmy przyjaciółmi.

Ta wypowiedź miała drugie dno. Erin nie chciała być dosadna i nie chciała powiedzieć wprost. Mogła dodać jedno proste słowo „tylko”, ale nie zrobiła tego. Chciała wierzyć, że Nate się tego domyśli, że zrozumie prawdziwe znaczenie jej słów i przejrzy wreszcie na oczy. Chciała wierzyć, że tu i teraz stanie się coś co zmieni wszystko raz na zawsze. Nate spojrzał tylko na nią przez zmrużone powieki i powiedział:

- Przyjadę po Ciebie w sobotę o 18:00.

Wysiadając miała ochotę trzasnąć drzwiami. Mówienie do niego czegokolwiek było jak rzucanie grochem o ścianę a i to chyba przyniosłoby większy skutek. Wzięła sukienkę i powędrowała prosto do swojego pokoju. Chciała się wyłączyć. Nie myśleć o tym wszystkim. Nie myśleć o tym na co nie miała by wpływu. Gdy już zamierzała zająć się oglądaniem zadzwonił telefon. Tym razem był to Darren…

- Cześć Erin… Wiesz do balu został tylko tydzień, ale pomyślałem sobie, może jednak poszlibyśmy razem?

Dziewczyna pomyślała: „Na jakim świecie ty żyjesz?”, odpowiedziała natomiast:

- Cześć Darren, troszkę się spóźniłeś. Zdążyłam przyjąć już czyjeś zaproszenie.

- Nie mów mi, że idziesz na bal z tym typem spod ciemnej gwiazdy…

- Masz na myśli mojego chłopaka?

- Chłopaka? Nie wiem kim on dla ciebie jest ale nie jestem w stanie uwierzyć w to, że jesteście zwyczajną parą. Dobrze wiesz, że on nie spotyka się z dziewczynami… a wyjątek potwierdza regułę. Po co marnować czas dla kogoś takiego?

- Darren, jestem już umówiona. Kończę…

- Poczekaj Erin – poprosił – czy możesz mi obiecać jeden taniec?

- Tak, to ci mogę obiecać.

- Dziękuję – chłopak wyraźnie się ucieszył – powodzenia na egzaminach!

- I wzajemnie!

Rozłączyli się, Erin kliknęła play… Pukanie do drzwi… „Czy oni wszyscy się na mnie uwzięli?” pomyślała. Tym razem to była mama. Weszła i od razu skierowała swoje spojrzenie na sukienkę. Podeszła i zaczęła ją oglądać jak arcydzieło, którym faktycznie była. Erin obawiała się, że tym razem jej mamie się to nie spodoba, że zacznie pytać skąd bierze pieniądze na takie ubrania albo domyśli się, że to kolejny drogi „prezent” i każe jej go zwrócić. Mama tymczasem gładziła materiał dłonią i wpatrywała się w kreację z zachwytem.

- Widzę, że jemu na tobie naprawdę zależy…

O czym ta mama mówiła… Co ona w ogóle wiedziała…

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz