Rozdział 46

4.9K 234 49
                                    

Erin spojrzała na swój telefon, miała kilka wiadomości i nieodebranych połączeń do Kate, dlatego szybko do niej oddzwoniła.

- Kate, wszystko w porządku, będziemy po Ciebie za 10 minut, wtedy wszystko dokładnie Ci opowiem.

Dziewczyny pożegnały się i Erin się rozłączyła.

- Jak się czujesz? Pewnie jesteś wykończony?

- Żebyś wiedziała, nie chciałem martwić Babci, ale faktycznie dali mi w kość. Nie zmrużyłem oka nawet przez dwie minuty, mam poobijane żebra, nic nie jadłem i nie piłem od chwili zatrzymania, ale cieszę się, że już jestem z Tobą.

- Przecież oni Cię tam torturowali! Jak to masz poobijane żebra? To jest przecież karalne! - Dziewczyna nie potrafiła ukryć wzburzenia.

- No jest karalne i uwierz mi, że znając moją Babcię, zadba o to aby był to koniec kariery tego całego Brandona. Nie gadajmy już o tym, bo moja męska duma bardzo cierpi na myśl o tym jaki łomot dostałem. Trzymało mnie trzech strażników, a Brandon się śmiał, że na szczęście nauczyli go walić tak, żeby nie zostawiać śladów.

Erin spojrzała na niego oczami pełnymi współczucia. Chłopak widząc jej spojrzenie jęknął.

- Daj spokój, nie patrz tak na mnie, bo czuję się jeszcze gorzej - powiedział mało przyjaznym tonem.

- Uwierz, chciałabym żebyście spotkali się sami w ciemnej uliczce... Miesiącami by go nikt nie rozpoznawał.

Nate zaśmiał się na te słowa.

- Fakt. - Powiedział z szelmowskim uśmiechem.

Gdy podjechali pod dom Kate, ta już na nich czekała, wsiadła do samochodu cały czas coś mówiąc ale widząc Nathaniel'a zaniemówiła.

- O cholera, co Ci się stało?

- To dłuższa historia - wtrąciła Erin - Catherine, czy Ana może się znać z Darren'em Meyers'em?

Dziewczyna chwilę się zastanawiała.

- Coś mi mówi to imię... Wiesz my się z Aną w zasadzie nigdy jakoś specjalnie nie kumplowałyśmy, ale tak, już wiem... Parę miesięcy temu, jak jeszcze tutaj nie mieszkałam, obie miałyśmy nocować u Babci. Ana bardzo chciała iść na jakąś imprezę, ale Babcia powiedziała, że się zgodzi, tylko jak pójdziemy obie. Pamiętam, że Ana pół nocy spędziła z dwoma chłopakami, jeden z nich nazywał się właśnie Darren, drugi taki napakowany świński blondyn...

- Brandon?

- Tak dokładnie!

- Świński blondyn, to idealne określenie - Erin zaczęła się śmiać. Nate również się zaśmiał.

- Ok, teraz Wasza kolej. Co się właściwie dzisiaj wydarzyło? Wybiegłaś z wykładu jak poparzona.

Erin spojrzała na Nathaniel'a, który kiwnął do niej, na znak, że może opowiedzieć Kate co się stało.

- Od wczoraj nie mogłam się skontaktować z Nate'em, co raczej się nie zdarza. W trakcie zajęć zadzwonił do mnie jakiś obcy numer. To był on. Dzwonił z zakładu karnego... - Erin patrzyła jak Kate i tak już wielkie oczy, powiększają się jeszcze bardziej - Wyobraź sobie, Ana oskarżyła go o gwałt, a dokładniej zostawiła list swoim rodzicom, w którym o tym napisała, po czym dodała jak bardzo się go boi i zniknęła. Ale to jeszcze nie koniec historii...

- Bo strażnikiem, który "zaopiekował" się Nate'em był Brandon? - przerwała jej Kate.

- Dokładnie. Skąd o tym wiesz?

- Jak wracałyśmy z Aną do domu po tamtej imprezie, wspomniała, że ta znajomość może się jej za jakiś czas przydać, to ten koleś pracuje w więzieniu.

- Mówiła coś jeszcze?

- Próbuję sobie przypomnieć... Mówiła, że podoba jej się ten Darren ale rozpacza po zerwaniu z jakąś lafiryndą, która teraz spotyka się z... o cholera, ona mówiła o Was!

Erin i Nate po raz kolejny wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

- Że to niby ja jestem lafiryndą? - Erin była co najmniej urażona.

- Przepraszam - wydukała Kate - dopiero po chwili zrozumiałam, że to o Ciebie jej wtedy chodziło.

- Spokojnie, to nie na Ciebie jestem zła. Czyli wygląda na to, że cała ta akcja była zaplanowana. Kate, a masz pomysł, gdzie Ana się może ukrywać?

- W zasadzie to już się nad tym zastanawiałam i wydaje mi się, że wiem gdzie ona może być, ale to dłuższa wycieczka. Może ruszymy jutro z samego rana?

- Zgoda, będziemy po Ciebie o 7:00 - powiedziała Erin.

- Wolałbym o 8:00 - szybko dodał Nate.

- Ok, to czekam na Was o 8:00.

Kate pożegnała się i wysiadła z samochodu. Erin spojrzała na chłopaka i zaproponowała, że zawiezie go do domu.

- Pójdziesz się spokojnie wykąpać a ja w tym czasie zrobię dla nas kolację.

- To chyba najlepsza wiadomość dzisiejszego dnia, umieram z głodu.

Erin się zamyśliła. Najpierw Jesica, Darren i Liv. Teraz Ana, Darren i Brandon. Jak to możliwe, że oni się znają? I co właściwie Brandon ma do Nate'a? Ok jest kuzynem Darren'a ale to chyba za mało, żeby ryzykował swoją karierę w takiej sprawie? Może jeszcze się kiedyś dowiedzą co właściwie ich wszystkich łączy.

Dojechali pod dom. Mimo, że droga była krótka, Nate zdążył zasnąć. Erin patrzyła na jego zmęczoną twarz i czuła jak łzy napływają jej do oczu. W jej myślach pojawił się obraz Nathaniel'a trzymanego przez trzech barczystych facetów i Brandona, który wali go po brzuchu bez opamiętania, zanosząc się śmiechem. Czuła się taka bezsilna i zła. Miała nadzieję, że zarówno Ana jak i Brandon, poniosą odpowiednie konsekwencje. Zastanawiała się, jaka w tym wszystkim była rola Darren'a. Miała wrażenie, że po tym jak ją potrącił, zrozumiał pewne rzeczy. Nie zdecydowała się wtedy na wniesienie oskarżenia, pod warunkiem, że zostawi w spokoju zarówno ją, Nate'a jak i Liv. Oliwia wyjechała na studia, Darren również i ich kontakt się urwał. Z Liv wymieniały czasem grzecznościowe smsy ale nie było między nimi już takiej więzi jak dawniej i Erin szczerze wątpiła, że to się jeszcze zmieni. Mimo wszystko była niemal pewna, że jej była przyjaciółka nie ma z tą sytuacją nic wspólnego.

Spojrzała na Nate'a. Wyglądał teraz jak mały chłopiec, słodko i tak bezbronnie. Mogłaby gapić się na niego godzinami. Był tak przystojny, że nawet piętno ostatnich wydarzeń i zmęczenie, nie zmniejszyły jego uroku.

- Erin, gapisz się na mnie...

Dziewczyna się zaśmiała i złożyła na jego ustach subtelny pocałunek.

- Chodź, zrobię nam tą obiecaną kolację.

Wysiedli z auta. Erin miała wrażenie, że chłopak czuje się już nieco lepiej. Weszli do domu. Nate od razu skierował się do łazienki a Erin zabrała się, za przygotowanie spaghetti. Pół godziny później kolacja była już gotowa. Chłopak wszedł do kuchni w samych spodenkach, miał mokre włosy i wyglądał już o wiele, wiele lepiej.

- Erin, to spaghetti tak pachnie, że nie nadążałem spłukiwać kapiącej śliny - powiedział, ze śmiechem.

- Mam nadzieję, że będzie Ci smakowało - powiedziała, podając mu talerz.

Zjedli w milczeniu, po czym Erin przypomniała chłopakowi, że miał podjechać do Babci. Uznał jednak, że nie ma już na to dziś siły. Uzgodnili, że pójdzie na górę się położyć, w międzyczasie zadzwoni do Babci, a Erin szybko ogarnie kuchnię i przyjdzie do niego. Było już późno więc zamierzała się tylko pożegnać i jechać do domu.

- Będę się już zbierać, jutro czeka nas długa podróż, więc wyśpij się porządnie. - Powiedziała wchodząc do sypialni.

- Zostań ze mną Erin, nie tylko dzisiaj, zamieszkaj ze mną.

Dziewczyna położyła się obok niego i cały czas pamiętając o obrażeniach jakich doznał, delikatnie przytuliła. Chłopak objął ją ramieniem.

- Zgoda Nate, zamieszkam z Tobą.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 20, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz